Google handluje prądem
Wielki Brat Google. Narodził się w obdartym garażu, a za rodziców miał dwóch tatusiów. Tak powstała najlepiej rozwijająca się firma na świecie. Każdy zna Google, prawie każdy chce pracować w Google. Nie każdy jednak wie, że kolos z Mountain View rozpoczął nową działalność i od niedawna handluje prądem pochodzącym z odnawialnych źródeł energii.
12.01.2010 | aktual.: 14.03.2022 08:52
Wielki Brat Google. Narodził się w obdartym garażu, a za rodziców miał dwóch tatusiów. Tak powstała najlepiej rozwijająca się firma na świecie. Każdy zna Google, prawie każdy chce pracować w Google. Nie każdy jednak wie, że kolos z Mountain View rozpoczął nową działalność i od niedawna handluje prądem pochodzącym z odnawialnych źródeł energii.
Google po ogólnoświatowym spopularyzowaniu swojej wyszukiwarki zaczęło poszerzać horyzonty poprzez udostępnienie AdSense i AdWords, poczty Gmail, rozbudowanych map z opcją street map, telefonu Android, własnych serwerów DNS i jeszcze wiele innych. Teraz przyszedł czas na zainteresowanie się jedną z najbardziej dochodowych i przyszłościowych dziedzin, czyli energię. Konkretnie chodzi o jej odnawialne źródła, którym są energia słoneczna, geotermalna i wiatrowa.
Korporacja wystąpiła do Federalna Komisja Regulacji Energetyki o zezwolenie na zakup zielonej energii na własne potrzeby. Niezliczony googleware wszak jest wyjątkowo prądożerny, a energia dostarczana przez nowoczesne i ekologiczne elektrownie jest na chwilę obecną znacznie tańsza i bije cenowo na głowę ofertę zakładów węglowych.
W zezwoleniu pojawiła się "furtka", która umożliwi również odsprzedawanie zakupionej wcześniej energii. Nadwyżki mogą być skupowane przez innych producentów obecnych na rynku. Taki zabieg według mojego przemyślenia ma sprawdzić opłacalność i dochodowość nowego biznesu. Jeśli projekt stanie się niezwykle dochodowym źródłem, to prawdopodobnie Google będzie stawiać elektrownie wykorzystujące odnawialne źródła energii na rzecz własnych potrzeb. Oczywiście wykorzystując wyżej wymieniony przywilej energia popłynie do innych firm i tak dalej.
Może w przyszłości okazać się, że niektórym elektrowniom będzie bardziej opłacało się kupić prąd od korporacji niż samemu go produkować. Skąd takie szalone założenie? A stąd, że Google urodziło się w odrapanym garażu, a jego rodzicami jest dwóch tatusiów i dzisiaj jest takie, a nie inne.
Może to doprowadzić w pewnym stopniu od uzależnienia gospodarki od jednej firmy, a to z daleka brzydko pachnie. Jeden z moich znajomych powiedział, że Google planuje to, co Pinki i Mózg, czyli za wszelką cenę chce opanować świat. Wystarczy jednak tego gdybania. Nie wszystko jest tym, na co wygląda i nie musi od razu źle się kończyć. Oczywiście nie zwalnia nas to z obowiązku zachowania trzeźwego umysłu i czujności.
źródło: popsci