Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy. Widzieliśmy pierwszy zwiastun. Co wiemy o filmie?
Do premiery siódmej części „Gwiezdnych wojen” pozostał jeszcze rok, jednak fani jasnej i ciemnej strony Mocy dostali w końcu od Disneya coś więcej, niż garść plotek. 88-sekundowy teaser w założeniu nie mówi nam nic o fabule, ale na jego podstawie można pokusić się o kilka wniosków. Co wiemy o filmie „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”?
Pamiętacie opinie po przejęciu przez Disneya praw do „Gwiezdnych wojen”? Nie brakowało głosów, że Disney zabije magię gwiezdnej sagi, i że nie możemy spodziewać się po nim niczego dobrego. Gdy prawie dwa lata temu komentowałem te opinie, byłem – i nadal jestem – optymistą uważającym, że Disney to dla Gwiezdnych wojen nie upadek, ale nowa szansa, czego nie zmienia ani zamknięcie LucasArts, ani pożegnanie z animowanym serialem „Gwiezdne wojny: Wojny klonów”.
Niedługo później o pierwszych informacjach na temat nowej części „Gwiezdnych wojen” pisał Bartłomiej Kossakowski, a kilka miesięcy temu garść fanowskich rad dorzucił Michał J. Adamczak. Czas skutecznie zweryfikował pierwsze plotki i spekulacje – warto zatem w kilku punktach podsumować to, co wiemy obecnie na temat filmu, a przy okazji wyłowić z teasera kilka scen, które wydają się zdradzać odrobinę fabuły.
Konsultant Lucas
Po pierwsze – dziadek Lucas ma w temacie znacznie mniej do powiedzenia, niż poprzednio: powierzono mu stanowisko kreatywnego konsultanta, odpowiedzialnego za współtworzenie fabuły. O jego realnym wpływie na kształt filmu możemy sobie tylko pospekulować. Żeby było jasne – nie krytykuję w tym miejscu Lucasa, którego dorobek i osiągnięcia są bezdyskusyjne.
Abrams pogodzi Star Trek i Gwiezdne wojny
Po drugie, sądzę jednak, że przejęcie sterów przez J. J. Abramsa daje nadzieję na pasjonujące widowisko dla wszystkich, a zarazem akceptowalny film dla najbardziej zagorzałych fanów. Abrams nie zniszczył Star Treka, więc z Gwiezdnymi wojnami również sobie poradzi udowadniając przy okazji, że jedna osoba może czuć się dobrze w obu uniwersach.
Planowanie na dziesięciolecia
Po trzecie: warto przywołać bardzo stary wywiad z Markiem Hamillem. 30 lat temu aktor wspomniał o planach wystąpienia w siódmej części Gwiezdnych Wojen, która powinna pojawić się około 2011 roku.
Mark Hamill discusses Star Wars Episode VII -Luke Skywalker in the Sequel Trilogy
Niewiele się pomylił, co zarazem uświadamia nam, jak działa przemysł rozrywkowy, planujący niektóre inwestycje na dziesiątki lat do przodu. Swoją drogą, ciekawe jakie premiery zaplanowano w Hollywood na okres Bożego Narodzenia 2026 roku? Bo pewnie jakieś plany już istnieją.
Starzy i nowi bohaterowie
Po czwarte – obsada. Historia zatacza koło i starzy, dobrze znani bohaterowie wracają. Wystąpią m.in. Harrison Ford, Carrie Fisher i Mark Hamill, a także Athony Daniels w swojej życiowej roli C-3PO i Peter Mayhew jako Chewbacca. Z nowych twarzy pojawi się m.in. John Boyega i Daisy Ridley, a także znana z "Gry o tron" Jessica Henwick.
Ponad trzydzieści lat różnicy
Po piąte: fabuła. Akcja filmu rozgrywa się około 30 lat poza kończeniu części VI, a zgodnie z zapowiedziami twórców nie będzie w niej historii, przedstawionych w Expanded Universe. Nazwą tą określa się całość oficjalnych materiałów poza sześcioma (na razie) częściami filmowych Gwiezdnych wojen.
Teaser nowych Gwiezdnych wojen. Zawsze ktoś będzie narzekać
Po szóste: pojawił się teaser i… jak zwykle rozległy się narzekania. Tym razem, że szturmowiec przestraszony, że miecz świetlny wygląda jak z Bravehearta, że – o jejku – film nie mówi nic o fabule…
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy - polski zwiastun [napisy]
Co zdradza teaser?
Zacznijmy od tego, że teaser – a to właśnie udostępnił Disney – z założenia o fabule mówi mało albo wcale, a jego zadaniem jest wywołanie zaciekawienia tematem. Poza tym czy rzeczywiście nie mówi nam nic o fabule? Jeśli spojrzymy na niego nieco wnikliwiej, możemy wyłowić kilka ciekawych detali.
- Kilka sekund, w których widzimy, jak John Boyega w stroju szturmowca boi się czegoś na pustyni, wygląda jak fanowska parodia. Ale zarazem wskazuje, że kombinezony szturmowców trochę się zmieniły – w końcu czas nie stoi w miejscu.
- Czarnoskóry Boyega pokazuje przy okazji, że szturmowcy to już nie klony. Jego postać wydaje się mieć znaczenie dla fabuły. Zdezerterował?
- Szturmowcy wyruszają na jakąś akcję. We wzorowym porządku, raczej nie wyglądają na broniących się i w odpicowanych pancerzach. Imperium ma się całkiem nieźle? I w ogóle gdzie oni są? To w dole to woda?
- Jaka rola przypadła Daisy Ridley? Postać aktorki lata nad pustynią mając pod ręką coś, co przypomina rękojeść miecza świetlnego.
- Co z Republiką? Pilot X-Winga ma na mundurze i hełmie symbol Rebelii.
- Zakapturzona postać o nieznanej tożsamości trzyma świetlny miecz z jelcem, który w takim wydaniu wydaje się całkowicie pozbawiony sensu. Postać tę mogliśmy zobaczyć wcześniej na szkicach koncepcyjnych, jakie pojawiły się w Sieci. Szkic pokazywał ją od przodu z maską zamiast twarzy. Podobny miecz w nieco innej formie stosowany był przez jedną z postaci z Expanded Universe.
- Na koniec Sokół Millenium w wariackich manewrach (pamiętacie, kto tak lata?) nad pustynią planety… no właśnie, jakiej? Ile źródeł światła widzicie na screenie? Liczne stopklatki i gapienie się w ekran sugerują, że widać tam jedno źródło światła. Ale dlaczego jest tak rozciągnięte? Może to jednak dwa słońca?
Zobaczyliście coś innego, co jest warte wzmianki? Koniecznie podzielcie się tym w komentarzach!