Test Turinga z punktu widzenia psa i Rain Mana, czyli kolejna sensacja z niczego
Czy maszyna może skutecznie udawać człowieka? W kontrolowanych specyficznych warunkach jest to już możliwe, czego przykładem jest chatbot Eugene Goostman. Tylko czy jest to jakikolwiek przełom? Nie wierzmy sensacyjnym doniesieniom - nie mają wiele wspólnego z faktami.
10.06.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:13
TL;DR:
Czy skuteczny chatbot to zalążek sztucznej inteligencji? Wbrew medialnym doniesieniom, nie ma z nią wiele wspólnego, a zaliczenie testu Turinga niewiele w tej kwestii zmienia. Mimo tego maszyny, skutecznie udające ludzi mogą być bardzo przydatne, a słowa “nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie” nabierają nowego znaczenia.
Alan Turing - pionier informatyki
Alan Turing, którego losy opisywałem w artykule “Alan Turing obchodziłby setne urodziny. Co mu zawdzięczamy?”, był bez wątpienia postacią tragiczną. Uzdolniony matematyk, pionier informatyki, a zarazem zasłużony dla Wielkiej Brytanii i całego świata kryptograf prawdopodobnie odebrał sobie życie za sprawą skandalu obyczajowego, gdy przez przypadek wyszło na jaw, że jest homoseksualistą.
Pozostawił po sobie przełomową konstrukcję w postaci pierwszego programowalnego komputera oraz pomysł na zweryfikowanie sztucznej inteligencji, znany jako test Turinga.
Test Turinga: algorytmy udające ludzi
Test miał polegać na prowadzeniu przez maszynę konwersacji z ludźmi za pomocą języka naturalnego. Uczestnicy eksperymentu mieli wskazać, czy rozmawiają z człowiekiem, czy z maszyną, a sam test miał sprowadzać się do 5-minutowej pogawędki na dowolny, niczym nie ograniczony temat.
Przez lata przeprowadzono mnóstwo prób zaliczenia testu Turinga. Ich początki sięgają co najmniej 1966 roku, kiedy to Joseph Weizenbaum opracował algorytm ELIZA, udający psychoanalityka. Co więcej, już w 1972 roku test Turinga przestał być barierą - algorytm PARRY był prawidłowo rozpoznawany przez zespół psychiatrów ze skutecznością 48 proc., czyli zbliżoną do zgadywania.
Który chatbot jest najlepszy?
Z czasem próby zaliczenia testu przybrały formę zawodów. Od 1990 roku w The Cambridge Center of Behavioral Studies organizowany jest konkurs o nagrodę Loebnera, a coraz lepsze algorytmy chatbotów sprawiły, że skuteczne nabieranie ludzi nie było w ostatnich latach niczym niezwykłym, czego przykładem jest dość znany chatbot Cleverbot.
Zwycięzcą ubiegłorocznej edycji konkursu okazał się chatbot Mitsuku, mający osobowość 18-latki z Leeds. Do zaliczenia testu Turinga brakowało jednak albo nieograniczonej tematyki rozmów, albo przekroczenia arbitralnie ustalonej granicy 30 proc. błędnych wskazań. Własny test chatbota możecie przeprowadzić na tej stronie.
Eugene Goostman - nieistniejący nastolatek z Ukrainy
Symboliczne granice wyznaczone przez jeden z wariantów testu Turinga zostały jednak niedawno pokonane podczas próby zorganizowanej na uniwersytecie w Reding z okazji 60. rocznicy śmierci naukowca. Dokonał tego algorytm Eugene Goostman, który opracowali Rosjanin Władimir Wiesełow i ukraiński programista Eugen Demczenko.
Twórcy chatbota zastosowali sprytny socjotechniczny wybieg, obdarzając swój algorytm osobowością 13-letniego Ukraińca. Młody wiek pozwolił uśpić czujność sędziów - nieprzyznawanie się do braków w wiedzy mogłoby być podejrzane u dorosłego, ale u nastolatka wyglądało wiarygodnie. Bota można przetestować na tej stronie.
Sensacja z niczego
Problem w tym, że test Turinga, który przez wszystkie przypadki odmieniają w ostatnich godzinach różni dziennikarze, tak naprawdę nie ma nic wspólnego z inteligencją. Po pierwsze jego zadaniem nie jest udowodnienie posiadania inteligencji, ale zdolności do jej symulowania. Po drugie - i chyba ważniejsze - test opiera się na założeniu, że inteligencja musi wiązać się z umiejętnością swobodnej konwersacji w języku naturalnym. Rain Man by się uśmiał...
Co zatem wynika z przeprowadzonego testu? Poza sensacyjnie brzmiącymi nagłówkami - niewiele. Nie dajmy sobie wmówić, że właśnie stało się coś doniosłego. Nic takiego nie miało miejsca. Rzekomy przełom (który to już raz?) sprowadza się w gruncie rzeczy do tego, że udało się opracować kolejnego przekonującego chatbota, który okazał się nieznacznie lepszy od swoich poprzedników i wprowadził w błąd 10 spośród 30 sędziów.
I sam ten fakt jest - moim zdaniem - wystarczająco ciekawy. Dlaczego?
W Internecie nikt nie wie, że jesteś psem
Znacie rysunkowy żart "On the Internet, nobody knows you're a dog", który od lat krąży po Internecie? Jego oryginał, narysowany przez Petera Steinera, został opublikowany w 1993 roku w "New Yorkerze", a od kilku lat w polskim zakamarku Sieci popularna jest jego nowa wersja:
No właśnie, w Internecie, czy szerzej rzecz ujmując - w przypadku komunikacji na odległość - każdy może być każdym. I jeśli nie da się zweryfikować, czy po drugiej stronie mamy maszynę, czy żywego człowieka, coraz bliższy wydaje się kres niektórych zawodów (o algorytmach piszących testy do gazet przeczytacie w artykule “Robot piszący artykuły? Nie wierzmy dziennikarzom - to żadna nowość!”).
Pomnik Alana Turinga zalicza test
Mimo wszystko pokonanie umownej (to trzeba mocno podkreślić - równie dobrze można było ustalić np. 25 albo 35 proc.) granicy, za którą maszyna staje się nieodróżnialna od człowieka, otwiera niesamowite możliwości. Koniec z nieuprzejmymi doradcami klienta, informacją turystyczną bez znajomości popularnych języków czy wyłączanymi na noc infoliniami.
Rzecz jasna nie od razu, ale mamy szczęście obserwować, jak zmiana ta właśnie się dokonuje. A przynajmniej ma szansę się dokonać, bo od 13-latka z Ukrainy do psychoanalityka udającego, że rozumie i wspiera swojego rozmówcę, może wieść długa droga.
A co do znaczenia testu Turinga, to - jak wspominałem dwa lata temu w rocznicowym artykule - z punktu widzenia psa przeszedł go już dawno pomnik samego pomysłodawcy. Zobaczcie, jak na spiżową postać pioniera informatyki reaguje pewien chętny do zabawy czworonóg:
Very funny dog! Really determined too...[ORIGINAL]
W artykule wykorzystałem informacje z serwisów University of Reading i BBC.