Największe działa, jakie kiedykolwiek zbudowano
Artyleria nie bez przyczyny nosi miano boga wojny lub - wzorem napisu na armatach Ludwika XIV - ostatniego argumentu królów. Które modele dział zapisały się w dziejach z powodu swoich gabarytów i możliwości?
11.04.2018 12:50
Największa bombarda - Car Puszka
Największą bombardą, czyli prymitywnym działem z czasów, gdy artyleria dopiero zdobywała popularność na polach bitew, jest rosyjski potwór o nazwie Car Puszka. Bombarda została odlana z brązu w 1586 roku, ma ponad 5,3 m długości i imponujący kaliber 900 mm.
Ozdobiona podobizną cara Fiodora Rurykowicza machina zagłady waży ponad 39 ton, a przed wiekami wystrzeliwała kamienne kule ważące po 800 kg. Jak wyglądała obsługa tego sprzętu w czasach, gdy do dyspozycji była jedynie siła mięśni ludzi i zwierząt, można sobie tylko wyobrażać.
Warto wspomnieć, że broń carów, choć największa, miała godną konkurencję, czego przykładem jest austriacka bombarda Pumhart von Steyr kalibru 820 mm. Zbudowana na początku XV wieku mierzyła zaledwie 2,6 m długości, z czego tylko 144 cm przypadały na lufę, co przy tak dużym kalibrze nadawało jej karykaturalny kształt. Pumhart von Steyr mógł wystrzeliwać 690-kg kule na odległość do 600 m.
Niezwykle ciekawą bronią jest zbudowane przez Turków tzw. Działo Dardanelskie. Choć pod względem kalibru (650 mm) ustępuje kilku konkurentom, to ma na koncie niezwykłe osiągnięcie: ta broń pozostawała w tureckiej służbie przez niemal 350 lat!
Pierwsze strzały oddała 11 lat po zdobyciu Konstantynopola, w 1464 roku. Zwieńczeniem jej bojowego szlaku był ostrzał brytyjskich okrętów przepływających przez cieśninę Dardanele w 1807 roku. Nawet po niemal 3,5 wieku Działo Dardanelskie okazało się groźne. W wyniku ostatniego oddanego z niego strzału zginęło 28 brytyjskich marynarzy. Ciekawym rozwiązaniem była lufa, którą można było rozkręcić, dzieląc na dwa segmenty, co ułatwiało przemieszczanie broni.
Największy moździerz - Moździerz Malleta i Little David
W tej kategorii pierwsze miejsce należy ex aequo do dwóch zawodników. Starszy z nich to Moździerz Malleta, skonstruowany przez brytyjskiego inżyniera Roberta Malleta w 1854 roku w związku z wojną krymską.
Zadaniem sprzętu o kalibrze 914 mm było ostrzeliwanie rosyjskich umocnień na Krymie. Moździerz, którego lufa miała zaledwie 3 m długości, wystrzeliwał pociski ważące do 1300 kg na odległość do 2,5 km. Mimo zaliczenia serii testów, nigdy nie został użyty w walce.
Drugim pretendentem do miana największego moździerza świata jest Litte David. Ta skonstruowana w 1945 roku amerykańska broń nigdy nie wzięła udziału w walkach. Moździerz ważył ponad 82 t i miał kaliber 914 mm. Został zaprojektowany jako broń eksperymentalna, służąca do testowania bomb lotniczych.
Amerykanie wyszli bowiem z założenia, że zamiast testować bomby, zrzucając je z samolotów, znacznie taniej będzie - po odpowiednich modyfikacjach - wystrzeliwać je z ziemi. Moździerz był w stanie wystrzelić ładunek ważący ponad 1800 kg na odległość 8,7 km. Pod koniec drugiej wojny planowano użyć go podczas walk z Japonią, ale zanim przystąpiono do realizacji tych zamierzeń, wróg skapitulował.
