Naczelny ewangelista Internetu, Vint Cerf: Prywatność może być anomalią

Mogłoby się wydawać, że na temat prywatność i jej braku w Internecie zostało powiedziane już wszystko. Vinton Cerf, jedna z najbardziej zasłużonych dla rozwoju Sieci postaci, zaskoczył jednak niedawno ciekawym stwierdzeniem. Jego zdaniem prywatność może być anomalią. Dlaczego? Przedstawił na to kilka ciekawych argumentów.

Czy praca w Google'u ma wpływ na poglądy Vinta Cerfa?
Czy praca w Google'u ma wpływ na poglądy Vinta Cerfa?
Łukasz Michalik

24.11.2013 | aktual.: 10.03.2022 11:42

Mogłoby się wydawać, że na temat prywatność i jej braku w Internecie zostało powiedziane już wszystko. Vinton Cerf, jedna z najbardziej zasłużonych dla rozwoju Sieci postaci, zaskoczył jednak niedawno ciekawym stwierdzeniem. Jego zdaniem prywatność może być anomalią. Dlaczego? Przedstawił na to kilka ciekawych argumentów.

Gdyby o prywatności jako anomalii wypowiedział się Bill Gates, Mark Zuckerberg albo Eric Schmidt można byłoby zbyć to wzruszeniem ramion – ot, kolejny korpoludek usiłuje przekonać nas, że mamy mu oddać wszystkie nasze dane, rzecz jasna dla naszego dobra i wygody.

Vint Cerf jest jednak postacią innej kategorii. W przeciwieństwie do tych, którzy po prostu tworzą lub udoskonalają różne usługi internetowe, Cerf należy do coraz mniej licznego grona żyjących, rzeczywistych twórców Internetu – ludzi, którzy pół wieku temu opracowywali założenia, według których działa współczesna Sieć.

To człowiek legenda. Były pracownik DARPA, współtwórca modelu TCP/IP, twórca pierwszej, komercyjnej usługi pocztowej, członek zarządu ICANN – organizacji zarządzającej domenami i laureat Nagrody Turinga. Od 2005 roku Cerf jest również pracownikiem Google’a, gdzie pełni funkcję wiceprezesa i naczelnego ewangelisty Internetu (więcej na temat Vinta Cerfa i innych ważnych postaci znajdziecie w artykule „Geniusze i wizjonerzy – najważniejsze postaci branży IT [TOP 10]”).

Można się zastanawiać, jak bardzo posada w Google’u wpływa na jego opinię w sprawie prywatności, jednak sama opinia jest nie tylko zaskakująca, ale w interesujący sposób podparta argumentami. Amerykańska Federalna Komisja Handlu zorganizowała niedawno konferencję, poświęconą Internetowi rzeczy. Jednym z zaproszonych był Vinton Cerf, który stwierdził, że tak wysoko dzisiaj ceniona anonimowość może być anomalią. Dlaczego?

Vint Cerf: Prywatność może być anomalią
Vint Cerf: Prywatność może być anomalią

Jako przykład Cerf odwołał się do swoich osobistych doświadczeń, gdzie jako mieszkaniec 3-tysięcznego miasteczka nie ma nawet złudzeń, że jego sprawy są wyłącznie jego sprawami. W tak małej społeczności wszyscy nie tylko wszystkich doskonale znają, ale i wiele wiedzą o sobie nawzajem. Tę wypowiedź trudno jednak potraktować jako coś więcej, niż tylko anegdotę. Cerf miał jednak kilka innych argumentów.

Przytoczył m.in. dane historyczne i fakt, że prywatność w dzisiejszym rozumieniu tego słowa nie istniała. Ludzie mieszkali pod jednym dachem, całe życie toczyło się nieraz w jednym pomieszczeniu a anonimowość w dzisiejszym rozumieniu tego słowa pojawiła się dopiero wraz ze zmianami, jakie przyniosła rewolucja przemysłowa. Czyli – w ujęciu historycznym – liczy sobie najwyżej dwa wieki.

Vint Cerf zauważył przy tym, że używana przez nas technologia wyprzedziła naszą społeczną intuicję i konieczne będzie wypracowanie nowych mechanizmów, godzących możliwości technologii z poszanowaniem prywatności jej użytkowników.

Przyznam, że to ciekawe spostrzeżenia. Mam wrażenie, że do tej pory dyskusja na temat prywatności koncentrowała się przede wszystkim na wyznaczaniu jej granic i ceny, jaką można za nią uzyskać, wymieniając na różne usługi.

Spostrzeżenie Vinta Cerfa przeniosło tę dyskusję na inny poziom. Wydaje się wprawdzie dogodne dla Google’a i innych firm, przetwarzających nasze dane, ale czy nie ma w nim odrobiny racji? Może rzeczywiście prywatność, jaką znamy, jest tylko stanem przejściowym?

Źródło: The RegisterGiznetTechcrunch

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.