Creative Sound Blaster Z – sposób na tanie i dobre granie? [test]
Sound Blaster Z to przedstawiciel nowej linii kart dźwiękowych firmy Creative, adresowany do nieco mniej zamożnych miłośników dobrego brzmienia. Najtańsza zetka kusi nie tylko dobrymi parametrami i dość atrakcyjną ceną, ale też rozbudowanym oprogramowaniem oraz niezbyt często spotykanym w tym segmencie wzmacniaczem słuchawkowym. Czy warto ją kupić? Jak wypada na tle konkurencji? Czas na test!
28.03.2013 | aktual.: 10.03.2022 12:17
Sound Blaster Z to przedstawiciel nowej linii kart dźwiękowych firmy Creative, adresowany do nieco mniej zamożnych miłośników dobrego brzmienia. Najtańsza zetka kusi nie tylko dobrymi parametrami i dość atrakcyjną ceną, ale też rozbudowanym oprogramowaniem oraz niezbyt często spotykanym w tym segmencie wzmacniaczem słuchawkowym. Czy warto ją kupić? Jak wypada na tle konkurencji? Czas na test!
Skąpana w czerwieni
W kartonie oprócz bohaterki niniejszej recenzji znajdują się płytka z oprogramowaniem, krótka instrukcja obsługi i niewielki mikrofon. Krótko mówiąc, szału nie ma. Sama karta dźwiękowa jest bardzo dobrze wykonana. Komponenty osadzono na wielowarstwowej, czarnej płytce drukowanej i odizolowano od otoczenia za pomocą osłony EMI. Na śledziu znajduje się łącznie siedem czytelnie opisanych gniazd. Pięć z nich to złącza typu mini jack 3,5 mm z pozłacanymi stykami, dwa pozostałe to gniazda optyczne TOSLINK.
Do dyspozycji mamy więc, jak na kartę dźwiękową 5.1 przystało, wejście liniowe/mikrofonowe, wyjście słuchawkowe oraz wyjścia dla głośników przednich, tylnych i centralnego/subwoofera. Do tego dochodzą wyjście i wejście optyczne. Karta Creative Sound Blaster Z nie wymaga dodatkowego zasilania, co dla wielu będzie nie tylko zaletą, ale też sporym zaskoczeniem. Ostatecznie jest to konstrukcja, która - jak deklaruje producent - jest w stanie wysterować nawet high-endowe słuchawki o impedancji rzędu 600 omów.
Szkoda tylko, że karta nie ma choćby jednego gniazda jack 6,3 mm, do którego można by takowe podłączyć. Nie dołączono też przejściówki, która pozwoliłaby obejść ten problem. Ponadto te złącza, które są wyprowadzone, znajdują się zbyt blisko siebie. Podczas testów nieraz musiałem zmienić okablowanie, bo wtyczki okazywały się zbyt grube i podłączenie dwóch obok siebie było po prostu niemożliwe.
Pokaż kotku, co masz w środku!
I tak Creative Sound Blaster Z ma w końcu w miarę porządny DAC (Cirrus Logic CS4398; 24 bit/192 kHz i SNR 120 dB) i wzmacniacze słuchawkowe (NJM2114 i 4556A). Centrum dowodzenia w najtańszej zetce stanowi ukryty pod osłoną z logo Sound Core3D układ Creative CA0132. Co ciekawe, jest on integrowany także na… płytach głównych. Znajduje się m.in. w przeznaczonej dla procesorów Intel Core płycie Gigabyte G1. Sniper 3. Tyle tylko, że tam towarzyszą mu porządne kondensatory Nichicon, podczas gdy na dedykowanej karcie znalazły się Luxony…
Centrum dowodzenia, czyli o oprogramowaniu
Nie zabrakło funkcji Scout Mode, która podbija stosowne części pasma tak, by gracz lepiej słyszał kluczowe dla rozgrywki odgłosy (np. kroków, strzałów), możliwości dostosowania ustawień mikrofonu (wzmocnienie, formowanie wiązki, eliminacja echa i zakłóceń etc.) oraz opcji programowej wirtualizacji dźwięku. Tych ostatnich nie jest jednak zbyt wiele. Da się podbić basy, poprawić wyrazistość dialogów, skorzystać z crystalizera i włączyć emulację dźwięku przestrzennego.