Największy moździerz wojny secesyjnej
Moździerz Dictator to niezwykła broń, która z wyglądu przypominała taką, jaką nieraz widujemy w różnych grach RPG. Moździerz miał dość pokraczny kształt, przypominający wcześniejsze o niemal pół tysiąca lat bombardy: ekstremalnie grubą i krótką lufę oraz w stosunku do grubości lufy niewielki kaliber, wynoszący 13 cali, czyli około 330 mm.
Co istotne, długość lufy niewiele przekraczała jej przekrój i wynosiła niecałe 1,5 m. Moździerz ważył prawie 8 ton i wystrzeliwał 100-kg pociski na odległość niemal 4 km.
Największe działo I wojny światowej
Gdy niemiecka ofensywa na froncie zachodnim nie przyniosła oczekiwanego rozstrzygnięcia, Europę przecięła linia okopów. Niemcy wpadli wówczas na pomysł, by skonstruować działo o niezwykle dużym zasięgu, zdolne do ostrzeliwania celów na zapleczu francuskiego frontu.
Działo to, nazwane Działem Paryskim (przypisywana mu nazwa Gruba Berta jest błędna i dotyczy innej broni), uzyskało gotowość bojową w 1918 roku, a ze względu na niewielką celność nadawało się jedynie do terrorystycznego ostrzału powierzchniowych celów, jak np. stolica Francji. Działo Paryskie miało kaliber 210 mm i 28-m lufę (wraz z niegwintowanym przedłużeniem lufa mierzyła 34 m).
Ważyło 256 t i zostało zamontowane na specjalnie w tym celu skonstruowanej platformie kolejowej. Działo paryskie mogło wystrzeliwać 96 kg pociski na odległość 130 km. Choć w wyniku prowadzonego przez nie ostrzału zginęło około 250 osób, a kilkaset zostało rannych, to broń ta nie odegrała zakładanego przez swoich twórców znaczenia.
Najcięższy moździerz I wojny światowej
Przygotowując się do przyszłej wojny, Niemcy wyciągali wnioski z wcześniejszych konfliktów. Doświadczenia z konfliktu rosyjsko-japońskiego z lat 1904-1905 wykazały, że nowoczesne fortyfikacje mogą okazać się problemem dla ówczesnej artylerii, a skuteczną bronią w walce z umocnieniami są działa bardzo dużych kalibrów.
Aby rozwiązać ten problem, postanowiono zbudować wyspecjalizowaną broń, mającą za zadanie rozbijanie grubej warstwy betonu i stali. W tym celu w zakładach
Gustawa Kruppa rozpoczęto budowę broni, jakiej do tej pory świat nie widział.
Był to moździerz M-Gerät, nazywany potocznie Grubą Bertą (powszechna przekonanie, że nazwa ta nawiązywała do tuszy żony Gustava Kruppa, jest dość dyskusyjne). Zbudowano dwa rodzaje tej broni: lżejszą i wyposażoną we własne koła wersję mobilną oraz moździerz stacjonarny.
Gruba Berta miała kaliber 420 mm i mogła wystrzeliwać 930-kg pociski na odległość ponad 14 km, co pozwalało na niszczenie stropów o grubości do 250 cm. Moździerze tego typu ułatwiły armii niemieckiej wiele zwycięstw, m.in. podczas zdobywania fortów w Belgii czy znajdujących się w rękach rosyjskich twierdz Modlin i Przemyśl.
Najcięższy moździerz samobieżny drugiej wojny światowej
Przygotowując się do podboju Europy, Hitler zlecił skonstruowanie samobieżnych moździerzy oblężniczych, których głównym zadaniem miało być niszczenie Linii Maginota.
Zbudowane przez zakłady Rheinmetall AG monstra o nazwie 60-cm Karl Gerät 040 weszły jednak do służby zbyt późno, by przydać się podczas ataku na Francję. Sześć moździerzy (oraz prototyp), którym nadano imiona germańskich bogów, trafiło na linię frontu dopiero pod koniec 1940 i w 1941 roku.
Masa broni wraz z gąsienicowym podwoziem sięgała 124 t. Moździerze miały kaliber 600 mm i mogły wystrzeliwać 2,17-t pociski na odległość 2,8 km.
