Asus Lamborghini VX7 - no to jazda! [test cz. 1]
Podobnie jak można jeździć Renault Laguną zamiast Lamborghini, można też kupić inny laptop o podobnych parametrach za mniejsze pieniądze. Jednak tam, gdzie styl jest równie ważny jak wydajność, nie ma miejsca na oszczędności. Zapraszam na test Asusa Lamborghini VX7!
15.09.2011 | aktual.: 11.03.2022 10:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podobnie jak można jeździć Renault Laguną zamiast Lamborghini, można też kupić inny laptop o podobnych parametrach za mniejsze pieniądze. Jednak tam, gdzie styl jest równie ważny jak wydajność, nie ma miejsca na oszczędności. Zapraszam na test Asusa Lamborghini VX7!
Specyfikacja techniczna
Konfiguracja sprzętowa testowanego przez naszą redakcję laptopa Asus Lamborghini VX7 jest następująca:
- 1 x USB 3.0,
- 3 x USB 2.0,
- 1 x HDMI,
- 1 VGA,
- 1 x LAN,
- 1 x Kensington Lock,
- 1 x wyjście audio z S/PDIF,
- 1 x wejście audio;
[*]łączność:
- LAN 1 Gbit,
- WLAN 802.11b/g/n,
- Bluetooth 2.1 + EDR;
[*]inne:
- nagrywarka Blu-ray,
- kamerka o rozdzielczości 2-megapikseli,
- uniwersalny czytnik kart pamięci;
[*]akumulator: 8-komorowy, 75 Wh;
[*]OS: Microsoft Windows 7 Ultimate 64-bit.
[/list]
Cena testowanego egzemplarza to około 7000 zł. Nie jest więc tanio, jednak z drugiej strony trudno oczekiwać, żeby tak ekskluzywny notebook kosztował tyle, co modele przeznaczone dla zwykłych użytkowników. Wewnątrz sygnowanej logo Lamborghini lśniącej obudowie również upchnięto całkiem sporo. Tak więc koniec dywagacji, jedziemy!
Wygląd, obudowa i jakość wykonania
Efekt współpracy Asusa z Lamborghini jest aż nadto widoczny. Agresywny design oraz charakterystyczny tył z imitacją świateł sprawiają, że VX7 nie da się pomylić z żadnym innym laptopem. Smaku dodają dodatki w postaci logo włoskiego producenta na klapie, przycisku "Start Engine" (power) czy wysokiej jakości skóry wyściełającej podpórkę pod nadgarstki.
Całość wykończona na wysoki połysk prezentuje się bardzo efektownie, przynajmniej do czasu, aż się zabrudzi. Na czarnym lakierze doskonale widoczne są nawet niewielkie paproszki oraz odciski palców. Ostatecznie jednak Asus Lamborghini VX7 nie ma być sprzętem praktycznym, lecz lśniącym, jedynym w swoim rodzaju luksusowym notebookiem.
Niestety, do tego schematu nie przystaje jakość wykonania laptopa Asus Lamborghini VX7, która lekko rozczarowuje. Spasowanie pokrywy ekranu z ramką nie jest najlepsze. Na dodatek nawet delikatny nacisk na tę ostatnią owocuje skrzypieniem. Jest ono słyszalne także podczas zamykania/otwierania klapy, kiedy materiały ulegają naprężeniu. W laptopie za tę cenę?!
Na szczęście sztywność dekla stoi na bardzo dobrym poziomie i silny nacisk nie wywołuje widocznych ugięć, ani zaburzeń na wyświetlanym obrazie. Panel LCD można odchylić maksymalnie o 130 stopni. Zawias, na którym jest osadzony, stawia należyty opór stabilnie utrzymując położenie ekranu i ograniczając jego chybotanie do minimum.
Jednocześnie pokrywa otwiera się na około 1 cm po obróceniu laptopa. Spasowanie jednostki zasadniczej również nie jest idealne. Całość prezentuje zadowalającą sztywność. Pod wpływem silnego nacisku punktowego pulpit roboczy ugina się nieznacznie niemal wszędzie. Sytuację ratują wstawki ze szczotkowanego aluminium na jego krawędziach.
Niestety, są to jedyne metalowe elementy obudowy. Solidność i jakość wykonania całości nie wygląda najlepiej w porównaniu do notebooków Alienware dostępnych w podobnej cenie. Ba, nawet porównanie do wybranych laptopów kosztujących o połowę mniej (np. Asusa N53SN) raczej nie wypadnie korzystnie.
Na koniec muszę dodać, że 15,6" Asus Lamborghini VX7 waży aż 3,82 kg i ma prawie 6 cm grubości. Jest to zatem jedna z najcięższych i najgrubszych piętnastek dostępnych aktualnie na rynku.
Rozmieszczenie portów
W tym aspekcie również projektanci Asusa nie zabłysnęli. Lamborghini VX7 ma porty zlokalizowane blisko przedniej krawędzi komputera. Podpięte do nich urządzenia bądź kable potrafią skutecznie przeszkadzać podczas pracy.
Na dodatek znajdujące się zbyt blisko siebie gniazda USB uniemożliwiają podpięcie gadżetów o niestandardowych wymiarach. W skrajnym przypadku mój tuner TV umieszczony w gnieździe USB 3.0 całkowicie blokuje sąsiadujący port USB oraz wyjście HDMI.
Oczywiście mogę go wetknąć w jeden z pozostałych USB, jednak za każdym razem sąsiadujące z nim gniazdo magistrali będzie blokowane. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku pękatych pendrive'ów.
