Erotyka w grach wideo [cz.4.]
Z dwóch poprzednich części artykułu mogłoby wynikać, że to Azjaci mają monopol na ostre harce w grach wideo. Nic bardziej mylnego. My w zepsutej seksem Europie oraz Amerykanie znani z pobożności nie odstajemy wcale od wschodnich rynków. Choć i tam na chwilę powrócimy. Zapraszam do czwartej, ostatniej części erotyki w grach wideo.
08.12.2011 | aktual.: 11.03.2022 09:26
Z dwóch poprzednich części artykułu mogłoby wynikać, że to Azjaci mają monopol na ostre harce w grach wideo. Nic bardziej mylnego. My w zepsutej seksem Europie oraz Amerykanie znani z pobożności nie odstajemy wcale od wschodnich rynków. Choć i tam na chwilę powrócimy. Zapraszam do czwartej, ostatniej części erotyki w grach wideo.
Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że symulacje seksu oblegają tylko Japonię i trzeba je albo importować, albo kupować spod lady, oblewając się przy tym rumieńcem. Rynek gier udających seks rozwinął się na Zachodzie razem z boomem Internetu, co przełożyło się na sporą liczbę trójwymiarowych, ekhem, rypanek.
Rypanek, które wymagają całkiem sporych nakładów finansowych, ponieważ wiele z nich pojawia się w formie subskrypcji. Zdarzają się też normalne gry, za normalne pieniądze. I te również eksplorują sporo gatunków gier wideo.
Na Zachodzie pojawiło się co najmniej kilka gier polegających na radosnym kopulowaniu – Cherry Dolls, Virtual Hottie, Sex Girl, 3D Girlz, E-Girl, 3D Slut itd. itp. Tym, co może przyciągać do nich potencjalną klientelę, jest rezygnacja z mangowego designu kosztem postaci albo realistycznych, albo wzorowanych na komiksie europejskim. Najwięcej takich gier recenzuje bodaj sexgame-reviews.com oraz[ www.adultgamereviews.com](http:// www.adultgamereviews.com), strona branżowa.
Przykłady gier z fajną grafiką – jak choćby Cherry Dolls - uzupełnić można o co najmniej kilkanaście mieszanek gatunkowych wykorzystujących różnorodne fatałaszki. Ot, choćby takie Digamour, w którym gracz jako prostytutka-cyborg w Paryżu musi wykonywać zadania celem zwiększenia swojego doświadczenia oraz podniesienia zawartości skarbonki. Powstały też FPS-y i gry akcji, a o niektórych z nich troszkę dalej. Niesamowite, nieprawdaż? Jednak jeszcze lepsze są subskrypcje.
Nie trzeba długo googlować w Sieci, żeby znaleźć masę ciekawych przykładów – http://www.3dslut.com/, http://www.fetish3d.com/, http://www.3d-sexgames.com/, opierając się głównie na kilku produkcjach dzielących silnik, reguły i oprawę - Hentai3D2, 3D SexVilla2. Powstają nawet wariacje na ten temat w postaci GayVilla i gier lesbijskich, a reguły, wygląd i zasady działania bardzo przypominają ich azjatyckie odpowiedniki. Niestety, nie udało mi się namówić autorów na wywiad, więc nie mam pojęcia, ile dokładnie osób stoi za interesem. Pewne jest jednak, że jest opłacalny – porno przenosi się na większe serwisy, gdzie za miesięczne opłaty dostaje się opowiadania, filmy, minigry, pełnowartościowe gry i obrazki.
Przykładem wielkiej platformy jest choćby
Oczywiście, musiało do tego dojść. Co prawda wiele wciąż mówi się o potencjalnym cyberseksie, a wizje rodem z Ghost in the Shell niektórym zapewne śnią się po nocach, lecz pierwszy krok został już poczyniony w co najmniej kilku miejscach. Jeżeli ktoś preferuje singla, to specjalne przystawki umożliwiające penetrację pojawiły się do kilku gier eroge. Zasada działania chyba nie musi być wyjaśniana. Ciekawostką jest specjalny przycisk umożliwiający wspólne dochodzenie. Wszystkie części, jak zapewnia producent, bardzo łatwo wyczyścić.
Choćby takie USB ONACON, sprzedawane z niektórymi wersjami 3D Custom Girl, chwalone przez producenta za „odwzorowanie ciasności dziewicy”, „8-krotnie lepsze doznania od onanizmu” i „wysoką immersję”. Jak to stwierdził jeden z użytkowników Sankaku Complex – czyli jednak da się przelecieć dziewczynę 2D. Ale czymże jest taka cyfrowa masturbacja wobec potęgi cyberseksu? Wspominane wcześniej usługi w postaci dowolnego tematu związanego z Porno plus Villa doczekały się wspólnej platformy cechującej się dwoma rzeczami – możliwością grania w multiplayer w Sieci oraz „latarką” do penisa.
