Kącik technofoba - [cz. 6.]: Na co nam social media?

Czy sieci społecznościowe to autentyczna potrzeba i życiowa konieczność, czy raczej kaprys, kolejna rozrywka i urozmaicenie metod komunikacji? Jak i po co z nich korzystamy? I czy w ogóle potrafimy jeszcze funkcjonować bez sieci społecznościowych?

Kącik technofoba - [cz. 6.]: Na co nam social media?
Artur Młynarz
SKOMENTUJ

Czy sieci społecznościowe to autentyczna potrzeba i życiowa konieczność, czy raczej kaprys, kolejna rozrywka i urozmaicenie metod komunikacji? Jak i po co z nich korzystamy? I czy w ogóle potrafimy jeszcze funkcjonować bez sieci społecznościowych?

Ilekroć wchodzę na Facebooka czy Google+, zastając tam tłumek obcych twarzy oraz długaśną litanię postów, statusów, komentarzy, zaproszeń i kilobajty innego szumu informacyjnego, zastanawiam się - na co mi to było? Głupie pytanie, bo przecież sam sobie zgotowałem taki los, własnymi rękami tworząc profile na tych portalach. Ale po co?

Tracąc bezcenne minuty na skakanie pomiędzy bzdurnymi informacjami o tym, kto kogo otagował na zdjęciu i kto kogo polubił, albo klikając na profile bliżej nieznanych mi osób w fantazyjnych okularach, coraz częściej mam refleksję, że dałem się złapać w jakąś absurdalną pułapkę towarzyską.

Nie wiem jak Wy, ale ja czasem odnoszę wrażenie, że jako tzw. społeczność internetowa jesteśmy niebezpiecznie blisko sytuacji, gdy potrzeby życiowe i model aktywności jednostki sprowadzają się do podstawowych czynności fizjologicznych (jedzenie pizzy z pudełka, spanie z twarzą na klawiaturze) i lajkowania statusów na Facebooku. Nie dziwota, że futurolodzy prognozują degenerację rodzaju ludzkiego do przewodu pokarmowego z dużą głową i jednym palcem...

Zmęczony lajkowaniem?
Zmęczony lajkowaniem?

Podobno jeśli nie ma Cię na Facebooku, to nie istniejesz. Jako osobnik odporny na trendy - jak krzyżówka osła z borsukiem - nie istniałem w Sieci przez dość długi czas, ale w końcu dopadł mnie hamletowski dylemat - "Być albo nie być? Oto jest klikanie..." - i skuszony możliwością promowania blogu, w końcu uległem pokusie. Podobnie było z Google+, które jako przeciwwaga niebieskiego "f" zdawało się równie ciekawym medium do kontaktu z czytelnikami. W ten sposób, jako praktykujący sceptyk, z wyrachowaniem wpadłem w społecznościowe szambo, uprzejmie nazywane czasem perfumerią. Tyle tylko, że przez to wcale nie zmieniłem zdania o social mediach...

Rozumiem i doceniam korzyści płynące z łatwego sposobu komunikacji za pomocą sieci społecznościowych, ale z ogromnym dystansem odnoszę się do idei publikowania informacji bardzo osobistych, co niektórym socjalnym ekshibicjonistom przychodzi z wielką łatwością :) Hmm... po co komu wiedzieć, że mój Pimpuś miał operowaną przepuklinę, Kazio dostał pałę z ortografii, bo w zeszycie za cholerę nie działa autokorekta, a ciocia Halinka łysieje, co wpędza ją w depresję leczoną lekami, których reklamy natychmiast pojawiły się przy jej profilu? Naprawdę potrzebujecie takich informacji? Marzycie o zobaczeniu 458. w tym tygodniu fotki upaćkanego czekoladą bobasa nieopatrznie podlajkowanej znajomej? Hę?

Innym rodzajem fikcji, na którą skazują się użytkownicy social mediów, jest ułuda życia towarzyskiego i poczucia, że są znani, lubiani i popularni. Co z tego, że lubi ich osiem tysięcy osób? Do realnych i naprawdę bliskich znajomych zazwyczaj ma się dostęp przez analogowy interfejs optyczno-akustyczny (innymi słowy - można po prostu spotkać się z nimi i pogadać :)) czy telefon lub maila, które są o wiele bardziej dyskretnym sposobem komunikacji niż zamieszczanie statusów na tablicy. Zamiast kultywować takie prawdziwe przyjaźnie, traci się czas na fikcję.

Na pewno znasz wszystkich swoich znajomych z Sieci?
Na pewno znasz wszystkich swoich znajomych z Sieci?

Nie ma się co oszukiwać - większości swoich znajomych z Sieci nie rozpoznalibyście na ulicy, nawet gdyby się nabili na Wasz parasol i wykrwawili na nowy biały sweterek. No chyba że wyglądaliby jak swoje avatary :) I w taki sposób gromadzi się dziesiątki, setki i tysiące "znajomych", którym nigdy w życiu nie uścisnęło się ręki, o bardziej zażyłych kontaktach nawet nie wspominając. Trochę to głupie, nieprawdaż?

