Kultowe gry retro i komputery, na których działały
Co sprawia, że niektóre gry przechodzą do historii, a inne są wspominane zaledwie przez kilka dni po premierze? Tytuły takie, jak Cywilizacja, Doom, Mortal Kombat czy Dune II są powszechnie znane. Jakie inne, stare gry również zyskały nieśmiertelną sławę?
06.04.2016 | aktual.: 19.04.2016 15:06
Czy któryś z oferowanych obecnie komputerów zasługuje na miano kultowego? Choć niektóre modele budzą ponadprzeciętne zainteresowanie i pożądanie, to – w czasach monokultury jawnego albo udającego konsole peceta - daleko im do statusu, jakim poszczególne platformy cieszyły się w latach 80. i 90.
O ile współczesny sprzęt ma użytkowników, to ten dawny miewał również wyznawców. Choć rzekome święte wojny, toczone pomiędzy użytkownikami różnych platform (głównie małego Atari i Komody) to głównie wymysł branżowych dziennikarzy, podlany sosem nostalgii, to różnice w możliwościach starych komputerów bywały wyraźne i – z punktu widzenia użytkowników – całkiem istotne.
Nic zatem dziwnego, że gry dostępne na Amigę mogły nigdy nie ukazać się w wersji na peceta albo – jeśli już się ukazały - mogły wyglądać całkiem inaczej. Co więcej, rywalizacja toczyła się nie tylko pomiędzy Amigą i PC.
Poza najsłynniejszymi 8-bitowcami i egzotycznymi, mało popularnymi pomiędzy Bugiem i Odrą modelami, o uwagę użytkowników walczyło również – nie bez pewnych sukcesów – m.in. Atari ST. Jakie gry z dawnych, 16- i 32-bitowych komputerów zapisały się w historii branży?
Amiga
Wyłonienie panteonu 10 najbardziej kultowych gier na Amigę to zadanie na miarę prac Herkulesa i bez problemu dałoby się rozszerzyć tę listę do 100 pozycji. Przyjęte ograniczenia nakazują jednak większą powściągliwość i staranniejszy dobór tytułów. Które zdołały załapać się do dziesiątki tych najważniejszych? (niektóre z poniższych screenów mogą pochodzić z innych platform)
Sensible Soccer
Jaka komputerowa piłka nożna jest najlepsza na świecie? Zapomnijcie o współczesnych produkcjach, trójwymiarze i realistycznej grafice! Chyba żadna gra nie cieszyła się tak wielkim zaangażowaniem fanów, jak Sensible Soccer. Czyli gra z widokiem z góry, gdzie kilkupikselowi piłkarze kopali kilkupikselową piłkę. Realizm? Zerowy. Zabawa? Najlepsza na świecie!
Cannon Fodder
Tę strzelankę można opisać krótko: Sensible Soccer w dżungli, Arktyce i kilku innych, malowniczych sceneriach. Zróżnicowane mapy, hordy przeciwników, niesamowita grywalność i widoczny po zakończeniu misji pagórek, na którym pojawiały się białe krzyże grobów zabitych żołnierzy.
North&South
W czasie, gdy gry strategiczne kojarzyły się głównie z turową rozgrywką i pracowitym przesuwaniem po mapie dziesiątek żetonów, symbolicznie przedstawiających nasze armie, North&South była zupełnie nową jakością.
Poza turowym, strategicznym poziomem oferowała bowiem dynamiczne bitwy z wykorzystaniem kilku rodzajów wojsk, a także zręcznościowe przerywniki w postaci napadu na pociąg czy zdobywania fortu.
Superfrog
Gra Team 17 udowodniła, że nawet niepozorna zręcznościówka może być małym dziełem sztuki. Fantastyczna grafika towarzyszyła zabawnej historii z księciem zamienionym w żabę, który po wypiciu napoju sponsora gry zyskuje supermoce i wyrusza na ratunek ukochanej.
