Kiedy niebo spada na głowę...
Jeszcze dobrze nie opadła wrzawa po niekontrolowanym upadku satelity UARS, a już szykuje się kolejna niespodzianka z kosmosu. Tym razem psikusa zrobi nam niemiecki satelita, który może wyrządzić więcej szkód niż jego amerykański poprzednik. Znów trzeba będzie intensywnie wpatrywać się w niebo?
03.10.2011 | aktual.: 11.03.2022 10:40
Jeszcze dobrze nie opadła wrzawa po niekontrolowanym upadku satelity UARS, a już szykuje się kolejna niespodzianka z kosmosu. Tym razem psikusa zrobi nam niemiecki satelita, który może wyrządzić więcej szkód niż jego amerykański poprzednik. Znów trzeba będzie intensywnie wpatrywać się w niebo?
Historii satelity UARS przyglądaliśmy się uważnie. Szczególnie wtedy, gdy NASA poinformowała o tym, że nie wie, kiedy i gdzie maszyna spadnie. Szczęśliwie ponad tydzień temu UARS spadł wreszcie na Ziemię i jak dotąd nie potwierdzono, żeby fragmenty kosmicznego złomu zrobiły komuś krzywdę.
ROSAT to nieco mniejszy od UARS-a niemiecki satelita, który został wysłany w przestrzeń w 1990 roku. Ważąca 2,5 tony maszyna funkcjonowała przez 8 lat i od tego czasu krążyła na orbicie jako jeden z wielu odpadków będących śladem działalności człowieka w kosmosie. Teraz ok. 30 fragmentów satelity, które w sumie mają ważyć mniej niż 2 tony, ma się przedostać przez atmosferę i spaść na powierzchnię Ziemi. Wśród nich mają być m.in. ostre kawałki lustra teleskopu.
Co ciekawe, niemiecka agencja kosmiczna ocenia szansę na to, że ktoś ucierpi w wyniku uderzenia satelity na 1 do 2000 (w przypadku UARS-a było to 1 do 3200). Nie da się również przewidzieć, gdzie ROSAT upadnie - takie prognozy będzie można stworzyć dopiero na dwie, trzy godziny przed wejściem w atmosferę. Satelita zacznie spadać najprawdopodobniej pod koniec października lub na początku listopada.
Źródło: dailymail.co.uk