I jak się od tego uwolnić? Zerwać kontakty? Odhaczyć znajomych? Patrząc znajomemu prosto w twarz... ups, w avatar, oświadczyć, że już go nie lubisz? Dasz radę? Brrr... niedoczekanie... prędzej ręka by Ci uschła :) I w ten sposób wszyscy tkwimy w dziwnych układach z ludźmi, których nie znamy...

Jest jeszcze jeden aspekt bycia online. Nadmierna obecność i przesadna szczerość w social mediach rodzi drobne niedogodności i zagrożenia, o czym niektórzy przekonują się po czasie z dużym zaskoczeniem i przykrością. Do miejskich legend przeszły już historie o ludziach wyrzuconych z pracy za to, że podczas rzekomego zwolnienia lekarskiego wrzucali na Facebook statusy z obozów survivalowych. Pamiętaj - nie tylko twoja stara czyha na Facebooku. Zaglądają tam również pracodawcy, łowcy głów i przeróżne służby, więc idąc na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy w renomowanej kancelarii prawnej, upewnij się, czy na profilu nie masz twarzowych fotek z kamieniem w garści podczas zamieszek ulicznych :)

Jest bryka, jest lans :)
Jest bryka, jest lans :)

Posiadanie licznego grona znajomych i świadomość bycia gwiazdą sprawiają, że Facebook i pochodne stały się platformami do nielimitowanej autopromocji i lansu. To naturalna i ludzka potrzeba :) Rozumiem, że niesamowicie trudno odeprzeć pokusę pochwalenia się na Naszej Klasie zdjęciem swojego Golfa III - nówki sztuki nie śmiganej, ze spojlerami, zapachami i alufelgami - albo nowej 50-calowej plazmy w salonie. Jeśli jednak udostępniacie gdzieś publicznie swój adres zamieszkania, a na Facebook wrzucacie informację, że wyruszacie dziś wieczorem na miasto w celu wytrwałej degustacji alkoholi z różnych stron świata, to nie dziwcie się, że następnego ranka Golf stoi na cegłach, a otwór wybity w oknie tarasu odpowiada wielkością rozmiarom plazmy...

Do zobaczenia w Sieci :)

Zapraszam do lektury pozostałych części cyklu "Kącik technofoba":

[url=http://gadzetomania.pl/10277,kacik-technofoba-cz-1-na-co-nam-te-tablety]cz. 1. - Na co nam te tablety?

[/url][url=http://gadzetomania.pl/10159,kacik-technofoba-cz-2-na-co-nam-megapiksele-w-komorce]cz. 2. - Na co nam megapiksele w komórce?

[/url][url=http://gadzetomania.pl/10052,kacik-technofoba-cz-3-itunes-muzyka-za-piatke]cz. 3. - Itunes, muzyka za piątkę

[/url][url=http://gadzetomania.pl/9913,kacik-technofoba-cz-4-iphone-4s-cos-nowego]cz. 4. - iPhone 4S. Coś nowego?

Źródło artykułu: WP Gadżetomania

Wybrane dla Ciebie

Google I/O 2025 już za moment. Jak śledzić najważniejsze ogłoszenia na żywo?
Google I/O 2025 już za moment. Jak śledzić najważniejsze ogłoszenia na żywo?
Odkryto tajemniczą kulę w kosmosie. To mogła być wcześniej potężna supernowa
Odkryto tajemniczą kulę w kosmosie. To mogła być wcześniej potężna supernowa
Najstarsze ślady gada. Australijskie odkrycie zmienia nasze spojrzenie na ewolucję
Najstarsze ślady gada. Australijskie odkrycie zmienia nasze spojrzenie na ewolucję
AI odkrywa niezwykłe formacje. Czy są kosmiczne bąble?
AI odkrywa niezwykłe formacje. Czy są kosmiczne bąble?
Tak uratujesz spuchnięte panele. Wystarczy kilka sekund
Tak uratujesz spuchnięte panele. Wystarczy kilka sekund
Najbardziej zaśmiecone miejsce na świecie? Leży 5 km pod wodą
Najbardziej zaśmiecone miejsce na świecie? Leży 5 km pod wodą
Naklejka z literą "R" na skrzynce pocztowej. Wiele osób myli jej znaczenie
Naklejka z literą "R" na skrzynce pocztowej. Wiele osób myli jej znaczenie
"Płynna śmierć". Lekarz poleca zrezygnować na zawsze
"Płynna śmierć". Lekarz poleca zrezygnować na zawsze
Laserowa broń przyszłości. Marynarka Wojenna USA stawia na AI
Laserowa broń przyszłości. Marynarka Wojenna USA stawia na AI
Skąd się wzięło tajemnicze DNA? Mamy go ponad 20 proc.
Skąd się wzięło tajemnicze DNA? Mamy go ponad 20 proc.
Zorza polarna po raz pierwszy zaobserwowana na Marsie. Przełomowe odkrycie NASA
Zorza polarna po raz pierwszy zaobserwowana na Marsie. Przełomowe odkrycie NASA
Nie sadź w ogrodzie. Kara to nawet milion złotych
Nie sadź w ogrodzie. Kara to nawet milion złotych