Nie bez znaczenia była również sama postać głównego bohatera – żaby w powiewającej czerwonej pelerynie. Wszystko to zebrane razem gwarantowało niebywałą przyjemność z gry czyli – jak to wówczas określał magazyn „Secret Service” – miodność.
The Settlers
Dzieło niemieckiej grupy Blue Byte to jedna z piękniejszych, amigowych strategii. Ogromna popularność tego tytułu wynikała jednak nie tylko z oprawy wizualnej, ale przede wszystkim z ciekawej mechaniki rozgrywki z okrągłym światem, który dawało się obejść, podążając wytrwale w jednym z kierunków.
O jakości Settlersów dobitnie świadczy fakt, że seria gier pod tym tytułem wciąż żyje – co kilka lat pojawiają się kolejne odsłony, a gra doczekała się również wersji online.
Flashback
Przepiękna platformówka bywa – niesłusznie – uważana za sequel Another World. Rozgrywka rzuca gracza najpierw na jeden z księżyców Saturna, by – wraz z rozwijającą się fabułą – rzucać go w różne zakątki świata przyszłości.
Gra zwracała uwagę dopracowaną mechaniką – pięknie animowana postać mogła poruszać się na wiele różnych sposobów, strzelać, wspinać się czy rzucać przedmiotami, odwracając w ten sposób uwagę różnych przeciwników.
Desert Strike
Ten tytuł to kwintesencja tego, co na początku lat 90. było w strzelankach najlepsze: izometryczny rzut, zróżnicowane mapy, niemal ciągła akcja i konieczność planowania, których wrogów poddać eksterminacji w pierwszej kolejności. Do tego uproszczone sterowanie śmigłowcem, pozwalające już od pierwszych chwil bawić się w najlepsze w pustynnego jeźdźca apokalipsy.
Mortal Kombat
Zanim – wraz z pierwszą generacją PlayStation – zapanowała moda na trójwymiarowe bijatyki, o palmę pierwszeństwa rywalizowało kilka tytułów. Poza znanym również dzisiaj Street Fighterem dobre recenzje zbierała wówczas m.in. gra Body Blows, ale Mortal Kombat – wraz z pięknie digitalizowanymi postaciami – wyniósł bijatyki na zupełnie nowy poziom.
Worms
Na długo przed tym, gdy w polskich domach każda impreza musiała zaliczyć epizod w postaci rozgrywki w “Małysza”, podobną rolę odgrywała gra Scorch. Zasady były proste: na losowo generowanej planszy lądowały czołgi graczy, którzy w następujących po sobie turach ustalali kąt podniesienia działa, siłę strzału, wybierali broń, odkładali poprawkę na warunki pogodowe i usiłowali zniszczyć przeciwnika.
Wormsy wyniosły schemat znany ze Scorcha na wyższy poziom, zmieniając czołgi na urocze robale w wojskowych hełmach, dysponujące arsenałem morderczych broni. O jakości pomysłu dobitnie świadczy fakt, że wydana w 1994 roku gra doczekała się konwersji na chyba wszystkie liczące się platformy, a po ponad 20 latach seria nadal żyje i ma się dobrze.
Gloom
Amigowcy nie gęsi i swojego Dooma mają – chciałoby się powiedzieć, masakrując przypisywane mikołajowi Rejowi powiedzenie, w którym przecież nie o ptaki, ale o rodzaj języka chodzi.
Choć amigowe strzelanki FPP wyciskały z procesorów Motoroli i układów ECS czy AGA siódme poty, różnice w możliwościach sprzętu były już wówczas aż nadto widoczne. Mimo tego na Amigę powstawały trójwymiarowe strzelanki, z dobrze ocenianym Gloomem na czele, a czytelnicy ówczesnych magazynów o grach tworzyli zaczepne rymowanki z puentą w postaci „amigowcu nie rżnij głupa, Doom nie chodzi, no i dupa”.
