Facebook ujawnia prototyp drona Aquila. Zuckerberg buduje flotę wielkich maszyn
Lotnicze plany Marka Zuckerberga nabierają realnych kształtów. Facebook zaprezentował pierwszego drona o nazwie Aquila. To wielka, napędzana energią słoneczną maszyna, która może latać również w nocy.
04.08.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:09
Aquila – wielki i bardzo lekki dron
42 metry rozpiętości (to tyle, co samolot pasażerski) i zaledwie 400 kilogramów wagi. Ujawniony przez Facebooka prototyp drona Aquila robi duże wrażenie. To w gruncie rzeczy jedno wielkie, ultralekkie i docelowo pokryte ogniwami słonecznymi skrzydło.
Maszyna ma być zdolna do 90 dni lotu bez lądowania. Wzniesie się na wysokość 18-27 kilometrów, a jej zadaniem będzie dostarczenie dostępu do Internetu w słabo rozwiniętych rejonach Azji i Afryki. Jeden dron ma dostarczać dostęp do Sieci na obszarze około 80 kilometrów kwadratowych.
Internet.org, czyli informacje i komunikacja dla wszystkich
Aquila to część większego projektu o nazwie Internet.org. Jest to inicjatywa, współtworzona przez Facebooka i firmy takie, jak Ericsson, Opera, Nokia, Samsung, Qualcomm i MediaTek, a jej zadaniem jest dostarczenie Internetu mieszkańcom biedniejszych krajów i regionów – m.in. w Kenii, Indiach, Kolumbii czy Zambii.
Usługa, dostarczana bezpłatnie obejmuje dostęp do ograniczonej liczby stron i usług – m.in. wyszukiwarki (z ograniczonymi wynikami), Wikipedii, serwisów pogodowych, bazy wiedzy o prawach kobiet i macierzyństwie czy serwisów z informacjami rządowymi, a także do Facebooka i Messengera.
Za pełnoprawny dostęp do Internetu trzeba zapłacić, ale nawet ta okrojona wersja oznacza dla wielu ludzi ogromny skok cywilizacyjny.
Facebook ’ve completed construction of first full scale aircraft, Aquila, Internet.org
Samoloty i drony na energię słoneczną
Warto przy tym zwrócić uwagę na postęp, jaki dokonuje się w ostatnich latach wśród elektrycznych samolotów. Maszyny napędzane energią słoneczną nie tylko są w stanie wznieść się w powietrze, ale – dzięki coraz wydajniejszym i lżejszym akumulatorom – mogą latać również w nocy.
Spektakularnym przykładem są w tym przypadku losy załogowego samolotu Solar Impulse, który wyłącznie dzięki energii słonecznej oblatuje właśnie świat. Ten kierunek rozwoju samolotów i dronów wydaje się bardzo obiecujący – prowadzi przecież do celu, jakim są bezobsługowe maszyny, zdolne bez końca unosić się w powietrzu bez potrzeby lądowania.
Firma totalna
W przypadku dronów Facebooka warte podkreślenia wydają mi się tu dwie kwestie. Pierwsza to sam fakt zbudowania floty takich maszyn, zarządzania ją i dostarczenia w ten sposób Internetu tam, gdzie budowa naziemnej infrastruktury byłaby na razie nieopłacalna albo niemożliwa.
Druga i moim zdaniem znacznie ważniejsza kwestia to starania internetowych gigantów, którzy zmierzają do tego, by stać się firmami totalnymi – dostarczą nie tylko internetowe produkty czy różne usługi, ale również infrastrukturę, zapewniającą komunikację. Będą zatem kontrolowali zarówno treść, jak i środek przekazu, a wielu ludzi, którzy korzystają obecnie z usług Internet.org. nie będzie znało innej Sieci.
Oznacza to nie tylko uzależnienie użytkowników, ale również – co moim zdaniem bardziej groźne – możliwość dowolnego kształtowania udostępnianych im treści przy jednoczesnym braku alternatywy. Ponad rok temu zwracałem na to uwagę w artykule „Internet: konserwator biedy. Zabójcze skutki personalizacji”.
Free Basics
Wszyscy wygrywają
Okazuje się, że tamte obawy nie były bezpodstawne. Obserwujemy przecież postępującą personalizacją, monopol w dziedzinie usług internetowych, a już niebawem również kontrolę nad kanałami komunikacji, czego narzędziem jest – pośrednio - właśnie dron taki jak Aquila.
Choć Facebook czy Google ze swoim projektem Loon robią to raczej bez złych intencji, bo po prostu w celu zwiększenia zysków, to całkowita kontrola nad tym, co dociera do użytkownika wydaje mi się nieco niepokojąca. Cała inicjatywa jest przy okazji świetnym przykładem, że tam, gdzie państwa i międzynarodowe organizacje są bezradne, wielki biznes jest w stanie skutecznie je wyręczyć.
Co oczywiście w żaden sposób nie przekreśla zalet całego projektu. Nawet, jeśli stojące za nim firmy po prostu „wychowują” sobie w ten sposób użytkowników i robią to z chęci zysku, to mieszkańcy biedniejszych regionów świata mają z tego powodu konkretne korzyści: dostęp do informacji, komunikacji czy ważnej choćby dla rolników prognozy pogody. Korzystają zatem wszyscy.