Hipersoniczna rewolucja. Amerykanie ujawniają udane próby broni przyszłości
Pocisk hipersoniczny to do wielu lat niespełniony sen wojskowych z wielu krajów świata. Własne programy badawcze nad bronią tego typu prowadzą m.in. Rosja i Niemcy, ale to Amerykanie odnieśli kilka dni temu spektakularny sukces - pocisk X-51A Waverider zaliczył pierwszy w pełni udany lot, rozpędzając się do prędkości Mach 5,1. Co to oznacza w praktyce?
04.05.2013 | aktual.: 10.03.2022 12:12
Pocisk hipersoniczny to do wielu lat niespełniony sen wojskowych z wielu krajów świata. Własne programy badawcze nad bronią tego typu prowadzą m.in. Rosja i Niemcy, ale to Amerykanie odnieśli kilka dni temu spektakularny sukces - pocisk X-51A Waverider zaliczył pierwszy w pełni udany lot, rozpędzając się do prędkości Mach 5,1. Co to oznacza w praktyce?
Sam fakt, że doświadczalny pocisk pięciokrotnie przekroczył prędkość dźwięku nie jest niczym nadzwyczajnym. Znacznie ciekawszy jest sposób, w jaki to osiągnął. Eksperymentalny pocisk X-51A Waverider był bowiem napędzany odmianą silnika strumieniowego o nazwie scramjet (Supersonic Combustion Ramjet), którego cechą jest brak jakichkolwiek ruchomych części.
Po co w ogóle rozwijać taki napęd? Prace nad pociskami hipersonicznymi, czyli poruszającymi się z prędkością powyżej Mach 5 są m.in. elementem amerykańskiego programu Błyskawicznego Globalnego Uderzenia oznaczającego możliwość zaatakowania dowolnego celu na planecie w godzinę od podjęcia takiej decyzji.
Mogłoby się wydawać, że międzykontynentalne pociski balistyczne zapewniają mniej więcej to samo. W praktyce takie rozwiązanie ma istotne wady: rakieta napędzana jest tylko w początkowej fazie lotu i większość trasy pokonuje siłą rozpędu oraz dzięki wykorzystaniu ziemskiej grawitacji. Co więcej, wymaga stosowania specjalistycznego paliwa, porusza się po krzywej balistycznej, co pozwala na przewidzenie miejsca upadku i ma ograniczoną zdolność do wykonywania manewrów.
Oddzielnym problemem są reperkusje międzynarodowe, wynikające z przelotu pocisku nad terytorium różnych, niezaangażowanych w konflikt państw. Pocisk hipersoniczny pozwala na uniknięcie tych problemów, stawiając jednak poważne wyzwanie konstruktorom. Aby silnik hipersoniczny zaczął działać, konieczne jest uruchomienie go przy bardzo dużej prędkości, czyli napędzany nim obiekt musi wcześniej zostać rozpędzony.
Prace nad tego typu rozwiązaniami prowadzi się w co najmniej kilku krajach świata, ale to Amerykanie mogą pochwalić się największymi sukcesami. Kilka miesięcy temu w artykule „W godzinę na drugą półkulę? Nie tak szybko! Test X-51 zakończył się porażką [wideo]” pisałem o nieudanej próbie pocisku hipersonicznego X-51A Waverider, który w końcowej fazie lotu stał się niesterowny i w niekontrolowany sposób spadł do oceanu. 1 maja Amerykanie przeprowadzili kolejną, tym razem udaną próbę pocisku tego samego typu.
X-51A Waverider został umieszczony pod skrzydłem samolotu B-52, a następnie wyniesiony na pułap około 15 kilometrów. Po odpaleniu, pocisk został rozpędzony przez tradycyjny silnik rakietowy (w tej roli segment rakiety MGM-140 ATACMS), a po osiągnięciu prędkości Mach 4,8 uruchomił własny silnik. Ostatecznie X-51A Waverider wzniósł się na wysokość 20 kilometrów, osiągając prędkość Mach 5,1 (około 6100 km/h).
Podczas lotu, trwającego około 6 minut, pocisk przebył ponad 426 kilometrów, wykonując najdłuższy w historii hipersoniczny lot sterowanego obiektu. Co istotne, udany lot zakończył program rozwoju pocisku X-51A Waverider. Jego twórcy nie przewidują dalszych prób tego sprzętu – zebrane doświadczenia posłużą do skonstruowania bardziej zaawansowanych maszyn.