Inżynierowie i drukarki 3D na polu walki. Do czego mogą się przydać? [wideo]

Druk 3D kojarzył się do tej pory raczej z innowacyjną technologią dla geeków niż sprzętem dla żołnierzy. Okazuje się jednak, że wojsko również chce skorzystać z jego możliwości i do Afganistanu trafiły drukarki 3D. Jakie jest ich zadanie?

Nawet najlepiej zaprojektowany sprzęt może się nie sprawdzić w niektórych sytuacjach, a frontowa praktyka szybko weryfikuje jego użyteczność. W efekcie często możemy zobaczyć różnego rodzaju prowizoryczne modyfikacje i usprawnienia, jakie w swoim wyposażeniu wprowadzają na własną rękę żołnierze. Jak stwierdził pułkownik Pete Newell:

Żołnierze wiedzą, jak zrobić różne rzeczy, jak je naprawiać i wiedzą, czego potrzebują. Brak im jednak wiedzy technicznej, dzięki której mogliby to zrobić samodzielnie.

Do tej pory wprowadzanie różnych usprawnień wymagało wiele czasu – frontowe doświadczenia trafiały do Stanów Zjednoczonych, gdzie inżynierowie próbowali wykorzystać je przy projektowaniu nowych wersji sprzętu.

Zmianę tego stanu rzeczy przyniesie Rapid Equipping Force (REF). Jest to standardowy kontener wyposażony, obok innych narzędzi, w drukarkę 3D (tak wygląda broń prosto z drukarki). Sprzęt obsługują dwaj inżynierowie, którzy mogą na bieżąco projektować i udoskonalać wyposażenie żołnierzy w zależności od aktualnych potrzeb.

Koszt jednego polowego laboratorium to 2,8 mln dol., a obok sprzętu do druku 3D znajdują się w nim również obrabiarki CNC, służące do wytwarzania różnych metalowych części. Poza służbą w Afganistanie kontenery REF mają znaleźć zastosowanie również podczas klęsk żywiołowych, wytwarzając na miejscu różnego rodzaju części zamienne lub potrzebne elementy wyposażenia.

Źródło: Military • Dark Government