W przypadku tego ostatniego nie mówimy jednak o niczym zaawansowanym pokroju Dolby ProLogic IIx czy Headphone, a co najwyżej o przyzwoitym substytucie tychże. Jest za to obsługa Dolby Digital Live i DTS Connect, ale trzeba wówczas korzystać ze sprzętu podłączonego za pomocą gniazd optycznych. Czego jeszcze zabrakło? Ot, chociażby podstawowej, zdawałoby się, możliwości wyboru siły wzmocnienia w zależności od impedancji słuchawek czy niezależnej regulacji głośności dla headsetu i głośników.
Creative Sound Blaster Z w akcji
Integra okazała się też minimalnie lepsza w teście zniekształceń intermodulacyjnych (IMD). Oczywiście to wszystko tylko cyferki, które jednak mimo wszystko działają na wyobraźnię. A jak w praktyce spisuje się kreatywna zetka? Otóż, w mojej ocenie, całkiem nieźle. W grach można liczyć na dynamiczny, wyrazisty i bogaty w niezbędne szczegóły dźwięk oraz obsługę efektów środowiskowych EAX. Pozycjonowanie we wszystkich tytułach było, przynajmniej w trybie stereo, precyzyjne.
Po uaktywnieniu opcji wirtualizacji wielu kanałów na bazie trybu stereo kreślona scena jest nieco szersza, a pozycjonowanie nadal szybkie i dokładne (choć w ogólnym rozrachunku nie jest ono tak dobre jak w przypadku np. Xonara Phoebusa). Całkiem dobrze sprawuje się funkcja Scout Mode. Co prawda brzmienie jest wówczas mniej naturalne, co niektórym może przeszkadzać, ale kluczowe dla rozgrywki dźwięki faktycznie są lepiej słyszalne. Gracze nastawieni na wynik powinni być zadowoleni.
Karta dźwiękowa Creative Sound Blaster Z sprawdza się dość dobrze także podczas odsłuchu muzyki. Co prawda w tej materii nie może konkurować z high-endowymi konstrukcjami pokroju Asus Essense STX, kosztującymi kilkukrotnie więcej, ale osoby, które dotychczas korzystały ze zintegrowanych kodeków montowanych na najtańszych (podkreślam: najtańszych) płytach głównych, powinny usłyszeć różnicę. Można liczyć na całkiem dobrze odwzorowane średnie i górne rejestry.
Bas schodzi zadowalająco nisko, jest dynamiczny i nieźle kontrolowany, a separacja instrumentów dobra. Jedynie wirtualna scena sprawia niekiedy wrażenie nieco zbyt kameralnej. Brakuje troszeczkę otwartości, przestrzenności i głębi, ale zaznaczam, że i w tej materii zetka ogólnie wypada dobrze. Również podczas seansów filmowych nie miałem się czego przyczepić. Dynamika i realizm stały na wysokim poziomie, podobnie jak wyrazistość partii dialogowych czy budujących napięcie odgłosów.
Creative Sound Blaster Z – jest przyzwoicie
Niby nic drogiego i wyjątkowego, a w wielu konkurencyjnych produktach z tego przedziału cenowego nie ma go w wyposażeniu. A nawet jeśli jest, to często brakuje dodatkowego oprogramowania, dzięki któremu można wykrzesać z nich nieco więcej. A Creative Sound Blaster Z ma przejrzysty i funkcjonalny panel sterowania, który daje całkiem spore możliwości. Oczywiście ma on pewne braki, na które zwróciłem uwagę w recenzji, ale jest. Można zatem powiedzieć, że produkt jest dobry i dość uczciwie wyceniony.
Czy kupiłbym kartę Creative Sound Blaster Z? Nie. Chyba za bardzo przeszkadzałoby mi to, że wiele funkcji realizuje ona w sposób programowy, a jakość zainstalowanych komponentów (np. kondensatorów) jest niższa niż w co lepszych płytach głównych. Wzmacniacza słuchawkowego nie potrzebuję, lubię za to technologie takie jak Dolby Headphone czy ProLogic IIx, których zetka nie obsługuje. Dlatego też wybrałbym nieco tańszego Xonara DX, który je wspiera, wraz z lepszym, moim zdaniem, oprogramowaniem. Ale ostateczna decyzja należy, jak zwykle, do Was.
Creative Sound Blaster Z
[plus]dobre brzmienie w grach, muzyce i filmach
[plus]porządny wzmacniacz słuchawkowy
[plus]przyzwoite oprogramowanie
[plus]nie wymaga dodatkowego zasilania
[minus]drobne braki w oprogramowaniu
[minus]brak choćby jednego gniazda jack 6,3 mm
[minus]sporo funkcji realizowane programowo