Jak złagodzić zmiany klimatyczne? To proste: budujmy sztuczne wulkany!

Sztuczny wulkan w Las Vegas. Chyba nie o to chodziło naukowcom? (Fot. Dvice.com)
Sztuczny wulkan w Las Vegas. Chyba nie o to chodziło naukowcom? (Fot. Dvice.com)
Łukasz Michalik

17.07.2012 12:00, aktual.: 10.03.2022 13:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sprawy związane z klimatem często wywołują dyskusje mające więcej wspólnego z polityką i ideologią niż z nauką. Niezależnie od tego warunki na naszej planecie się zmieniają, a naukowa dyskusja dotyczy przede wszystkim tego, jakie są przyczyny zmian klimatu. Choć w obliczu wielu zjawisk jesteśmy bezradni, naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego wpadli na pomysł, jak radzić sobie ze wzrostem temperatury.

Sprawy związane z klimatem często wywołują dyskusje mające więcej wspólnego z polityką i ideologią niż z nauką. Niezależnie od tego warunki na naszej planecie się zmieniają, a naukowa dyskusja dotyczy przede wszystkim tego, jakie są przyczyny zmian klimatu. Choć w obliczu wielu zjawisk jesteśmy bezradni, naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego wpadli na pomysł, jak radzić sobie ze wzrostem temperatury.

Postulowanym rozwiązaniem są sztuczne wulkany, co w praktyce oznacza dostarczenie do atmosfery wybranych składników, trafiających do niej przy okazji erupcji. Pomysł nie wydaje się nowy – już kilka lat temu, nawiązując do wybuchów wulkanów, postulowano rozpylanie w atmosferze drobnych kropli wody, które miałyby odbijać promienie słoneczne, przyczyniając się do chłodzenia planety.

Zdaniem badaczy z Kalifornii rozpylanie wody nie jest jednak najlepszym z możliwych rozwiązań. Opierając się na obserwacji zmian klimatycznych następujących po erupcjach, za istotny dla chłodzenia Ziemi uznano dwutlenek siarki.

Gdy w 1991 roku na Filipinach wybuchł wulkan Pinatubo, do atmosfery dostało się około 20 megaton dwutlenku siarki, co zdaniem badaczy spowodowało obniżenie temperatury w części Europy o 2-3 stopnie Celsjusza. Jeszcze donioślejsze były skutki wybuchu wulkanu Tambora w 1815 roku, którego prawdopodobnym następstwem był tzw. rok bez lata. Jego następstwem były kilkustopniowe spadki temperatury, a w Ameryce Północnej katastrofalne dla rolnictwa, czerwcowe zamiecie śnieżne.

Siarczany nie absorbują promieni słonecznych, ale większość z nich odbijają. W związku z tym, jak wynika z opracowanego modelu, wystarczy nad jakimś obszarem rozpylić dwutlenek siarki w ilości 30 mikrogramów na metr sześcienny, by obniżyć temperaturę o 7 stopni. W wielu przypadkach byłoby to odpowiednikiem włączenia wydajnej klimatyzacji.

Niestety, nie ma róży bez kolców – postulowane rozwiązanie niesie z sobą nowe zagrożenia. Chłodzenie planety siarczanami oznacza zarazem niszczenie warstwy ozonowej. Tak więc o ile nie zneutralizujemy zmian klimatycznych w inny sposób, staniemy w końcu przed wyborem: mniej boimy się udaru cieplnego czy raka skóry?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania