Remix Mini: desktop z Androidem za 20 dolarów. Chromebox jest bez szans
Miniaturowy komputer z Androidem, który wygląda jak Windows? Da się zrobić! Zapłacimy za niego zaledwie 20 dolarów!
Remix Mini: desktop z Androidem
Na rynku miniaturowych komputerów robi się coraz tłoczniej. O uwagę użytkowników walczą kolejne wersje Raspberry Pi i różne, konkurencyjne propozycje, jak choćby ODROID-X czy kosztujący zaledwie 9 dolarów C.H.I.P., pracujący pod kontrola dostosowanej do specyfiki tego sprzętu dystrybucji Debiana.
Te urządzenia to jednak przede wszystkim propozycja dla entuzjastów elektroniki. Choć teoretycznie nadają się do wszystkiego, to raczej mało prawdopodobne, by zainteresowały użytkowników szukających biurkowego komputera do pracy biurowej czy przeglądania Internetu.
Propozycję dla takich właśnie użytkowników przedstawiła amerykańska firma Jide, znana z pokazanego wcześniej tabletu Remix. Jej nowy sprzęt o nazwie Remix Mini to biurkowy komputer, który zachęca nie tylko ceną, ale również sensownie zaprojektowaną obudową i autorską nakładką na Androida o nazwie Remix OS.
Remix OS
Jej twórcy opracowali ją z myślą o wyświetlaczach większych, niż w smartfonach czy phabletach – od 10 cali w górę. W dyskusji pod artykułem o Linuksie stwierdziłem niedawno, że ludzie nie chcą odkrywać nowych systemów, ale – jeśli już mają spróbować czegoś nowego – szukają po prostu darmowego odpowiednika znanego im Windowsa.
Remix OS Version 1.5 Introduction
Wygląda na to, że ekipa z Jide ma na ten temat podobne zdanie i podobieństwo do microsoftowego Surface UI jest raczej nieprzypadkowe.
Można co prawda zastanawiać się, na ile mamy tu do czynienia z inspiracją, a na ile z bezczelną kopią, ale z punktu widzenia użytkownika wygląd Remix OS wydaje się zaletą. Mimo tych zmian warto podkreślić, że Remix OS to nadal Android, a zatem bezproblemowy dostęp do około 1,5 mln napisanych na tę platformę aplikacji.
Komputer za 20 dolarów
W przypadku komputera Remix Mini uruchomimy je na sprzęcie z czerordzeniowym układem Cortex-A53, 1 GB RAM-u i 8 GB pamięci flash oraz modułami Bluetooth 4.0 i WiFi. Opcjonalnie jest również dostępna wersja z pamięcią dwukrotnie większą – odpowiednio 2 i 16 GB.
W obudowie o wymiarach 2,6 × 12,4 × 8,8 cm znajdziemy również gniazdo Ethernet, wyjście HDMI 2.0 wspierające transmisję 4K, 2 gniazda USB 2.0, wyjście audio i czytnik kart microSD. Sprzęt, w zależności od wersji, kosztuje na Kickstarterze 20 – 40 dolarów, a choć do końca zbiórki zostało jeszcze wiele czasu, to jej cel – 50 tys. dolarów – został już wielokrotnie przekroczony.
Konkurent Chromeboksa
Warto przy tym zauważyć, że z punktu widzenia użytkownika Remix Mini oferuje mniej więcej to samo, a nawet więcej, niż Chromebox – biurkowy komputer z Chrome OS, wyposażony zazwyczaj w wydajniejsze podzespoły i kosztujący nawet kilkaset dolarów. Biorąc pod uwagę, co z użytkowego punktu widzenia może zaoferować Chrome OS, Chromebox w porównaniu z komputerem Remix Mini, staje się wyjątkowo niekorzystną propozycją.
W porównaniu z Chromeboksami, oferowanymi min. przez Asusa, Acera, HP czy Della, sprzęt firmy Jide wydaje się mieć znacznie więcej sensu. Nie kusi wysoką wydajnością, ale w zupełności wystarczy do pracy z dokumentami, przeglądania Internetu czy odtwarzania multimediów. Cena wydaje się adekwatna do możliwości, zwłaszcza, że wraz z urządzeniem dostajemy nie płytkę z przylutowanymi portami, ale czarny, płaski dysk, który bez kompleksów może stanąć na naszym biurku.
Albo – co prawdopodobnie zrobiłbym mając ten sprzęt – zniknąć z pola widzenia, przymocowany gdzieś z tyłu monitora. W komplecie z bezprzewodową klawiaturą i myszką Remix Mini może stanowić naprawdę ciekawą propozycję dla wszystkich, którzy używają komputera do najbardziej podstawowych zadań. Atutem jest również niewielki apetyt na prąd - producenci podają, że jest to tylko 10 W.
Nie tylko cena
Nazwa popularnej marki z zupełnie innej branży głosi, że cena czyni cuda. Tak może być również i w tym przypadku. Jasne, że bez problemu znajdziemy tańsze rozwiązania o podobnych możliwościach. W tym przypadku schodzimy już jednak do pułapu, gdzie kilkudziesięcioprocentowe różnice stają się coraz mniej istotne, bo oznaczają w praktyce najwyżej kilkadziesiąt złotych.
Połączenie wszystkich cech: możliwości, wyglądu, oprogramowania i ceny wydaje mi się wyjątkowo atrakcyjne. To dziwne, że na podobny pomysł nie wpadł wcześniej ani Google, ani żadna z większych firm. A może wpadli, ale uznali, że klienci zapłacą 10 razy więcej za Chromeboksa?