Graava: ta kamera sama montuje materiał wideo. Będziecie zaskoczeni jego jakością!
Film samodzielnie zmontowany z dłuższego nagrania przez sportową kamerę prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Aż trudno uwierzyć, że nie stworzył go człowiek.
10.08.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:08
Kamery sportowe to nie tylko GoPro!
Gdy na początku XXI wieku 25-letni Nick Woodman zastanawiał się, jak zarejestrować na filmie swoje wyczyny na desce surfingowej, musiał wymyślić i zbudować pierwszy model GoPro - sprzęt, który zapoczątkował popularność kamer sportowych.
Od tamtego czasu amatorzy sportu i mocnych wrażeń nie mogą narzekać. Na rynku znajdziemy wiele modeli kamer z różnych półek cenowych, które – w teorii – mają wytrzymać nasze nawet najbardziej ekstremalne pomysły.
Jednym z urządzeń tego typu jest Graava. Gdy spojrzymy na parametry tego sprzętu, możemy ziewnąć ze znudzenia – ot, kolejna kamera dla mniej wymagających użytkowników. Okazuje się jednak, że pozory w tym przypadku bardzo mylą.
Kamera sportowa Graava
Zacznijmy jednak od technikaliów: Graava ma wymiary 65 x 44 x 20 mm i obudowę, spełniającą normę IP67, czyli jest pyło- i wodooszczelna. 8-megapikselowy sensor pozwala na rejestrowanie zdjęć i filmów w rozdzielczości 1080p i 30 fps lub 720p przy 60 fps. Dzięki funkcji Hyperlapse istnieje możliwość łączenia rejestrowanych materiałów tak, aby uzyskać rozdzielczość 4K.
Kąt widzenia kamery wynosi 130 stopni, a urządzenie zostało wyposażone w optyczną stabilizację obrazu. Akumulator o pojemności 1100 mAh zapewnia 3 godziny pracy i może być ładowany bezprzewodowo, a Graava została wyposażona w moduły Wi-Fi, Bluetooth, GPS, a także akcelerometr i żyroskop.
Specyfikacja przy cenie 249 dol. w przedsprzedaży i 399 dol. po rynkowym debiucie nie zachęcałaby niczym szczególnym, gdyby nie jeden, istotny dodatek: Graava potrafi samodzielnie montować zarejestrowany materiał wideo i robi to w taki sposób, aby uzyskać dynamiczny, efektowny film.
Automatyczny montaż wideo
Kamera wykorzystuje w tym celu posiadane czujniki. Twórcy sprzętu wyszli ze słusznego założenia, że gwałtowne zmiany położenia to zazwyczaj momenty, w których na ekranie wiele się dzieje, i które powinny znaleźć się w finalnej wersji filmu. Dodatkowych informacji – np. o atrakcyjnych miejscach – dostarcza GPS, a uzupełnieniem czujników kamery mogą być informacje o tętnie użytkownika, reagującego szybszym biciem serca na wyjątkowo karkołomne ewolucje czy wyjątkowe widoki.
Jak to działa w praktyce? Zobaczmy na filmie:
Let Graava save your best memories.
Zapowiada się nieźle, prawda? A gdy przypomnimy sobie, że za montaż odpowiada niepozorna, sportowa kamera, to „nieźle” zmienia się na „rewelacyjnie”. Rzecz jasna nie możemy zapominać, że powyższy film to materiał reklamowy, więc jego twórcy wrzucili do niego to, co mieli najlepszego. Nawet z tymi zastrzeżeniami Graava prezentuje się – jak dla mnie – nadzwyczaj dobrze.
A przy okazji skłania do refleksji nad tym, jak w kolejnych dziedzinach ludzie stają się zbędni. Bo Graava wkracza przecież na obszar, który do niedawna wydawał się zarezerwowany dla ludzi.
Graava - Skate Park, The Best 2mins of 15mins video
Twórcze maszyny
Przez długi czas maszyny nadawały się do przykręcania śrubek, precyzyjnego spawania czy manipulowania jakimiś obiektami, ale wydawało się, że sprawy związane ze sztuką, twórczością czy interaktywnym kontaktem innymi ludźmi są – na razie – poza ich zasięgiem, a szczytem twórczych możliwości są prześmiewcze „Wiersze z Google”, generowane przez autopodpowiedzi wyszukiwarki.
To już przeszłość. Ponad rok temu w Stanach Zjednoczonych podniósł się lament z powodu billboardu, uświadamiającego pracownikom, że jeśli tak bardzo chcą podwyżek, to zastąpi ich iPad. Sądząc po komentarzach różnych neoluddystów, dla niektórych było to szokiem. Spędzili ostatnie 20 lat w borsuczej norze?
Z faktami nie ma sensu się kłócić: maszyny są w stanie zastąpić nie tylko pracowników przy taśmie montażowej, ale również dziennikarzy, blogerów (czas się pożegnać!), malarzy czy filmowców. Media od dawna wykorzystują algorytmy do automatycznego tworzenia artykułów, Google maluje coraz lepiej, a kolejne chatboty zbliżają się do umownej granicy, wyznaczanej przez test Turinga. Graava pokazuje, że filmowcy również nie mogą czuć się bezpiecznie.