Zapnijcie pasy! Nadlatuje Top Gun 2, tym razem na pokładzie F‑35 [wideo]
Znany publicysta lotniczy, Stephen Trimble z Flightglobal sprzedał ten nius na swoim blogu. Sprawa jest przesądzona, klasyk naddźwiękowego kina kryptogejowskiego sprzed ćwierćwiecza doczeka się sequela. Jak dotąd pewne są dwie rzeczy. W projekt zaangażowany jest Tom Cruise, a w roli odrzutowego gadżetu wystąpi F-35.
04.03.2012 | aktual.: 10.03.2022 16:10
Znany publicysta lotniczy, Stephen Trimble z Flightglobal sprzedał ten nius na swoim blogu. Sprawa jest przesądzona, klasyk naddźwiękowego kina kryptogejowskiego sprzed ćwierćwiecza doczeka się sequela. Jak dotąd pewne są dwie rzeczy. W projekt zaangażowany jest Tom Cruise, a w roli odrzutowego gadżetu wystąpi F-35.
Podobno to nie jest żart. Tylko nader sprytny chwyt z zakresu public relations. Przybyli na konferencję prasową koncernu Lockheed Martin (producent F-35) dziennikarze, zostali na dzień dobry obezwładnieni taką sensacją. W ten sposób Tom Burbage, menadżer programu F-35, uniknął całej masy niewygodnych pytań o idące w górę koszty, spadające osiągi, nowe i stare usterki, czy przekroczony terminarz. Top Gun 2 na F-35, to się filozofom awiacji i kinematografii nie śniło.
Official Top Gun Rerelease Trailer - HD
Pierwszy Top Gun był widowiskową opowieścią o przystojnych pilotach US Navy i ich odrzutowcach (to nie eufemizm), jeździe na motocyklu bez kasku oraz rywalizacji w szkole lotnictwa marynarki w Miramar (org. United States Navy Fighter Weapons School), zwanej potocznie TOPGUN. Tak przynajmniej myślą dzieci i amerykańskie nastolatki. Złośliwcy twierdzą, że była to aluzyjna opowieść o homoseksualizmie w szeregach US Navy i polityce resortu „don’t ask, don’t tell” ( tzw. DADT), czyli my nie pytamy, wy się nie przyznajecie. Od zeszłego roku można się już oficjalnie afiszować ze swoją orientacją w siłach zbrojnych USA, więc ten wątek w Top Gun 2 odpada.
Ale niekwestionowaną gwiazdą oryginalnego Top Gun był myśliwiec pokładowy Grumman F-14 Tomcat. Kilka jego wersji było eksploatowanych w latach 1972-2006, a w swej karierze służył głównie jako pokładowy myśliwiec przechwytujący/przewagi powietrznej, a w końcowym okresie służby został przystosowany do atakowania celów lądowych. Teraz jedynie Iran użytkuje F-14 (od 1976 r.). W US Navy zastąpił go F/A-18 w ramach pozornej unifikacji sprzętu.
Piękno to bardzo subiektywna kategoria, ale F-14 ze skrzydłami o zmiennej geometrii (kąt skosu w locie od 20° do 68° sterowany przez komputer pokładowy dla zapewnienia optymalnej siły nośnej w różnych zakresach prędkości), lekko spłaszczonym centropłatem, wysuniętym do przodu nosem z kabiną, szeroko rozstawionymi gondolami silników i podwójnym pionowym usterzeniem jest jednym z najpiękniejszych amerykańskich myśliwców.
I żaden samolot USN nigdy nie wyglądał lepiej w specjalnym playboyowskim malowaniu. Logo Playboya (tzw. Vandy 1) było quasi-oficjalnym taktycznym emblematem eskadr VX-4 i 5 (później połączonych w VX-9) noszących wspólny przydomek The Evaluators. Wybrana maszyna miała logo Playboya naniesione na statecznikach pionowych (tzw. Black Bunny). Od 1972 r. w pełni oficjalnie, na mocy umowy między US Navy a Hugh Hefnerem.
W Top Gun 2 smukłego F-14 zastąpi F-35 (pewnie C). Samolot o urodzie nieumiejętnie ociosanego kawałka granitu. Zapomnijcie też o wymyślnym malowaniu. Brudnoszary kolor kadłuba F-35 z geometrycznymi łatami to nie tyle efekt dążenia do niekontrastowego kamuflażu zlewającego się z kolorem nieba, ile wymóg techniczny. Kadłub F-35 pokryty jest powłokami pochłaniającymi promieniowanie elektromagnetyczne (tzw. RAM), jeden z elementów technologii stealth.
Inny problem Top Gun 2 i F-35 to prędkość. Hasło „need for speed” pasowało do F-14 osiągającego ponad 2,3 Ma. F-35 nie poleci szybciej niż 1,6 Ma. I nie jest to kwestia mocy ciągu silnika. Po prostu kształt kadłuba generuje zbyt duże opory aerodynamiczne. Cała (jedyna?) zaleta F-35 leży w jego awionice, czyli m.in. radiolokatorze AN/APG-81 z anteną AESA, elektrooptycznym systemie ostrzegawczym AN/AAQ-37, czy wyświetlaczu nahełmowym. Problem, jak to sprzedać w kinie.
F-14 też miał technologiczne gadżety, jak choćby pociski AIM-54 Phoenix. W sprzyjających warunkach radiolokator F-14, czyli AWG-9 mógł jednocześnie atakować do 6 celów za pomocą 6 AIM-54 z odległości prawie 100 km. W ten sposób miał przechwytywać radzieckie bombowce (wariant realistyczny) lub już odpalone przez nie przeciwokrętowe pociski manewrujące (wariant optymistyczny). Filmowcy pod wodzą Tony’ego Scotta odpuścili sobie takie niuanse w pierwszym Top Gun.
Formacja myśliwców F-5E w fikcyjnym malowaniu. W TOPGUN latali na ich instruktorzy, a w Top Gun - pomalowane na czarno - zagrały zmyślone MiGi-28. Teraz instruktorzy latają na F-16A/B i F/A-18A/B/C. Groźbie wizualnej schizofrenii zapobiegną pewnie spece od efektów specjalnych i CGI dowolnych modeli samolotów.
Pierwszy Top Gun zapadł w pamięć (tudzież orał psychikę) bezlitosną ścieżką dźwiękową w stylu lat 1980., efektownymi ujęciami sekwencji powietrznych, pretensjonalnie banalnymi dialogami i takimże aktorstwem, meczem siatkówki plażowej. Wszystko w zależności od upodobań, a podobało się nawet Chińczykom. A obstawiam, że mają spore szanse wystąpić w roli schwartzcharakterów (gelbcharakterów?) w Top Gun 2.
TOP GUN ANTHEM
Co do samego F-35 to nie będzie to jego debiut w kinie. W Live Free or Die Hard F-35B nie dał rady w starciu z niezmordowanym Johnem McClanem i chyba nie przez ewentualne wady konstrukcyjne.
Jeżeli znacie inne filmowe występy F-35, wspomnijcie o nich w komentarzach.
Źródło: The DEW Line/Flightglobal