PopFab - drukarka 3D, która mieści się w walizce
Wydruk 3D przyjmuje się trochę jak kinowe 3D. Niby wszyscy wychwalają siedzenie w kinie w głupich okularkach, ale... sprzedaż telewizorów 3D jest marna, a jakość artystyczna trójwymiarowych filmów przypomina koszmarne dzieła Jerzego Gruzy. Czy druk 3D przebije się wreszcie na półki sklepowe?
Wydruk 3D przyjmuje się trochę jak kinowe 3D. Niby wszyscy wychwalają siedzenie w kinie w głupich okularkach, ale... sprzedaż telewizorów 3D jest marna, a jakość artystyczna trójwymiarowych filmów przypomina koszmarne dzieła Jerzego Gruzy. Czy druk 3D przebije się wreszcie na półki sklepowe?
Niewiele technologii rodziło się w tak strasznych bólach, jak wydruk 3D. Może to dziwić tym bardziej, że prawie każdy chciałby spróbować tego technologicznego tortu. Firmy deklarują produkcję tanich i przenośnych drukarek, a dziennikarze branżowi opowiadają, jakby wykorzystywali druk 3D na co dzień.
Balon pęka z wielkim hukiem, gdy przyjrzymy się lepiej ograniczeniom materiałowym i realnym efektom pracy takich urządzeń. Z tym jest niestety bardzo słabo.
Wciąż jednak próbujemy. W sukurs wydrukowi 3D przyszedł MIT w osobach Ilana Moyera i Nadieżdy Peek. Ich produkt nazywa się PopFab i jest w pełni przenośny, bo mieści się w zwykłej metalowej walizce.
Sterowana komputerem głowica z wymiennymi końcówkami wędruje sobie po surowcu i rzeźbi zaprogramowany obiekt. Inną metodą tworzenia wydruków jest klasyczne natryskiwanie surowca na płytkę (trochę jak zwykły wydruk na papierze), co przedstawiono na filmie poniżej. Dodatkową umiejętnością urządzenia jest funkcja rysowania. Można np. stworzyć falsyfikat słynnego rysunku lub szkicu i sprzedać jako oryginał ;)
Problem jest jednak ciągle ten sam. Czy jest sens kupować drogie (zapewne) urządzenie, żeby wydrukować sobie gumową rybkę?
Źródło: OhGizmo