Znikają relikty zimnej wojny. USA demontuje ostatnią gigantyczną bombę termojądrową
Epoka odprężenia, w jakiej znalazł się świat po zakończeniu zimnej wojny spowodowała, że utrzymywanie gigantycznych arsenałów nuklearnych straciło na znaczeniu – przed współczesnymi armiami stawia się zazwyczaj inne zadania niż obracanie w perzynę całych miast czy rejonów przemysłowych. Stany Zjednoczone pozbyły się ostatniej bomby o mocy 9 megaton.
25.10.2011 | aktual.: 11.03.2022 10:00
Epoka odprężenia, w jakiej znalazł się świat po zakończeniu zimnej wojny spowodowała, że utrzymywanie gigantycznych arsenałów nuklearnych straciło na znaczeniu – przed współczesnymi armiami stawia się zazwyczaj inne zadania niż obracanie w perzynę całych miast czy rejonów przemysłowych. Stany Zjednoczone pozbyły się ostatniej bomby o mocy 9 megaton.
Po opracowaniu broni atomowej światowe mocarstwa rozpoczęły trwający kilkadziesiąt lat wyścig, w którym stawką była moc posiadanych bomb, a później rakiet. Spośród dwóch sposobów na zniszczenie wroga – celności i siły ognia, ten pierwszy nie był jeszcze dostępny ze względu na brak odpowiedniej technologii.
Pozostawała siła ognia. W wydaniu atomowym oznaczało to konstruowanie coraz potężniejszych bomb, których moc liczona była w megatonach – milionach ton trotylu. Dla porównania, bomba Little Boy zrzucona na Hiroszimę miała moc 15 kiloton, a zrzucony na Nagasaki Fat Man – 20 kiloton.
Jedną z bomb wpisujących się w obowiązującą do drugiej połowy lat 60. ubiegłego wieku doktrynę zmasowanego odwetu była B53. Jej wykorzystanie przewidywano w przypadku ataku na Stany Zjednoczone.
Od kryzysu kubańskiego w 1962 roku 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku w powietrzu znajdowały się samoloty B-52 z tymi bombami na pokładzie, gotowe w każdej chwili przerwać patrol i rozpocząć misję bojową. B53 możemy zobaczyć m.in. w pamiętnej scenie z filmu„Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę”.
Bomby B53 powstały przede wszystkim po to, aby zneutralizować radziecki system dowodzenia ukryty w podziemnych miastach. Taki sam jak w B53 ładunek uranowy W58 został również zamontowany w głowicach rakiet balistycznych LGM-25 Titan II.
Zmiana doktryny wojennej Stanów Zjednoczonych i zastąpienie zmasowanego odwetu obowiązującym w NATO „elastycznym reagowaniem” sprawiły, że bomby o ogromnej sile straciły na znaczeniu. Choć nadal były potrzebne jako straszak na potencjalnego agresora, ich liczba od lat 80. zaczęła spadać.
W 1987 roku w amerykańskim arsenale pozostało jedynie 50 bomb B53, zastępowanych stopniowo nowymi B61Mod11 i wycofanych w 1997 roku. Ostateczny koniec kilkudziesięcioletniej służby nastąpił jednak dopiero wczoraj. W należącym do Departamentu Energetyki ośrodku Pantex Plant rozbrojono ostatnią bombę B53.
Zobacz także
Tsar Bomba - Largest Nuclear Device Ever Tested (50MT)
B53 o mocy 9 megaton była najsilniejszą amerykańską bombą. Rekordzista wyprodukowany w Związku Radzieckim, tzw. Bomba Cara, mógł się pochwalić mocą 58 megaton - ponad 4,1 tys. razy większą od Little Boya, który zniszczył Hiroszimę. Teoretyczna moc tej bomby była jeszcze większa i wynosiła aż 150 megaton, jednak ze względów bezpieczeństwa nigdy tego nie przetestowano.
Źródło: Wired