Atari ST
„Duże Atari” to pechowy sprzęt – mimo zdobycia pewnej popularności w połowie lat 80. i niezłemu stosunkowi możliwości do ceny (wbrew stereotypowi Atari służyło nie tylko muzykom – z powodzeniem sprawdzało się m.in. jako sprzęt do cyfrowego składania tekstu), nie przebiło się poza swoją niszę i nie zdobyło nawet namiastki pozycji, jaką cieszyła się Amiga, nie mówiąc o PC.
Mimo tego, gdy walka o rynek i portfele klientów wciąż jeszcze trwała, na Atari ST ukazała się większość ważnych gier tamtego okresu, a niektóre – jak choćby pierwszy Dungeon Master – były dostępne na tej platformie wcześniej, niż na innych.
Dizzy
Seria przygodówek Codemasters, w których kierowaliśmy poczynaniami sympatycznego jajka, zdobyła przed laty rzesze wiernych fanów. Choć od jej debiutu minie niebawem 30 lat, dzięki zgodzie jej twórców, znanych jako Oliver Twins, nadal powstają nieoficjalne modyfikacje i nowe wersje przygód Dizzy’ego.
Gobliiins
Pierwsza z serii zwariowanych przygodówek studia Coktel Vision pozwalała kierować poczynaniami goblinów, zmuszonych do rozwiązywania różnych łamigłówek. A wszystko to w oparach absurdalnego humoru i doskonałej – jak na rok wydania gry – grafiki.
Dynablaster
Wariacja na temat klasycznej gry Bomberman pozwalała na zabawę z komputerowymi przeciwnikami, ale jej sednem był tryb multi, pozwalający zasiąść przed jednym komputerem kilku graczom. Radość z pozostawienia bomby, na którą nadzieje się przeciwnik: bezcenna!
Hostages
Znana równie z innych platform gra składa się z trzech powiązanych fabułą, ale różniących się rodzajem rozgrywki epizodów. Kierując oddziałem antyterrorystycznym gracz musi najpierw dostać się na teren opanowanej przez wrogów ambasady, następnie – jako snajper- zapewnić wkraczającemu oddziałowi osłonę, a później, kierując poczynaniami swojego zespołu, wyeliminować terrorystów i uwolnić zakładników.
Street Fighter II
Dzieło Capcomu to jedna z najlepszych bijatyk z początku lat 90. (choć wersja na Atari ST zebrała niejednoznaczne oceny). Poza zróżnicowanymi przeciwnikami, różniącymi się stylem walki, gra oferowała kilka rodzajów ciosów i ciosy specjalne, charakterystyczne dla wybranej postaci. Ciekawym urozmaiceniem rozgrywki są etapy bonusowe, pozwalające m.in. na zdemolowanie samochodu.
Speedball 2: Brutal Deluxe
Jak będą wyglądały sporty przyszłości? Speedball 2 rysuje przed nami wyjątkowo brutalną wizję rozgrywek, będących połączeniem piłki ręcznej i hokeja, okraszonych potężną dawką brutalności – punkty można zdobywać m.in. za kontuzjowanie przeciwnika.
The Lost Patrol
Mimo upływu lat ta gra wciąż pozostaje wzorem, jak umiejętnie budować klimat zagrożenia i niepewności. Gracz przejmuje w niej kontrolę nad niewielkim oddziałem ocalałych z katastrofy śmigłowca żołnierzy, podejmując decyzje, dotyczące udziału w potyczkach czy przydziału zadań dla poszczególnych członków oddziału.
Transartctica
Pamiętacie film “Snowpiercer”, w którym resztki ludzkości podróżują pociągiem przez oblodzony, nieprzyjazny świat? Wiele lat przed nim podobnym klimatem raczyła graczy Transarctica – udane połączenie strategii, erpega i gry akcji z wielkimi, pędzącymi przez lodową pustkę pociągami w roli głównej.
