Alkomat w "tatuażu". Wzór na ręce poinformuje, czy możesz kierować samochodem
Elektronika, którą nosimy na sobie, znana jako wearables, wkracza na nowy poziom. Zamiast smartwatcha czy sportowego trackera aktywności, wystarczy specjalny „tatuaż”. Umieszczana na skórze, wzorzysta naklejka jest nie tylko ozdobą, ale może informować nas o wielu ważnych rzeczach, dziejących się w najbliższym otoczeniu.
08.02.2020 | aktual.: 09.03.2022 08:44
Otaczające nas urządzenia z dekady na dekadę stają się coraz bardziej osobiste. Najpierw – w latach 70. i 80. – komputery osobiste (personnal computer – PC) stały przed nami na biurkach. Później smartfony zadomowiły się w naszych kieszeniach. Całkiem niedawno kolejna generacja – tym razem znana jako wearables – stała się jeszcze bliższa, występując zazwyczaj w postaci różnych wariacji na temat klasycznego zegarka.
Na naszych oczach następuje kolejna zmiana – elektronika i różne dodatki trafiają albo do naszych ciał w postaci różnych implantów, albo bezpośrednio na naszą skórę. Przykładem takiego rozwiązania są „programowalne tatuaże” LogicInk.
Tatuaż zamiast wyświetlacza
Skąd cudzysłów? Wszystko za sprawą terminologii, stosowanej przez twórcę tego rozwiązania. LogicInk, choć na pierwszy rzut oka może wyglądać jak tatuaż, jest w rzeczywistości niewielką naklejką, umieszczaną na skórze. Nie jest to jednak zwykła ozdoba, a sensor, który dzięki zmianom swojego wyglądu może informować nas o zjawiskach, zachodzących w naszym najbliższym otoczeniu. O swoim wynalazku tak mówi jego twórca, Carlos Olguin:
Sensory, które zbierają dane
Co takie możliwości oznaczają w praktyce? W serwisie crowdfundingowym Kickstarter ruszyła właśnie kampania, której celem jest sfinansowanie produkcji pierwszej serii „tatuaży”, których zadaniem jest badanie ekspozycji naszej skóry na promienie UV. Z punktu widzenia wiarygodności pomiaru to najlepsze miejsce – sensor jest wystawiony na promienie słoneczne dokładnie tak samo, jak otaczająca go skóra.
LogicInk informuje o pochłoniętej przez skórę dawce UV poprzez zmieniający barwę, okrągły wskaźnik, przypominający pod względem zasady działania rozwiązane, znane z wielu smartwatchy. Warto przy tym zaznaczyć, że choć na razie dostępny w przedsprzedaży jest tylko jeden rodzaj czujnika, twórcy LogicInk pracują nad kolejnymi. W przyszłości możemy się spodziewać naklejek, informujących nas o nawodnieniu, stężeniu alkoholu we krwi czy ekspozycji na zanieczyszczone środowisko. Pomysł wydaje się trafiony – wygląda na to, że warto trzymać kciuki za powodzenie projektu.
Giganci testują naskórne czujniki
Tym bardziej, że podobne rozwiązania zaproponowali już także branżowi giganci, jak choćby marka L’Oreal, promująca podobne naklejki, również informujące o ekspozycji na promieniowanie ultrafioletowe. W przypadku kosmetycznego giganta naklejka jest jednak tylko jednym z elementów, bo odczyt i analiza zebranych przez nią danych wymagają użycia kamery smartfonu i odpowiedniej aplikacji.
Wygląda zatem na to, że po rywalizacji o nasze biurka, kieszenie i nadgarstki nadszedł czas na kolejną batalię – tym razem o nasze ciała. Co ciekawego zaproponują producenci użytkowej elektroniki i różnych gadżetów? Nie mogę się doczekać!