Pierwszą ręczną kamerę na świecie wynalazł Polak. Jak działał aeroskop Prószyńskiego?
Był napędzany przez sprężone powietrze. W odróżnieniu od poprzednich typów kamer nie wymagał wykorzystania korbki. Przed użyciem trzeba go było za to… napompować niczym rowerową dętkę. Ale dlaczego aeroskop wynaleziony przez Kazimierza Prószyńskiego nazywano też "kamerą śmierci"?
18.05.2023 | aktual.: 19.05.2023 09:39
August Lumière przyznał: – Byłem, wraz z bratem, twórcą filmu francuskiego, ale istniał również pewien Polak, niejaki Kazimierz Prószyński, który nas znacznie wyprzedził. Jak to się stało?
Wystarczy wspomnieć o znacznym "odchudzeniu" ówczesnych, potwornie ciężkich szklanych klisz oraz całkowitej eliminacji drgań i migotania zarejestrowanego obrazu, z którymi zmagali się filmowcy końcówki XIX wieku. Ale prawdziwym przełomem okazał się aeroskop. Nie dość, że łączył dotychczasowe osiągnięcia wynalazcy, to jeszcze dało się go wygodnie przenosić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyścig filmowców
Prószyński zauważał wiele niedogodności związanych z kamerami stacjonarnymi. Przede wszystkim – były ciężkie i wymagały użycia statywu, co niemal całkowicie ograniczało mobilność ich operatorów. A nawet jeśli zdemontowali oni sprzęt i rozłożyli go ponownie w innym miejscu, pozostawały jeszcze uciążliwe korbki, którymi trzeba było kręcić. Wiele ujęć i miejsc było po prostu poza zasięgiem filmowców. Jak rozwiązać ten problem?
Już w 1908 roku Prószyński opracował pierwszy prototyp kamery reporterskiej. Ta rok później została opatentowana we Francji, a po dwóch latach – w Wielkiej Brytanii. Pierwszą publiczną prezentację – w Paryżu, 27 grudnia 1910 roku – poprowadził Gabriel Lippmann, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki.
Na jednym z kolejnych pokazów wynalazca poszedł jeszcze dalej – aby pokazać pełnię możliwości aeroskopu, przykładowy materiał nagrał… jadąc na koniu. Miał przez to udowodnić, że żaden ówczesny sprzęt filmowy nie oferuje lepszej mobilności i stabilizacji obrazu.
Jak to działało?
Technologicznie Prószyński dosięgnął najwyższego dostępnego wówczas poziomu. Nazwa aeroskopu zdradza sposób, w jaki kamera była napędzana. Wynalazca bazował na skonstruowanym przez siebie biopleografie, którego mechanizmy doprowadził do perfekcji.
I tak taśmę ręcznej kamery przesuwała nie korbka (jak dotychczas), lecz sprężone powietrze z przygotowanych wcześniej zbiorniczków. Ciśnienie w nich sięgało do 35 atmosfer – dla porównania: opony samochodów osobowych są pompowane do około 2. Nagrywanie rozpoczynało się naciśnięciu guzika, a gazu starczało na około 15 minut pracy – tyle też zdjęć można było wówczas zarejestrować na jednej standardowej taśmie filmowej o długości 137 metrów.
Zalet takiego rozwiązania było kilka. Przede wszystkim, eliminacja korbki sprawiła, że operatorów nie rozpraszała już konieczność ciągłego przewijania taśmy. Mogli oni skupić się wyłącznie na ujęciach. Pneumatyczne napędzanie oznaczało uniezależnienie od źródeł energii – wystarczyło zabrać ze sobą pompkę do urządzenia. Czas nagrań w terenie ograniczała jedynie liczba dostępnych rolek. Poza tym aparat był znacznie cichszy od swoich poprzedników.
Z kolei problem drgań Prószyński rozwiązał umieszczając w konstrukcji żyroskop i łożyska kulkowe. Cała konstrukcja ważyła około 6 kilogramów. To dwa razy tyle, co współczesne kamery reporterskie. Natomiast wymiary obudowy, w której aeroskop był umieszczony, tylko nieznacznie różniły się od dzisiejszego sprzętu.
Kamery śmierci
Po co to wszystko? Przede wszystkim, aby pokonać ograniczenia narzucone przez dotychczasowe, praktycznie pozbawione mobilności aparaty. To właśnie ręczną kamerą Prószyńskiego została zarejestrowana koronacja króla Jerzego V.
Powstanie aeroskopu de facto umożliwiło rozwój kina dokumentalnego. Bitwy, afrykańskie zakątki, mecz nagrywany z ukrycia, bez zezwolenia – pudełkowaty aparat sprawdzał się wszędzie tam, gdzie nie można było rozłożyć statywu i ciężkiego sprzętu.
Nowe, lżejsze wyposażenie było ogromnym ułatwieniem dla dokumentalistów. Korzystały z niego największe, profesjonalne wytwórnie filmowe, w tym francuski Gaumont czy amerykański Paramount Pictures. W 1917 roku powstała nawet wersja dostosowana do ujęć lotniczych.
Niestety, miało to swoją ciemną stronę i dla wielu dziennikarzy okazało się… zgubą. Techniczne udogodnienia ośmieliły bowiem reporterów do znacznie odważniejszych, bliższych ujęć batalistycznych. Kamery ręczne znalazły zastosowanie podczas wojen bałkańskich czy I wojny światowej.
Bywało, że filmowcy dosłownie szli na front i często już z niego nie wracali. Podczas bitwy pod Verdun aeroskop zarejestrował ostatnie chwile swojego operatora. Mężczyzna o nazwisku Dupre został bowiem śmiertelnie postrzelony, a upadając – upuścił sprzęt w taki sposób, że obiektyw był skierowany na niego samego. Francuz zmarł na polu bitwy, a kamera nagrywała jeszcze przez kilka minut, do wyczerpania powietrza w zbiorniku.
Źródła:
- Janicki S., Film polski wczoraj i dziś, Warszawa 1982.
- Staszczyszyn B., Kazimierz Prószyński – Edison X muzy [w:] culture.pl [dostęp 1.09.2021].
- Talbot F. A., Practical Cinematography and its Applications, Londyn 1913.