Ciekawostka - Final Fantasy VII na NESa
Chińska myśl technologiczna dotyka także gier wideo. Co prawda sprawa nie jest świeża, ale wreszcie udało mi się przyjrzeć pirackiej, nielegalnej wersji kultowego Final Fantasy VII na NESa. Gra tyle ciekawa, co trudna do grania.
Chińska myśl technologiczna dotyka także gier wideo. Co prawda sprawa nie jest świeża, ale wreszcie udało mi się przyjrzeć pirackiej, nielegalnej wersji kultowego Final Fantasy VII na NESa. Gra tyle ciekawa, co trudna do grania.
Przede wszystkim – wersja na NESa jest do znalezienia łatwo w sieci, a nawet na polskich bazarach. Grę da się uruchomić na Pegazusie, NESie (choć trzeba się namęczyć), czy emulatorze, dzięki czemu pobawimy się w nią na PC, PSP, lub pierwszym Xboxie.
Autorzy zrekonstruowali niskimi środkami spory kawałek gry – NESowe Final Fantasy VII obejmuje akcją fabułę do wydarzeń w Northern Cave, przechodząc wprost do ostatecznej walki z Sephirothem. Złośliwi twierdzą, że wybrano to co wartościowe, omijając niepotrzebną resztę.
Mitem narosłym wokół portu jest dokładność z jaką oddaje oryginał – niestety, gra mocno kombinuje i przedstawia sporo wydarzeń w zupełnie inny sposób. Gra odwołuje się również kilka razy do Advent Children i można znaleźć również wersję z takim podtytułem. Produkcja wydana przez ShenZhen Nanjing Technology w 2005 roku doczekała się też anglojęzycznego tłumaczenia.
Na pewno szacunek należy się za kilka fantastycznych pixel-artów oraz próby przeniesienia muzyki z oryginału, lecz niestety gra wygląda i brzmi źle. Dodatkowo wykorzystuje sporo elementów graficznych z Final Fantasy 1-3, co czasami prowadzi do komicznych sytuacji, gdy walczymy z rycerzami, tak gdzie powinny być roboty.
Nie będę ukrywał – gra bez kodów, lub easy patcha jest wręcz niegrywalna. Ilość losowych walk, poziom wrogów oraz obrzydliwa oprawa graficzna skutecznie odpychają nawet największych fanów retro. Ale są fani retro i są fanatycy Final Fantasy.
Ci ostatni nie wahają się przed niczym i przechodzą 8-bitowe Final Fantasy VII, umieszczając to na Youtube, czy nawet tworzą opisy i taktyki do tej wersji. Jeżeli jednak czujecie się na siłach to próbujcie i powodzenia. Ja wysiadłem.
Źródło: vizzed