THeMIS: bojowy bezzałogowiec z karabinem maszynowym. Armia robotów w służbie Estonii
Współczesne pole walki ma coraz więcej wspólnego z tym, co filmy SF z lat 80. pokazywały jako odległą przyszłość. Wystarczyło ćwierć wieku, by technologia dogoniła, a nawet wyprzedziła pomysły futurologów.
02.12.2016 | aktual.: 10.03.2022 08:55
Bezzałogowce na polu walki
Bezzałogowe maszyny bojowe towarzyszą żołnierzom w walce od dobrych kilkudziesięciu lat. Wystarczy wspomnieć choćby sowieckie teletanki, czyli zdalnie sterowane, lekkie czołgi, niemieckie Goliathy, używane w czasie walk ulicznych do wysadzania umocnień czy amerykański projekt Afrodyta, wysyłający w ostatni lot wyeksploatowane Latające Fortece.
Roboty bojowe nie są zatem na polu bitwy niczym nowym. Tym, co wprowadza wraz z nimi nową jakość jest jednak coraz większa autonomia takich maszyn.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że – wbrew powszechnym wyobrażeniom – autonomiczne maszyny, zdolne do samodzielnego otwarcia ognia również nie są nowością. Rozwiązania tego typu powszechnie stosuje się np. w okrętowych systemach samoobrony, które mogą działać w sposób całkowicie automatyczny, reagując na zagrożenia i otwierając ogień bez potrzeby akceptacji tej decyzji przez człowieka.
Problemy autonomicznych maszyn
Takie rozwiązania – podobnie jak np. systemy obrony aktywnej czołgów – są jednak na tyle specyficzne, że zazwyczaj nie budzą większych kontrowersji. Czym innym jest jednak bezpośrednie uczestnictwo bezzałogowych maszyn w walkach na lądzie i samodzielne podejmowanie przez nie decyzji o zabijaniu ludzi.
Problem ten od lat jest rozważany przez etyków, co nie przeszkadza różnym producentom w testowaniu lądowych robotów bojowych, obdarzonych coraz większą autonomią. Z powodzeniem testuje je m.in. Korea Południowa, planująca obsadzenie maszynami linii demarkacyjnej z nieobliczalną Północą.
Warto wspomnieć, że testy autonomicznych maszyn nie zawsze przebiegają bez zakłóceń, czego przykładem może być wpadka z testowaniem robotów tego typu w Iraku, gdzie maszyny zaczęły – zamiast przeciwnika – namierzać cele wśród własnych sił.
The THeMIS ADDER in combat
Estońska armia robotów
Plany wsparcia własnych wojsk robotami bojowymi, które w przyszłości będą mogły działać autonomicznie, realizuje także Estonia. Po serii pokazów i ćwiczeń (ostatnio – natowskie Silver Arrow), w czasie których THeMIS służył do transportowania wyposażenia żołnierzy, nadszedł czas na coś trudniejszego.
Wygląda na to, że THeMIS potrafi znacznie więcej, niż tylko wozić żołnierskie plecaki i kanistry z paliwem. Jak poinformował producent tego sprzętu, firma Milrem, model THaMIS ADDER ma już za sobą kolejne testy. Tym razem maszyna została wyposażona w karabin maszynowy, a próby strzeleckie wypadły – jeśli wierzyć zapewnieniom Estończyków – doskonale.
Napędzany silnikiem elektrycznym THeMIS może w obecnej wersji wykonywać 10-godzinne misje, poruszać się z prędkością do 35 kilometrów na godzinę i transportować do 1000 kilogramów wyposażenia lub broni. Warto przy tym zauważyć, że THaMIS jest częścią większego, konsekwentnie realizowanego przez Estonię programu, którego celem jest opracowanie i wdrożenie rodzimej, bezzałogowej platformy bojowej.
Na następnej stronie więcej fotografii bezzałogowca.