Vstroker – jak pisze producent – jest najbardziej zaawansowanym cyfrowym seks systemem. Podobno nie tylko daje świetne odczucia, lecz również mierzy intensywność i szybkość penetracji, przekładając to na obraz na komputerze. Oczywiście całość ma się obsługiwać bardzo wygodnie! Ta latarka nazywa się dokładnie Fleshlight™ i jest podobno jednym z kilku urządzeń podłączanych do USB w komputerze. Nie wymaga sterowników, a jedyne, co trzeba zrobić, to zapłacić i wybrać dane media. Znajdują się tam interaktywne gry, interaktywne wideo i kamerki.
Podobnych rzeczy jest więcej, rynki porno - europejski i amerykański - zawsze zadziwiały kreatywnością, która niekoniecznie jest medialna. Choć może to i lepiej?
MMOSeks
Seks wirtualny stał się też tematem dla seksuologów ze względu na fenomen normalnych gier MMO, takich jak Second Life. Drugie życie, dosłownie zabierające wielu ludziom ich ziemski żywot, stało się miejscem, gdzie ludzie uprawiają również seks.
"Ficzer'' nie jest jednak aż tak świeży i chociaż Second Life oferuje specjalne miejsca przeznaczone tylko dla dorosłych, to temat prostytucji w MMO jest równie stary, co Ultima Online. Co prawda w większości gier MMO, przynajmniej na oficjalnych serwerach, nie da się kopulować ani rozbierać postaci do rosołu, jednak opisy tekstowe, wysyłanie obrazków, a nawet wymiana prawdziwych danych celem zdobycia przedmiotu/pieniędzy jest normą.
Wśród MMO dla dorosłych wyróżnia się także Red Light Center, skupione po prostu na kopulacji. Gra jest bardzo rozbudowana, oferuje także kina, pisma i parę innych bajerów, a autorzy co jakiś czas dorzucają nowe elementy. Z recenzji wynika, że grają w to ludzie świadomi i podstawą wspólnej zabawy jest szacunek oraz brak wygłupów. Podobna zasada tyczy się również Drugiego Życia.
I chociaż to Second Life stało się centrum zainteresowania ze względu na powagę podejścia do tematu, samo zagadnienie seksualności w grach MMO, tego dlaczego ludzie to robią i gdzie odnajdują w tym wszystkim satysfakcję, wciąż czeka na szersze opracowania i poważne badania naukowe. Większość omawianych gier mocno mnie dziwi, a raczej intryguje, ponieważ wydają się niedorzeczne, a sprzedają się nieźle.
Zabawnie jest, dziwacznie jest
Kilka słów należy się również BoneCraft, a także BoneTown, porno parodiom gier, takich jak World of Warcraft oraz GTA. Obie stworzone przez D-Dub Software prezentują wymieszanie hardcore porno z humorem i kreskówkowymi projektami postaci. Oczywiście autorzy nie zapomnieli o zabawach lesbijskich czy grupowych, dlatego gry wyposażono we wszelkiego rodzaju zabawki. W zasadzie BoneCraft można określić jako prostego shootera/MMO, w którym gracz kopuluje. Dużo kopuluje, ponieważ świat, według autorów najwspanialszy ze wspaniałych, pozwala na zabawy między orkami, ludźmi, elfami czy robotami, głównie płci żeńskiej. Daje się tu zauważyć także niewielkie zafascynowanie StarCraftem oraz odnośniki do kilku innych licencji fantasy. Jak piszą sami autorzy – „gracz będzie mógł wybrać dowolną dziewczynę i pozycję celem stworzenia nowych przeżyć seksualnych” oraz „chcecie zobaczyć elfa i orka w trójkącie z dziewczyną robotem? BoneCraft ma wszystko!”.
BoneTown z drugiej strony to masa prostytutek, misji z pobiciem i pościgami w tle, wygłupy i tanie żarty. Gra podobno jest całkiem grywalna i choć za wygrane misje oferuje głównie seks, to nie zyskała zbytniego rozgłosu. W porno parodie gier wszedł też rynek filmów korzystający z tematyki i wielu tytułów – WarCraft, Final Fantasy, Fallout, MGS, Call of Duty, GTA, bijatyk, RPG, przygodówek… Chyba każdy natknął się w życiu także na porno cosplaye, w których pojawiała to Lara Croft, to Chun-Li czy Mai Shiranui. Jak widać, oba rynki czerpią z siebie. Czasem nawet zabawnie.
Edukacja?
