Latający samochód AeroMobil 3.0. Zachwycający projekt, który nie przyniesie żadnej rewolucji
Pali tyle, co zwykły samochód, mieści się na miejscu parkingowym a zatankować można go na zwykłej stacji benzynowej. Latający samochód AeroMobil 3.0 wydaje się spełnieniem marzeń o takiej formie transportu. Tylko czy rzeczywiście możemy spodziewać się nadejścia transportowej rewolucji?
03.11.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:50
Słowacka hybryda
AeroMobil 3.0 wydaje się najciekawszym z dotychczas prezentowanych, latających samochodów. Sądząc po udostępnionych informacjach nie jest to samolot z możliwością jazdy po drodze czy samochód, któremu doczepiono skrzydła, ale jedna z pierwszych, dopracowanych hybryd, łącząca zalety obu środków transportu.
Słowaccy twórcy AeroMobilu 3.0, pracujący pod kierunkiem Štefana Kleina, zaprezentowali coś wyjątkowego: latający pojazd, który w powietrzu spala 15 litrów na godzinę lotu, a na lądzie zadowala go zaledwie 8 litrów na 100 kilometrów. Do tego jest zdolny do lądowania i startu z przygodnych, gruntowych lotnisk czy nawet 300-metrowego kawałka łąki, a rozmiarami – po złożeniu skrzydeł – nie odbiega zanadto od samochodu dostawczego.
Co więcej, AeroMobil 3.0 nie jest jedynie ciekawym projektem – maszyna ma już za sobą pomyślnie przeprowadzone testy w powietrzu. Co istotne, sam projekt jest efektem długiej, ponad 20-letniej ewolucji i stopniowego udoskonalania latającego samochodu, zaprojektowanego przed laty przez Štefana Kleina. Wydaje się zatem, że ma wszelkie szanse na to, by zaistnieć na rynku i stać się alternatywą dla dotychczasowych środków transportu.
Latające samochody? To nic nowego!
Warto jednak postawić pytanie, co tak naprawdę z tego wynika? Przeglądając dostępne w Sieci informacje zauważyłem dość bezkrytyczne podejście do tematu i obwieszczanie nadejścia nowej epoki w dziejach lotnictwa i motoryzacji. Nie brakuje pełnych entuzjazmu zapowiedzi, że za kilka lat zasiądziemy za sterami takich maszyn. Problem w tym, że moim zdaniem to zwyczajnie nieprawda.
AeroMobil 3.0 - official video
AeroMobil 3.0 jest bez wątpienia bardzo interesującą konstrukcją. Co więcej – co udowodniono podczas prezentacji – rzeczywiście lata. Tylko czy na pewno jest tym długo oczekiwanym przełomem w transporcie? Jeszcze kilka lat temu sądziliśmy to samo o latającym samochodzie Terrafugia Transition, który nie tylko pomyślnie zaliczył prezentacje, ale przeszedł serię wymagających testów i został doprowadzony do stanu, w którym możliwa stała się produkcja seryjna. Aktualne plany przewidują dostawy seryjnych modeli w 2016 roku – zobaczymy, co z tego wyniknie.
Warto pamiętać o tym, że latające samochody powstają od niemal wieku. Były to bardzo różne konstrukcje, ale wiele z nich dowiodło swojej użyteczności – wystarczy wspomnieć choćby takie maszyny, jak PAL-V, Aerocar czy Terrafugia Transition. One już i latały, i jeździły. Niektóre były nawet gotowe do produkcji seryjnej (więcej na ten temat znajdziecie w artykule „Latające samochody. Zobacz w akcji najciekawsze projekty i prototypy!”).
Rewolucja? Nie tędy droga!
Żadna z nich nie podbiła rynku, nie przyniosła rewolucji ani nie zdobyła szerszej popularności. Gdzie zatem tkwi problem? Może chybiona jest sama koncepcja takiej hybrydy? Nie będę udawał, że znam odpowiedź na to pytanie. Nie mam również zamiaru pouczać konstruktorów – zakładam, że są świetnymi specjalistami i wycisnęli z dostępnych technologii wszystko, co możliwe. A do tego stworzyli maszynę, która - jak na mój gust - prezentuje się po prostu świetnie i korzystnie wypada choćby w porównaniu z modelem Terrafugia Transition.
Problemem jest jednak coś innego – niszowość takiego rozwiązania oraz zupełnie inny reżim techniczny, wymagany w przypadku obiektów latających. Patrząc na stan wielu mijanych na drodze samochodów i słuchając różnych opowieści o przeglądach technicznych jestem przekonany, ze dla wielu użytkowników to bariera nie do przejścia.
Dla wąskiej grupy ludzi takie połączenie może być atrakcyjne i rzeczywiście dzięki maszynom takim jak AeroMobil 3.0 czy Terrafugia Transition ich życie stanie się odrobinę prostsze. Dla całej reszty to jednak bez znaczenia, a kolejne projekty tego typu nie oznaczają żadnej transportowej rewolucji. Sądzę, że ta – o ile w najbliższym czasie nadejdzie – będzie raczej wynikiem pomysłów takich jak opisywany przed rokiem Hyperloop, a nie latających samochodów.