Odmowy przyłączania OZE. Mogłyby zastąpić węgiel
21.07.2022 10:19, aktual.: 21.07.2022 10:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Odnawialne źródła energii w Polsce rozwijają się szybko, co widać choćby po mocy zainstalowanej w fotowoltaice. Jednak wydaje się, że jesteśmy bardzo blisko granicy wydajności systemu. Najnowszy raport ukazuje skalę problemów sieci przesyłowych.
Fotowoltaika i elektrownie wiatrowe to dobre alternatywne źródła energii. W Polsce zdarzają się dni, kiedy OZE pokrywają blisko 70 procent zapotrzebowania na energię. W obecnej formie nie możemy jednak polegać w stu procentach na zielonych źródłach prądu.
Problemem w rozwoju odnawialnych źródeł energii jest sieć przesyłowa. Brak magazynów energii i niedostatecznie szybko prowadzona modernizacja sprawiają, że nie możemy w dalszym ciągu rozwijać OZE w naszym kraju. Liczby, wynikające z raportu "Sieci - Wąskie gardło polskiej transformacji energetycznej" opracowanego przez ClientEarth, mogą być dla wielu zaskakujące.
Okazuje się bowiem, że w latach 2015-2021 operatorzy sieci dystrybucyjnej i przesyłowej wydali łącznie ponad 6 tysięcy odmów przyłączenia do sieci instalacji wytwórczych. Łączna moc elektrowni, którym odmówiono podłączenia do sieci, wynosi ok. 30 GW, co stanowi ponad 50 proc. aktualnie zainstalowanej mocy wytwórczej wszystkich rodzajów źródeł w Polsce w kwietniu 2022. W latach 2015-2020 odmówiono przyłączenia instalacji OZE o łącznej mocy 15 GW.
Problem jest związany bezpośrednio ze stanem sieci. Na północy Polski nie powstają lądowe farmy wiatrowe ani fotowoltaiczne, ponieważ istnieje konieczność "zarezerwowania" mocy na potrzeby morskich farm wiatrowych, które mają tam powstać.
Szansą na rozwój OZE w Polsce miałaby być liberalizacja ustawy odległościowej, dotyczącej elektrowni wiatrowych. Pojawia się jednak pytanie, czy w obliczu problemów z siecią, rozwój energetyki wiatrowej będzie przebiegać dostatecznie szybko.
Sytuacja dotycząca polskich sieci przesyłowych i ograniczania rozwoju odnawialnych źródeł energii może irytować zwykłych obywateli, jeśli tylko uświadomią sobie, jak wiele węgla można by zaoszczędzić, gdyby wesprzeć system odnawialnymi źródłami energii.
Z raportu ClientEarth wynika, że 15 GW, czyli tyle, ile wynosiła moc elektrowni OZE, których przyłączenia do sieci odmówiono w latach 2015-2020, to około połowy mocy bloków opalanych węglem kamiennym i brunatnym w roku 2021.
Oczywiście wiatraki i fotowoltaika nie są w stanie całkowicie zastąpić elektrowni konwencjonalnych, ponieważ OZE są o wiele mniej stabilnymi źródłami. Można jednak śmiało założyć, że tak duża moc wytwórcza w znacznym stopniu zredukowałaby zapotrzebowanie na węgiel w polskich elektrowniach węglowych. Być może w takiej sytuacji obecnie nie mierzylibyśmy się z kryzysem węglowym, przez który miliony obywateli nie są w stanie zapewnić sobie opału na zimę.
Karol Kołtowski, dziennikarz Gadżetomanii