Szyba wyleciała, pilot wypadł poza kabinę. W 1990 roku omal nie doszło do katastrofy samolotu
ADAM BEDNAREK • dawno temu • 4 komentarzeBoeing 777 musiał awaryjnie lądować w Moskwie, bo piloci zauważyli pękniętą szybę. Takie awarie się zdarzają, a w 1990 roku omal nie doszło do tragicznej katastrofy.
Na pokładzie maszyny znajdowało się 191 pasażerów i 14 członków załogi. Kiedy maszyna znajdowała się nad Kazachstanem, podjęto decyzję o powrocie na lotnisko w Moskwie. Nic dziwnego. Zbita szyba, wciągająca członków załogi i pasażerów to przecież koszmar każdego, kto nie przepada za lataniem, i obowiązkowa scena niejednego katastroficznego filmu. Ryzyko było zbyt duże.
Tym bardziej że takie wypadki nie są wyłącznie wizją scenarzystów. W 1990 roku tylko opanowanie załogi sprawiło, że nie doszło do tragicznego w skutkach wypadku.
10 czerwca 1990 roku w maszynie lecącej na trasie Birmingham – Málaga doszło do wypadnięcia źle zamontowanej szyby zewnętrznej. Na skutek dekompresji ciało kapitana Tima Lancastera zostało wciągnięte. Zaczepił się kolanami o wolant, ale pozostała część znalazła się na zewnątrz.
Pilot wystawiony był na pęd powietrza o prędkości 800 km/h. Trzymał go steward Nigel Ogden. Kapitan stracił przytomność, głowa bezwiednie uderzała o kadłub. Jego oczy pozostały jednak otwarte, co dla walczącej o przeżycie załogi oznaczało jedno — pilot nie żyje. Steward nie mógł jednak wypuścić Lancastera, bo istniało ryzyko, że zwłoki wpadną do silnika, wywołując pożar lub przynajmniej utrudniając jego działanie.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Jan Dąbrowski – nowy Interface i usługi na PS5
Kiedy Ogden próbował utrzymać niewciągnięte kończyny kapitana, reszta załogi walczyła w kabinie. Katastrofa była prawdopodobna. Samolot coraz szybciej zmierzał w kierunku ziemi po tym, jak drzwi oddzielające kokpit od reszty samolotu zostały wyrwane, zasłaniając radio oraz konsolę nawigacyjną.
Na szczęście pierwszy oficer Alastair Atchison zdołał nadać sygnał Mayday i uruchomić autopilota. Uzyskał również pozwolenie na awaryjne lądowanie Southampton. Doszło do tego jednak później niż powinno, właśnie ze względu na uszkodzenia w kabinie — powietrze zagłuszało wszelkie komunikaty.
W międzyczasie inni stewardzi zastąpili Ogdena w trzymaniu ciała kapitana, aż udało się je wciągnąć na pokład. Przebywanie poza kabiną w trakcie lotu spowodawało, że Lancaster odniósł liczne obrażenia: miał poranione i odmrożone kończyny czy złamania. Ucierpiał też steward, który uratował mu życie — miał zwichnięty bark, odmrożenia na twarzy oraz w lewym oku.
Co ciekawe, po pięciu miesiącach pilot… wrócił do pracy.
Śledczy dowiedzieli się, że na 27 godzin przed startem wymieniony został panel lewej przedniej szyby, a procedura została autoryzowana przez kierownika zmiany obsługi naziemnej. Jednak 84 z 90 śrub użytych do przykręcenia miało średnicę o 0,66 mm za małą, zaś pozostałe sześć było o 2,5 mm za krótkie. Dochodzenie wykazało, iż poprzednio również użyto niewłaściwych śrub, zaś feralne dopasowanie odbyło się "na oko", bez konsultacji z dokumentami obsług Czytaj więcej
Pierwszy oficer Alastair Stuart Atchison, stewardessa Susan Gibbins oraz Nigel Ogden zostali odznaczeni Królewskim Odznaczeniem za Wartościową Służbę.
Ten artykuł ma 4 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze