Geoinżynieria na miarę naszych możliwości. Jak ochłodzić Ziemię?
Zmiany klimatyczne, niezależnie od tego, co jest ich przyczyną, wydają się zmierzać w niekorzystnym dla nas kierunku. Co robić, aby temperatura na Ziemi przestała rosnąć? Institute of Physics ma pomysł, jak to osiągnąć..
07.09.2012 | aktual.: 10.03.2022 13:02
Zmiany klimatyczne, niezależnie od tego, co jest ich przyczyną, wydają się zmierzać w niekorzystnym dla nas kierunku. Co robić, aby temperatura na Ziemi przestała rosnąć? Institute of Physics ma pomysł, jak to osiągnąć..
Wbrew pozorom nie chodzi o kolejną akcję namawiającą do zmiany trybu życia czy seans nienawiści wobec silników spalinowych. Jeśli karkołomnie założymy, że sposób eksploatacji zasobów naszej planety nie ulegnie w najbliższym czasie istotnym zmianom, warto zastanowić się, jakie mamy możliwości, aby przeciwdziałać zmianom klimatu.
Na stronie Institute of Physics pojawiła się ciekawa analiza, oceniająca koszt geoinżynierii przy wykorzystaniu istniejących lub możliwych do opracowania w sensownym czasie technologii. Rozważania oparto na założeniu, ze doraźnym sposobem na ochłodzenie klimatu jest rozpylanie w atmosferze dwutlenku siarki. Potwierdzeniem tego może być choćby erupcja wulkanu Pinatubo.
W efekcie uwolnienia około 20 megaton dwutlenku siarki lato było wówczas w Europie chłodniejsze o 2-3 stopnie Celsjusza. Założenia Institute of Physics są nieco skromniejsze i postulują rozpylanie miliona ton dwutlenku siarki rocznie. Jak to osiągnąć?
Zaproponowano kilka różnych rozwiązań. Najprostsze bazują na znanych współcześnie samolotach – rozważano m.in. przebudowę różnej liczby Boeingów 747, B-1 czy F-15. Koszty byłyby w tym wypadku stosunkowo niskie – w zależności od typu samolotu sięgające 1,1-8,4 mld dol. Alternatywą byłoby opracowanie od podstaw nowej maszyny, zdolnej do osiągnięcia z ładunkiem pułapu 30 km, co kosztowałoby ok. 10 mld dol.
Wśród propozycji pojawiły się również sterowce czy wielkie szybowce wynoszone w powietrze za pomocą rakiet. To ostatnie rozwiązanie wydaje się jednak absurdalnie drogie i kosztowałoby aż 390 mld dol. rocznie.
Inna propozycją rozwiązania problemu jest użycie dział przystosowanych do ostrzeliwania nieba. Jako narzędzie geoinżynierów wskazano działa Mark 7 z pancerników typu Iowa, ale ich przebudowa i eksploatacja byłaby kosztowna – cała operacja pochłonęłaby 140 mld dol. Tańsze byłoby użycie dział elektromagnetycznych, co powinno kosztować nie więcej niż 20 mld.
Zobacz także
Ostatnim z postulowanych rozwiązań są balony wynoszące na dużą wysokość elastyczną rurę o bardzo dużej długości, która pozwoliłaby na dostarczenie dwutlenku siarki do atmosfery. Miałoby to kosztować 4-10 mld dol.
Nie sposób uciec od wniosku, że nie wszystkie z tych propozycji mają choćby minimalny sens. Pomysłodawcy skupili się tylko na doraźnym zwalczaniu objawów problemu, a nie jego przyczyn. Stąd szczegółowa analiza tylko jednej kwestii – jak rozpylić dwutlenek siarki, i brak refleksji, jakie inne następstwa to wywoła i jakie straty spowodują np. kwaśne deszcze. Pozostaje mieć nadzieję, że nigdy nie będziemy zmuszeni sięgać do tak desperackich metod.
Źródło: Institute of Physics