Atomix
Nauka przez zabawę? Atomix realizował to hasło w mistrzowski sposób, zmuszając gracza do wysilenia szarych komórek podczas układania cząsteczek różnych substancji.
Mega-lo-Mania
To jedna z pierwszych gier strategicznych, rozgrywanych w czasie rzeczywistym. Jak przystało na klasyka gatunku, wprowadzała kwestię wydobycia i wykorzystania zasobów, rozbudowy zaplecza, wznoszenia budynków i produkcji broni. A wszystko to przy nowatorskiej, jak na tamte czasy, oprawie dźwiękowej, wykorzystującej digitalizowaną mowę.
PC
Pecet stanowi przypadek szczególny. To świadek i uczestnik wyścigu o dominację wśród komputerów osobistych, który – prowadzony przez niemal dwie dekady – zakończył się w końcu niekwestionowanym zwycięstwem blaszaka.
Z tego powodu w zestawieniu znalazły się gry, wydane w czasie, gdy zwycięstwo peceta – choć niekiedy już widoczne - nie było jeszcze miażdżące i oczywiste. Za umowną granicę przyjmijmy w tym przypadku debiut procesora Pentium, poprzedzony czterema generacjami blaszaka – XT, AT, 386 i 486.
Wings of Fury
Klasyka gatunku strzelanek. Gracz przejmował kontrolę nad stacjonującym na lotniskowcu amerykańskim samolotem I siał zniszczenie w szeregach Japończyków. Do dyspozycji było kilka rodzajów broni i zróżnicowane cele, a poza oczyszczaniem z wroga kolejnych wysp i zatapianiem jego floty, trzeba było toczyć również walki w powietrzu.
Prince of Persia
Jedna z najważniejszych platformówek w historii, strasząca dzisiaj poziomem trudności. Na pokonanie rozległego labiryntu i uratowanie ukochanej gracz miał dokładnie godzinę rzeczywistego czasu i – na oczątku – trzy życia. Do tego żadnych punktów zapisu, wrogowie i podstępnie rozmieszczone pułapki, a wszystko to w towarzystwie wspaniałych i – jak na swój czas – niesamowicie realistycznych animacji postaci.
Another World
Amigowcy mają swój Flashback, a pecetowcy Another World (choć, co warto odnotować, ten tytuł powstał najpierw na Amigę!). To gra ważna z kilku powodów. Pierwszym jest sposób prowadzenia narracji: zamiast podążania cały czas w prawo i pokonywania kolejnych poziomów mamy tutaj jedną, spójną, opowiedzianą od początku do końca historię.
Drugim powodem są sprawy techniczne – napisana przez Érica Chahiego gra wykorzystywała grafikę wektorową, dzięki czemu miała bardzo małą objętość.
Descent
Przed Descentem gry FPP tylko udawały, że są trójwymiarowe. Wprawdzie zdarzały się jakieś piętra, schody czy pochylnie, ale w gruncie rzeczy każdy poziom dało się bez problemu przedstawić za pomocą dwuwymiarowej, płaskiej mapy.
Descent to zmienił – zaoferował prawdziwy trójwymiar, gdzie – latając bojowym myśliwcem w korytarzach kopalni – gracz bez problemu mógł obrócić się i np. zmienić sufit z podłogą. Stawiało to zupełnie nowe wyzwania przed orientacją przestrzenną. Mniej więcej w tym samym czasie na rynek trafiły niesamowicie wyglądające kontrolery, takie jak Logitech Cyberman, oferujące dodatkowe możliwości sterowania w postaci podciągnięcia w górę lub wciśnięcia w podłoże.
Doom
Były wprawdzie wcześniejsze gry FPP, z historycznym Wolfensteinem 3D na czele, jednak żadna z nich nie odegrała roli tak wielkiej, jak pierwszy I drugi Doom. Zróżnicowane poziomy, zabawy światłem, kołysząca się broń, schody, windy i zapadnie, a przede wszystkim czające się na każdym kroku zło.