Klawiatura i touchpad
Asus Lamborghini VX7 został wyposażony w wyspową klawiaturę z wydzielonym blokiem numerycznym. Będąc złośliwym powiedziałbym, że jest ona typu wave (ang. fala), gdyż ugina się ona mniej lub bardziej praktycznie na całej powierzchni. Na szczęście jest to jedyna stwierdzona w trakcie testów wada omawianego urządzenia wejścia.
Płytki klawiszy są płaskie, matowe i miłe w dotyku. Przyciski stawiają umiarkowany opór i mają dość krótki skok, który nie ma wyraźnego punktu. Nie mam zastrzeżeń co do układu klawiatury i rozmiarów poszczególnych klawiszy. Całość jest podświetlana białymi diodami LED. Dostępne są 3 poziomy luminacji.
Zlokalizowany pod klawiaturą gładzik ma powierzchnię dotykową 70 x 43 mm. Własności ślizgowe jego błyszczącej powierzchni nie są najlepsze. Po pewnym czasie palec zaczyna napotykać na opór. Niestety, nie sposób utrzymać touchpada i rąk w absolutnej czystości nie pracując w laboratorium.
Co do czułości, precyzji i obsługi przez tabliczkę gestów wielodotykowych nie mam żadnych zastrzeżeń. Zlokalizowane pod touchpadem przyciski funkcyjne stawiają zdecydowany opór i cechują się średniej głośności klikiem.
Zobacz także
Ogólnie rzecz biorąc Asus Lamborghini VX7 ma niezłą, choć uginającą się klawiaturę, na której da się pisać szybko i bezbłędnie oraz touchpad, który byłby naprawdę niezły, gdyby tylko miał bardziej przyjazną użytkownikowi powierzchnię.
Wyposażenie
Pod względem wyposażenia Asus Lamborghini VX7 prezentuje się dość przeciętnie jak na laptop z segmentu premium. Co prawda ma podświetlaną klawiaturę i nagrywarkę Blu-ray, ale poza tym nic szczególnego, co wyróżniałoby go wśród laptopów o połowę tańszych. Jest Bluetooth w wersji 2.1, WiFi b/g/n (Atheros AR9002WB-1NG) i gigabitowy LAN (Realtek).
Wśród dostępnych interfejsów są 3 porty USB 2.0, 1 USB 3.0, wyjścia HDMI i VGA oraz złącza audio. Jak na laptop za 7000 zł wyjątkowo ubogo. Zintegrowana, 2-megapikselowa kamera generuje obraz ponadprzeciętnej jakości, jednak ze sporym opóźnieniem niezależnie od rozdzielczości. Zlokalizowany w sąsiedztwie mikrofon nieźle tłumi dźwięki otoczenia i echo.
Największym rozczarowaniem jest system audio. Jak już wspominałem w pierwszych wrażeniach cechuje się on nie tylko ograniczoną mocą, ale i przeciętną jakością, która nie odbiega od tej znanej z większości mainstreamowych modeli notebooków. Dźwięk jest dość czysty i wyraźny, ale pasmo przenoszenia jest mocno ograniczone.
Zmiana ustawień w panelu THX TruStudio nie jest w stanie wydobyć nic więcej z marnych membran. Szkoda, że w tak ekskluzywnym laptopie Asus nie pokusił się o montaż lepszych głośników. Chociażby multimedialna seria N ma znacznie lepsze nagłośnienie (Bang & Olufsen ICE Power), a wcale nie kosztuje majątku...
Matryca
Asus Lamborghini VX7 otrzymał 15,6" panel LCD o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080). Dość mocne, równomierne podświetlenie LED nie jest w stanie zapewnić komfortowej pracy w mocno naświetlonych pomieszczeniach ze względu na błyszczącą powłokę matrycy. Obraz ze względu na zagęszczenie pikseli jest bardzo ostry.
Niestety, pozostałe parametry matrycy AU Optronics (B156HW01 V5/AUO15ED) są przeciętne. Paleta barw ledwo pokrywa przestrzeń sRGB, a kontrast jest słaby za sprawą jasnej czerni. Nasycenie kolorów jest całkiem dobre, podobnie jak kąty widzenia w poziomie. W pionie jest już znacznie gorzej i dość szybko pojawiają się przekłamania w wyświetlanym obrazie.
Podsumowanie części 1
Asus Lamborghini VX7 to laptop należący do stylistycznej awangardy. Gdziekolwiek się nie pojawi szybko przyciąga spojrzenia, wzbudzając zainteresowanie. Niestety, w kwestiach jakościowych nie wypada on najlepiej. Pomijając wątpliwą praktyczność wykończonej na wysoki połysk obudowy, nieco do życzenia pozostawia spasowanie elementów (zwłaszcza ramki ekranu).
Sztywność nad wymiar ciężkiej konstrukcji również mogłaby być lepsza, podobnie jak klawiatury, która nie wiedzieć czemu ugina się jak w tanim laptopie. W pakiecie znalazły się również słaba jakościowo matryca oraz rozczarowujący system audio. Rozmieszczenie nielicznych interfejsów również nie ma zbyt wiele wspólnego z ergonomią.
Oczywiście trudno nie docenić miłej w dotyku, skórzanej podpórki pod nadgarstki, stylowości konstrukcji czy podświetlanej klawiatury, ale to, niestety, zbyt mało w stosunku do ceny, jaką za Asusa Lamborghini VX7 należy zapłacić. Niemniej jednak z ostateczną oceną należy wstrzymać się do czasu publikacji 2. części testu, a ta już niebawem!
Zobacz także