Zmiana czasu? Nie zauważyłem!
Komputery coraz więcej rzeczy robią za nas - w tym również takie proste czynności jak przestawianie zegarków. Dzięki temu taki problem jak zmiana czasu przestaje być odczuwalny. Też tak macie?
29.03.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:26
Zmiana czasu niepotrzebna
Jeszcze niedawno byłem w wojującym obozie Łukasza. Zmiana czasu wydawała mi się anachronizmem, a argumenty o tym, że dzięki temu oszczędzamy, najchętniej wyrzuciłbym do kosza, bo od dawna są nieprawdą.
Szukałem zresztą drugiego dna, a najbardziej podobała mi się hipoteza Suworowa. W jednej z książek napisał, że to wszystko po to, żeby nauczyć ludzi tresury. Wykonywania idiotycznych poleceń.
Jeśli tylko narzucimy ludzkości z dziesięć takich idiotycznych zachowań, jeśli sprawimy, że wszyscy podporządkują się bez zastrzeżeń, wtedy zawładniemy światem
Spisek jak nic.
Pink Floyd - Time
Ostatnio doszedłem do wniosku, że to wszystko nie ma sensu. Owszem, zmiana czasu może wkurzać, ale z drugiej strony nie jest to aż tak palący problem, a poza tym… nie zniesiemy tego. Tak będzie i już. Dyskusje na ten temat do niczego nie zaprowadzą. Niczego nie zmienią.
Dzisiaj… tym bardziej. Bo zmiana czasu jest naturalna. Wszystko robi się samo, więc aż tak tego nie odczułem.
Gdyby nie budzik, który poinformował mnie o zmianie czasu, i jakiś news w radiowej Trójce kilka dni wcześniej, pewnie bym nawet jej nie zauważył. Włączyłbym komputer, spojrzał rano na zegarek - 9:30 była 9:30 tak jak wczoraj, a nie 10:30, jak na tym analogowym.
Komputery myślą za nas
Tyle że z tego analogowego korzystam mniej. A wiszącego na ścianie nie mam. Za to wszędzie tam, gdzie zegar jest cyfrowy, zmiana czasu była automatyczna, bez mojej ingerencji, a więc tak naprawdę przeszła niezauważona. Laptop, konsola, komórka, lodówka, prysznic - nic nie musiałem ustawiać, "samo się zrobiło".
Nawet na Wykopie nie zauważyłem żywych dyskusji na ten temat, nie pojawiła się moja ulubiona hipoteza Suworowa. Może to dlatego, że przyjemniej się cofa niż przesuwa, a może nikt już tego nie zauważa? Właśnie dlatego, że przestawianiem zajmuje się komputer, a nie człowiek.
Kiedyś nawet Windows o tym przypominał, a dzisiaj - nic. Nawet dla systemu przestałoby to być istotną zmianą.
Automatyzacja sprawia, że zmiana czasu staje się niewidocznym procesem. A to każe się zastanowić: czy w naszym sprzeciwie nie było więcej buntu przeciwko absurdalnym zasadom niż samej zmianie? Zmianie, która jak się okazuje, może być bezbolesna.
Może bardziej męczyła nas dyskusja o tym. Przypominanie, że dzień będzie krótszy, że trzeba koniecznie pamiętać, że nie wolno zapomnieć, że jutro Telexpress będzie o 17:00, ale nie tej samej 17:00 co dzisiaj, więc trzeba uważać, że można spóźnić się albo przyjść za wcześnie, że 14 zegarków trzeba przestawić, że teraz sen będzie krótszy (dłuższy!), popołudniu będzie ciemno, a rano bardzo jasno. I tak przez kilka dni przed zmianą, a potem jeszcze po, bo każdy rozstrojony, zagubiony, zmęczony, zniechęcony. Bo w tej dyskusji uczestniczył.
Od tego wszystkiego faktycznie chce się machnąć ręką i stwierdzić: “a po co mi to, dobrze było!”.
A dzisiaj? Zasypiasz, budzisz się i nawet nie zauważasz, że zrobione. Dzień jak co dzień.
Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy naturalnie przez to przejdziemy. Być może są osoby, które będą to odczuwały. Ale widzę po sobie i otoczeniu, że dziś reakcja na zmianę czasu to “o, faktycznie”, a nie tak jak kiedyś: “o nie, znowu”.
Gdy komputery i komórki robią wszystko za nas, nie musimy przejmować się głupotami. No i dobrze - przynajmniej dwa problemy w roku z głowy.