Wszystko to tworzyło niesamowitą mieszankę, przyciągającą do ekranu na długie godziny. Gdy dodamy do tego obsługę trybu multi i pionierski Deathmatch, a także podatność na modowanie, otrzymamy jedną z najważniejszych gier wszech czasów.
Cywilizacja
Cywilizacja jest dla strategii tym samym, czym Doom dla FPP: kamieniem milowym, dzielącym historię gier strategicznych na czas przed I po wydaniu tego tytułu. Sid Meier wykonał kawał dobrej roboty, dając graczom możliwość poprowadzenia własnej nacji od epoki neolitu po erę lotów kosmicznych.
Gra o wielkim stopniu złożoności jest przy tym bardzo prosta w obsłudze. Nic dziwnego, że wciąga, powodując u graczy przypadłość zwaną syndromem następnej tury – tej, po której mamy zakończyć rozgrywkę i pójść spać, i która bardzo rzadko pojawiała się przed świtem.
Maniac Mansion II: Day of the Tentacle
W zestawieniu nie mogło zabraknąć również klasycznych przygodówek. Dlaczego wybrałem właśnie tę? Choć początkowo skłaniałem się ku którejś z przygód Indiany Jonesa (prawdopodobnie Indiana Jones and the Fate of Atlantis), to ostateczny wybór padł na inny tytuł, również wydany przez LucasFilm Games.
Maniac Mansion II: Day of the Tentacle to pełna humoru przygodówka, w której gracz ma szansę kierować poczynaniami bohaterów, znajdujących się w tym samym miejscu, ale w różnym czasie, a wszystko to w celu powstrzymania inwazji zmutowanych macek, które postanowiły zdobyć władzę nad światem.
Alone in the Dark
Prekursorka survival horrorów wniosła – nie tylko do swojego, niszowego gatunku – pełny trójwymiar. Korzystająca z grafiki wektorowej gra zaskakiwała możliwością obserwowania akcji z różnych kątów i ujęć kamery, pozwalając graczowi poruszać się po całej widocznej przestrzeni i manipulować widocznymi przedmiotami.
Fabuła rzucała gracza do nawiedzonego domu, gdzie – kierując postacią kobiety lub mężczyzny – trzeba było przetrwać, w czym pomagały zarówno odnajdywane po drodze, zróżnicowane bronie, jak i możliwość wykorzystania różnych elementów otoczenia.
Dune II
Nawiązująca do twórczości Franka Herberta gra to tytuł, który zdefiniował gatunek RTS-ów. To właśnie w Dune II pojawił się mechanizm, zmuszający gracza do zdobywania w czasie rzeczywistym ograniczonych zasobów, rozbudowy bazy, wprowadzania – wraz kolejnymi udoskonaleniami – nowych jednostek, a także, choć w szczątkowej formie, wyznaczania strategicznych kierunków podboju.
W Dune II pojawiło się również zróżnicowanie w wyposażeniu walczących stron, a także możliwość zaznaczania i kierowania całymi grupami jednostek. Z tego punktu widzenia to prawdopodobnie pierwszy, nowoczesny RTS w historii gier.
Frontier: Elite II
Sandboksy nie są nowym wynalazkiem. Jednym z najlepszych przykładów fantazji i rozmachu dawnych twórców gier jest Frontier: Elite II – gra, pozbawiona fabuły. Zaczynasz z niewielkim statkiem kosmicznym w którymś z układów gwiezdnych i… rób, na co tylko masz ochotę.
Handluj, wydobywaj surowce, bogać się, zostań wyjętym spod prawa przestępcą albo łowcą nagród… Możliwości są niemal nieograniczone, a kosmos ogromny i zróżnicowany tak, że nie wystarczy życia by odwiedzić choć ułamek z dostępnych planet. Znamienne jest to, że ta ogromna gra z bogatą grafiką i niewyobrażalnie wielkim, żyjącym światem mieściła się na jednej dyskietce