Osobista maszyna latająca. Z Warszawy do Monachium bez postoju
Vertiia potrafi startować i lądować pionowo jak helikopter i mieści wewnątrz pięć osób. Rozwija prędkości na poziomie 300 km/h i obiecuje zasięg dochodzący do 1000 kilometrów. To sprawia, że drogę z Warszawy do Monachium można by pokonać bez postoju.
21.02.2023 | aktual.: 24.02.2023 18:09
Rynek eVTOL (czyli elektrycznych maszyn latających pionowego startu i lądowania) wyraźnie dojrzał w ostatnich miesiącach. Po początkowym wybuchu popularności, kiedy kolejne firmy i zespoły inżynierskie prześcigały się w przedstawianiu szalonych koncepcji, dziś coraz częściej obserwujemy sensowne, wyważone i rozsądne pomysły na maszyny, które mogą zmienić codzienny transport. Jednym z przykładów jest ona.
Vertiia – latająca maszyna przyszłości
Nazywa się Vertiia i jest właśnie maszyną latającą pionowego startu i lądowania. To takie "śmigłowce" mogą być jednymi z przyszłościowych środków transportu. Pozwolą szybko przedostawać się z punktu "A" do punktu "B", omijając korki i nie potrzebując specjalnych pasów startowych. Ten konkretny model zdumiewa przede wszystkim zasięgiem, który ma wynieść aż 1000 km i tym samym wyeliminować największy problem dotychczas prezentowanych maszyn tego typu, które zwykle potrafią pokonać jedynie trzy-cztery razy mniejsze dystanse.
Najważniejszą cechą, która sprawia, że Vertiia potrafi utrzymać się w powietrzu aż tak długo, jest fakt, że maszyna nie opiera się tylko na akumulatorach, ale też na wodorowych ogniwach paliwowych. To nowatorskie rozwiązanie w eVTOL-ach, podobne jednak do tego, jakie Toyota od lat stosuje w samochodach Mirai. Minus jest taki, że potrzebna jest specjalna stacja tankowania. Plus – że na ponowną gotowość do lotu trzeba czekać zdecydowanie krócej niż w przypadku pełnego "elektryka".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ma dwie pary skrzydeł i osiem śmigieł
Maszynę o nazwie Vertiia wyróżnia także unikalna konstrukcja skrzydłowa. To dwupłat z ośmioma śmigłami. To sprawia, że będzie to wyjątkowo "kompaktowy" eVTOL i powinno mu wystarczyć kilka miejsc parkingowych. Dzięki temu jego praktyczność ma być wyraźnie większa niż w przypadku konkurencyjnych konstrukcji. Skrzydłowa konstrukcja pozwoliła także projektantom maszyny Vertiia utrzymać paliwo wodorowe poza kabiną – w zbiornikach łączących zakończenia skrzydeł. To zwiększa bezpieczeństwo, a przy okazji poprawia aerodynamikę, poprzez zmniejszenie oporu.
Maszyna została zaprojektowana przez australijską firmę AMSL Aero. Produkcja, testowanie i późniejsza certyfikacja są w tym kraju dużo łatwiejsze, ponieważ konkurencja właściwie nie istnieje. Autorzy projektu nie ukrywają, że liczą na to, iż w związku z tym uda się stosunkowo szybko urzeczywistnić te marzenia. Lokalne władze lotnicze zaoferowały zresztą ścisłą współpracę.
Mimo wszystko i tak będzie musiało minąć jeszcze wiele lat zanim Vertiia faktycznie będzie mogła stać się produktem. Na razie Australijczycy prowadzą testy – dobra wiadomość jest taka, że (jak informuje New Atlas) z powodzeniem. "Dobra", ponieważ maszyna ma potencjał, by stać się kiedyś stosunkowo niedrogim, bezpiecznym, szybkim i niezawodnym środkiem transportu – turystycznego, medycznego, a kiedyś może i codziennego.
Wojciech Kulik, dziennikarz Gadżetomanii