Broń, choć imponowała swoimi rozmiarami, okazała się bardzo problematyczna. Samobieżne podwozie zapewniało jedynie minimalną manewrowość na krótkich odcinkach; do przemieszczania moździerzy konieczny był transport kolejowy. Problemy logistyczne wynikały również z powodu wielkiej masy używanych przez tę broń pocisków.
Jeden z tych moździerzy o nazwie własnej Ziu został wykorzystany przez Niemców do ostrzału Warszawy podczas Powstania Warszawskiego.
Największe działo II wojny światowej
W połowie lat 30. Niemcy powrócili do pomysłu zbudowania gigantycznego działa. Budową broni zdolnej do rażenia celów ukrytych za wielometrową warstwą żelbetu zainteresowany był sam Hitler, który planował wykorzystać ją podczas forsowania francuskich umocnień, znanych jako Linia Maginota.
Montaż gigantycznej broni przeciągał się jednak tak bardzo, że pierwsze i ostatnie dwa działa tego typu, znane jako (Schwerer) Gustav i Dora, uzyskały gotowość bojową dopiero w 1942 roku.
Oba ważyły po 1350 t, miały 32-m lufę i mogły wystrzeliwać 80-cm, ważące 7 t pociski na odległość 47 km. Szczęśliwy dla niemieckich artylerzystów przypadek sprawił, że Gustav bardzo szybko pokazał swoją skuteczność, z nawiązką zwracając koszty budowy. Podczas ostrzału Sewastopola jeden z pocisków doprowadził do detonacji rosyjskiego składu amunicji i w konsekwencji do kapitulacji całej twierdzy.
W późniejszym czasie jedno z dział trafiło pod Leningrad, jednak nie zostało wykorzystane do ostrzału miasta.
Największe działo zbudowane po drugiej wojnie światowej
Po zakończeniu drugiej wojny niedawni sojusznicy - Stany Zjednoczone i Związek Radziecki - stali się nieprzejednanymi wrogami, a ich doktryny wojenne przez długi czas zakładały zniszczenie przeciwnika za wszelką cenę i masowe wykorzystanie broni jądrowej.
Jej nosicielami miały być nie tylko samoloty czy w późniejszych latach rakiety, ale również artyleria, której część została przystosowana do prowadzenia ostrzału pociskami jądrowymi. W tym samym celu powstawały również specjalne dalekosiężne działa.
Największym z modeli skonstruowanych po drugiej wojnie światowej jest wyprodukowane w Związku Radzieckim w 1957 roku działo 2B1 Oka. Jego lufa o kalibrze 420 mm miała długość 20 m, a 2B1 Oka miała wystrzeliwać pociski z ładunkiem jądrowym na odległość około 50 km!
Po zbudowaniu zaledwie czterech egzemplarzy okazało się, że broń ma liczne wady konstrukcyjne, a powstający przy strzale odrzut jest tak mocny, że może powodować uszkodzenia działa. W latach 60. ostatecznie zaniechano dalszego rozwoju tej broni.
Projekt Babilon
W drugiej połowie XX wieku genialny inżynier Gerald Bull prowadził prace nad wyjątkowym działem. Dzięki protekcji Saddama Husajna Bull rozpoczął budowę Projektu Babilon.
Miało to być działo o kalibrze 1000 mm, którego celem - według skąpych źródeł - było wystrzeliwanie na orbitę satelitów, przy czym koszty umieszczania ładunków w Kosmosie miały być znacznie niższe niż w przypadku stosowania tradycyjnych rakiet i statków kosmicznych.
Projekt Babilon, mimo skonstruowania działa próbnego o kalibrze 350 mm, nigdy nie został ukończony. Prace przerwała niespodziewana śmierć Geralda Bulla, który został zamordowany przez nieznanych sprawców. Więcej na temat tego niezwykłego przedsięwzięcia przeczytacie w artykule “Projekt Babilon: tajna broń Saddama Husajna. Kto zamordował genialnego konstruktora?”.