Zimowy niezbędnik EDC. Zestaw, który warto mieć zawsze przy sobie
Gdy za oknem robi się biało, a kałuże pokrywa lód, warto mieć przy sobie kilka przydatnych drobiazgów. Podstawowy zestaw EDC (od everyday carry) nie obciąży naszej kieszeni, a w wielu sytuacjach pozwoli uniknąć problemów – uratuje nasz czas, nerwy czy nawet zdrowie.
05.02.2018 | aktual.: 09.03.2022 09:22
Uniwersalna latarka: dwa tygodnie świecenia na baterii
Ludzie dzielą się na dwie grupy. Pierwsza nosi przy sobie latarki, a druga uważa, że źródło światła jest niepotrzebne. Ci drudzy połamią się najszybciej. Jednym z niezbędnych przedmiotów, które warto mieć przy sobie podczas każdej wycieczki jest latarka.
Warto wybrać ją świadomie. W przypadku latarek EDC – czyli tych noszonych na co dzień przy sobie – warto wybrać modele zasilane tanimi i dostępnymi bateriami AA lub AAA (paluszki i małe paluszki). Jeśli jednak oczekujemy od latarki nieco większych możliwości, warto wybrać model korzystający z akumulatorów.
Ze względów praktycznych warta polecenia jest tu uniwersalna latarka kątowa, która – dzięki odpowiedniemu mocowaniu – może pełnić rolę umieszczonej na głowie czołówki, zapewniającej nam swobodę rąk. Po wyjęciu z uchwytu możemy używać jej jak zwykłej latarki, a funkcjonalność tego rozwiązania zwiększa często umieszczony w stopce, mocny magnes, dzięki czemu możemy przyczepić źródło światła do metalowych powierzchni.
Z uwagi na rozmiary i wagę, modelem wartym polecenia jest latarka Olight H1 Nova. To prawdziwe maleństwo, zasilane pojedynczym ogniwem RCR123A lub baterią 3V Cr123. Mimo swoich miniaturowych rozmiarów latarka imponuje możliwościami i oferuje kilka trybów świecenia.
Najmocniejszy zapewnia aż 500 lumenów. W najsłabszym, oszczędnym trybie latarka może świecić bez przerwy ponad dwa tygodnie! Sprzęt jest przy tym pyło- i wodoodporny, a do tego waży jedynie 50 gramów, więc jego ciężaru nawet nie poczujemy. Latarka wraz z zasilaniem i akcesoriami jest dostarczana w praktycznym, zasuwanym pojemniku.
Niezawodny scyzoryk
Choć producenci noży często roztaczają przed nami wizję walki i przetrwanie, nie mamy powodu, by się oszukiwać. Dla większości z nas nóż nie posłuży do budowy szałasu, oprawiania renifera ani walki z niedźwiedziem. Przyda się za to do przecięcia sznurka albo zastrugania patyka.
Z uwagi na funkcjonalność i możliwość łatwego przenoszenia naturalnym wyborem dla większości z nas jest nóż składany – folder (z jedną głownią) albo scyzoryk, oferujący zazwyczaj poza ostrzem kilka przydatnych narzędzi. Scyzoryki, choć z uwagi na swoją konstrukcję bywają mniej wytrzymałe, zapewniają zarazem większą uniwersalność i dlatego to właśnie tego typu nóż warto mieć przy sobie.
Jedną z ciekawych i wartych uwagi cech noży jest blokada głowni, dzięki której podczas pracy nóż nie złoży się nam na palcach. Istnieje wiele mechanizmów blokujących ostrze, a najpopularniejszym wydaje się liner-lock. To umieszczona wewnątrz rękojeści, sprężysta blaszka, która po otwarciu ostrza blokuje je w pozycji otwartej i wymaga celowego przesunięcia, by zwolnić blokadę.
Rozwiązania tego typu oferują m.in. scyzoryki Swiza. W ofercie tej szwajcarskiej marki znajdziemy wiele modeli, różniących się kolorami i dostępnymi narzędziami. Prosty, funkcjonalny o godny polecenia jest model Swiza D01. To prosty scyzoryk, oferujący poza blokowanym ostrzem korkociąg, szydło i pęsetę. W tym przypadku projektanci zastosowali ciekawy mechanizm odblokowania ostrza – jest to możliwe po wciśnięciu logo producenta.
Raczki, czyli zwiększamy przyczepność butów
Potknąć można się nawet na prostej drodze, a co dopiero na oblodzonym czy pokrytym śniegiem szlaku. Choć dobre, zimowe buty zazwyczaj nieźle chronią nasze kostki przed skręceniem, a do tego są wyposażone w solidne, antypoślizgowe podeszwy z głębokim bieżnikiem, to wystarczy kawałek zamarzniętej kałuży, by zaliczyć bolesny upadek.
Gdy skończy się tylko na stłuczeniu, nie dzieje się nic złego, ale w przypadku złamań czy skręceń sytuacja – zwłaszcza podczas dalszych spacerów – może zrobić się poważna. Dlatego wybierając się na zimowy spacer warto mieć przy sobie niewielki i lekki gadżet, który w awaryjnej sytuacji radykalnie zwiększy naszą przyczepność.
Są nim raczki – miniaturowa wersja raków, używanych m.in. podczas wspinaczki przez himalaistów. A ponieważ zazwyczaj nie uczestniczymy w ataku szczytowym ani nie próbujemy wdrapać się na ośmiotysięcznik, z powodzeniem – zamiast potężnych kolców i zaczepów – wystarczy nam prosta nakładka na buty, wyposażona w niewielkie, nieutrudniające chodzenia kolce.
Dzięki temu drobiazgowi niestraszny staje się oblodzony fragment naszej wędrówki. Raczki są przy tym na tyle lekkie i niewielkie, że możemy mieć je przy sobie za każdym razem, gdy przewidujemy spacer, w czasie którego będziemy musieli zejść z odśnieżonej, bezpiecznej i dobrze znanej ścieżki.