Mobilna ładowarka do elektrycznego samochodu. To dzieło Blink - firmy stacji szybkiego ładowania
Powerbank dla smartfonów, szybkie ładowanie samochodów elektrycznych… Jedno i drugie działa w zupełnie innych sprzętach, ale czy w parze? Okazuje się, że w pewnym sensie tak, choć ciężko nazwać Blink Portable Charger powerbankiem.
09.04.2020 | aktual.: 09.03.2022 08:21
To duża i ciężka kostka, która w dodatku nie magazynuje energii elektrycznej, a tworzy ją na bieżąco. Zasilana jest tradycyjną benzyną i ma służyć nie jako dodatkowy zapas na dłuższe okresy z dala od gniazdka jak powerbanki smartfonów, a wyłącznie awaryjne sytuacje. To po prostu specjalistyczny agregat stworzony przez amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się stacjami szybkiego ładowania.
Możliwości szybkiej stacji ładowania w przenośnym agregacie
Według karty produktu, Blink Portable Charger potrafi doprowadzić do akumulatorów samochodu tyle energii, aby na każdą minutę ładowania samochód miał zapas na od 0,5 do 1 mili jazdy. Jeśli przełożymy to na kilometry, wyjdzie nam od 0,8 do 1,6 kilometra. Podawany prąd ma natężenie 40 amperów i napięcie 240 woltów.
Oczywiście prądu przemiennego, tak jak w stacjonarnych stacjach ładowania. Blink Portable Charger może osiągnąć w szczycie 12 kilowatów, ale typowa ciągła moc, to 9,6 kilowatów. Daje nam to osiągi zgodne ze stacjami szybkiego ładowania Blink IQ 200, ale i pewną mobilność.
Niestety Blink Portable Charger nie zabierzesz do plecaka
Sprzęt nie jest mały ani leki. Jego waga to około 160 kilogramów. Jeśli dodamy do tego 41,2 litra paliwa, zacznie się robić jeszcze ciężej. Przynajmniej nie trzeba na czas ładowania wyjmować jej z samochodu, bo kabel o długości ponad 7,5 metra wystarczy na trafienie do gniazda z większej odległości. Blink Portable Charger jest zgodny ze wszystkimi samochodami elektrycznymi, chociaż do Tesli wymagany jest adapter. Sprzęt zaopatrzony jest nawet w opcjonalny moduł WiFi.
I najważniejsze. Kto będzie tego używać? Niestety nie osoby prywatne, a pomoc drogowa, mechanicy. To produkt skierowany dla biznesu, a nie końcowego użytkownika. Jednak to i tak duży krok dla posiadaczy aut elektrycznych. Zamiast odholowania, zawsze odpowiednia firma będzie mogła naładować samochód na miejscu tak samo, jakby przyjechała z zapasem paliwa w kanistrach dla tradycyjnego samochodu. Choć cały proces jest oczywiście dłuższy niż czas potrzebny na zalanie baku.