Kosmiczna kraksa w wieloświecie
Wszechświat to byt skończony. Bo przecież nie jest możliwe, żeby coś nieskończonego zderzyło się z czymś innym? Do takiego zd(e)arzenia mogłoby dojść tylko wtedy, gdyby wszechświat miał fizyczną granicę. Granicę, która w dodatku nosi ślady takiego zderzenia.
09.08.2011 10:10
Wszechświat to byt skończony. Bo przecież nie jest możliwe, żeby coś nieskończonego zderzyło się z czymś innym? Do takiego zd(e)arzenia mogłoby dojść tylko wtedy, gdyby wszechświat miał fizyczną granicę. Granicę, która w dodatku nosi ślady takiego zderzenia.
Przyznam szczerze, że wiadomość, którą Wam niżej przedstawię, zachwiała nieco moim kosmologicznym romantyzmem. Zawsze gdy gapiłem się w nocne niebo, to miałem wrażenie, że obcuję z boskością, bo de facto gapię się we wszechświat, czyli nieskończoność - koncept nie do ogarnięcia przez ludzki umysł.
Teraz okazuje się, że wszechświat jest prawdopodobnie skończony i ma swoje dość wyraźne granice. Tak przynajmniej opisuje to teoria wieloświata/metawszechświata, czyli zbioru wszelkich możliwych światów. Światy te, według teorii, przypominają bańki, które krążą tu i tam, a od czasu do czasu dochodzi do małego „bump”, które zostawia swoiste "odgniecenie" na powłoce każdej z nich.
Polowanie na światy
Zastanawiacie się pewnie, jak możliwe jest takie zderzenie, skoro jednorodność praw fizyki wyklucza istnienie dwóch światów. Otóż zakłada się, że w tym innym wszechświecie panują inne prawa fizyki lub inne stałe fizyczne, które separują go od naszego. W ten sposób powstaje granica i „otoczka” bąbla z inną rzeczywistością/światem. Spotkanie takich dwóch rzeczywistości kończy się zderzeniem i odbiciem lub otarciem, które pozostawia bliznę w postaci wspomnianego odkształcenia w promieniowaniu CMB (które jest ogólnie chaotycznym szumem, więc nagłe pojawienie się wzoru oznacza zewnętrzny wpływ na owo promieniowanie).