Narzędzie zniszczenia, superkomputer i robot filozof, czyli o trzech typach AI w kinie SF
Sztuczna inteligencja - filmowy samograj, który niejednego reżysera (na przykład Spielberga) zwiódł swoją pozornie prostą do wykorzystania, nieprzemijającą atrakcyjnością. Co jednak sprawia, że pojawienie się na ekranie różnych manifestacji AI wciąż przyciąga nowych widzów? Być może chodzi właśnie o różnorodność.
20.10.2011 16:27
Sztuczna inteligencja - filmowy samograj, który niejednego reżysera (na przykład Spielberga) zwiódł swoją pozornie prostą do wykorzystania, nieprzemijającą atrakcyjnością. Co jednak sprawia, że pojawienie się na ekranie różnych manifestacji AI wciąż przyciąga nowych widzów? Być może chodzi właśnie o różnorodność.
Zobacz także
Często to jedynie dodatek do scenografii, który umożliwia bohaterom bardziej efektowne sianie ekranowej zagłady. Inteligentne wyrzutnie rakiet, wyposażone w mikrochipy noże reagujące na zapach ludzkiego mięsa czy cyborgiczne mikroorganizmy zwiastujące selektywne ludobójstwo w hollywoodzkich i hollywoodopodobnych produkcjach sf mnożą się ku uciesze spragnionego krwi widza jak reakcje jądrowe przy detonacji bomby atomowej.
Przykład? Będzie przewrotny, ze złotych czasów gatunku SF, kiedy to nad czcze efekty specjalne przedkładano dialogi i klimat. W fantastycznej komedii "Dark Star" z 1974 roku występuje gadająca bomba, która choć potrafi uzasadnić swoje istnienie cytatem z Kartezjusza ("myślę, więc jestem"), z uporem godnym lepszej sprawy planuje wybuchnąć w luku macierzystego statku. Efekt? Zobaczcie sami.
Dark Star - Bomb 20
Zobacz także
Rzadziej zdarza się, że AI stanowi bardziej istotny element fabuły, przybierając na przykład postać wszechwiedzącego superkomputera. Najsłynniejszym reprezentantem tej kategorii w dziejach kina jest niewątpliwie Hal 9000 z "Odysei kosmicznej 2001", który jednak kończy swój żywot przy upiornym akompaniamencie Daisy Bell – pierwszego utworu zaśpiewanego w 1961 r. przez komputer IBM 7094.
First computer to sing - Daisy Bell
Cóż, niepisana zasada gatunku sf mówi, że im inteligentniejsza manifestacja SI, tym bardziej zdradziecka i wroga człowiekowi.
Wyjątkiem od tej reguły jest trzecia kategoria filmowej sztucznej inteligencji, w skład której wchodzą twory obdarzone samoświadomością i pewnym zacięciem filozoficznym nie pozwalającymi im poprzestać na roli mechanicznego wroga ludzkości. W tym miejscu wypada wymienić Władcę Marionetek z "Ghost in the Shell", superzabójcę o obliczu bardziej ludzkim niż jego twórcy.
To tylko wybrane przykłady z morza reprezentantów AI w kinie, odpowiadają one jednak na niemal wszystkie podstawowe potrzeby widza. Śmieszą, niosą zniszczenie, pomagają, straszą, zabijają i od czasu do czasu raczą zręcznym filozoficznym bon motem, byśmy nie odczuwali wyrzutów sumienia z powodu ekscytacji pląsającymi po ekranie myślącymi mechanicznymi zabawkami.