Latające pingwiny i interaktywna architektura - tak wyglądają teraz roboty (wideo)
Jeżeli nie macie możliwości pokazania tego filmu na dowód to lepiej o nim nikomu nie opowiadajcie. Część robotów na nim przedstawionych wygląda jak wyjęta z narkotycznych majaczeń. Jak inaczej nazwać pingwiny swobodnie latające po całym pomieszczeniu i wyginającą się w takt muzyki ścianę?
20.04.2009 | aktual.: 14.03.2022 13:15
Jeżeli nie macie możliwości pokazania tego filmu na dowód to lepiej o nim nikomu nie opowiadajcie. Część robotów na nim przedstawionych wygląda jak wyjęta z narkotycznych majaczeń. Jak inaczej nazwać pingwiny swobodnie latające po całym pomieszczeniu i wyginającą się w takt muzyki ścianę?
Wszystkie roboty pokazane w nagraniu są dziełem firmy niemieckiej firmy Festo. Na pierwszy ogień poszły „tradycyjne” pingwiny. Można je tak nazwać jedynie ze względy na środowisko, w którym się poruszają, ale i tak wypadają bardzo naturalnie przy swoich latających kuzynach.
Przechodząc do tych fruwających potworków, zrozumieliście jak one latają? O ile sprawa nawigacji została dość ładnie wyjaśniona, o tyle sposób, w jaki unoszą się w powietrzu już nie do końca. W celu orientacji w przestrzeni wodne roboty korzystały z sonaru, zaś powietrzne z echolokacji. Być, może za unoszenie się w powietrzu odpowiada komora wypełniona helem jak to miało miejsce w przypadku wcześniejszych konstrukcji Festo.
Czas na pozbieranie szczęk z podłogi daje nam robotyczne ramię, które owszem robi wrażenie, ale w porównaniu do serwowanej chwilę później "pijanej ściany" wypada dość blado. Tego typu interaktywna architektura ma być podobno przyszłością budownictwa.
Imponująca deklaracja zważywszy na fakt, że kombinacja światła, muzyki i ruchu bardziej przypomina artystyczną instalację. Jednak takie widoki bardzo urozmaiciłyby miejskie krajobrazy.
Pod koniec filmu chyba każdy (ja tak) zazdrościł inżynierom z Festo ich zabawek. Otrzymujemy, więc robotyczne klocki, przy których Lego Mindstorms to zabawka dla małych dzieci. Kostki, które potrafią się ze sobą porozumiewać to prezent, na który będę czekał tej zimy.
Zadziwiające, roboty i to nie z Japonii. Ba, nawet nie ze stanów. Jak widać w Europie też można. Chyba będzie trzeba częściej spoglądać w niebo. Nie chciałbym przegapić nadlatującej z zachodu armii pingwinów.
Źródło: Geekologie