Już z kronikarskiego obowiązku pozostaje mi wspomnieć o sporej liczbie filmów pornograficznych z możliwościami wyboru, które czasami starały się udawać gry. Produkcje takie pojawiały i pojawiają się przede wszystkim na PC, ale dzięki przystawce VCD kilka z nich trafiło również na pierwsze PlayStation, a w wersjach nielegalnych na kilka innych konsol. Generalnie, co mnie zaskoczyło, wciąż produkuje się tony takich tytułów. Również PSP zalano pornografią, co pokazała spora część stron dla dorosłych, oferując wideo przerobione specjalnie pod tę konsolkę.
W tym czasie NDS dostawał swoją pierwszą serię dla dorosłych, czyli macanie czarownic w postaci Doki Doki, a na Kinecta zaczęto kombinować z seks-grami, które nie do końca spodobały się Microsoftowi. Pojawiały się także wirtualne wersje znanych aktorek porno, także w formie gier i minigier, co swego czasu było niezwykle popularne i wciąż nieźle się trzyma na rynku. Wydaje mi się, że świadomie lub nie autorzy tych gier powoli zmierzają do dwóch rzeczy – cyberseksu oraz… edukacji.
O cyberseksie było. O edukacji teraz, bo w tym roku nagrodę BAFTA zgarnęła także gra o seksie. Privates, gra od autorów świetnej i prześmiewczej przygodówki Time Gentelman, Please!, to połączenie skakania, strzelania, a także eksplorowania ludzkiego ciała celem zrozumienia istoty seksu. Chociaż zapowiadała się na wulgarną pozycję, to w istocie okazała się całkiem niezłym shooterem z dobrym pomysłem.
Gra zwyciężyła w kategorii Learning – Secondary, obejmującej produkcje dla młodzieży. Privates to gra dozwolona od lat 14, poruszająca temat bezpiecznego seksu, AIDS, chorób wenerycznych i problemów związanych z przedwczesną inicjacją. W grupie prezerwatyw-komandosów gracz wyrusza na niebezpieczne misje w miejsca, gdzie potrzeba pomocy choćby w starciach z AIDS Monsterem. Na dodatek to darmówka. Jak widać, przez seks w grach wideo da się również edukować.
Kilka słów na koniec
Seks i erotyka w grach mają tyle twarzy, co i w innych mediach. Od pięknych, wzruszających historii, przez komedię i potraktowanie tematu z przymrużeniem oka, po stare dobre sex sales, a także hardcorową pornografię. Celem cyklu było zaprezentowanie szerokości tej gałęzi elektronicznej rozgrywki. Nie chodziło ani o fapogenne obrazki, ani o pitolenie o bandach zboczeńców. Przedstawiłem wspaniałe i zabawne przygodówki. Pokazałem piękne visual novels. Zaprezentowałem, jak przemycano pornografię i erotykę do wielu gatunków. Wreszcie pokazałem, że symulacje seksu to temat światowy, dotyczący nie tylko „tych zboczonych Japońców”.
Nie jest to również historia gier erotycznych, jak błędnie nazwano ją w kilku miejscach – ta wymaga znacznie głębszego potraktowania tematu. Intrygującego, co warto podkreślać. Niestety, media nigdy nie potrafiły dobrze podjąć tego zagadnienia. Albo rozdmuchiwano każdy, nawet najmniejszy przejaw erotyki w grach wideo, który wyciekł, albo udawano, że problemu nie ma. Zapominano o seksie w visual novels, w Mafii, w grach dla dojrzałych ludzi. Moja czteroczęściowa podróż w świat gier erotycznych nie wyczerpuje całościowo tego ciekawego i bogatego tematu, obecnego w grach wideo od lat.
I chociaż temat – jak wiele innych dotyczących historii gier wideo – zasługuje na książkę (są chętni wydawcy?) to mam nadzieję, że bawiliście się dobrze. A także, że przybliżyłem Wam trochę bardziej to, jak bardzo pokręcona jest branża, w której pisze się świetne fabuły do gier uznawanych za erotyczne, w której scenarzystki świetnych przygodówek kończyły na okładkach niegrzecznych gier, zaś poważni ludzie płacą spore pieniądze za kopulowanie z latarką. Dziękuję za uwagę.
Linki do poprzedników:
PS Na koniec chciałbym również podziękować Czytelnikom Gadżetomanii oraz wykopowiczom za pozytywny odzew, pomoc w promocji artykułu, ale także za konstruktywną krytykę. Po kilku tygodniach przerwy uzupełnię każdą część o akapit lub dwa, więc wróćcie tu jeszcze kiedyś. To dzięki Wam tutaj jestem i dzięki Wam dostaję zlecenia. Jeżeli zechcielibyście podyskutować ze mną lub zaproponować ciekawy temat na kolejną serię artykułów, piszcie w komentarzach. Pozdrawiam!