Stylowy smartwatch od iBeat, który może uratować ci życie
Amerykański startup zebrał 1.5 mln dol. na produkcję nietypowego inteligentnego zegarka. Ma on precyzyjnie monitorować pracę serca, a w razie potrzeby zawiadamiać służby ratunkowe. Czym jeszcze ma się wyróżniać?
14.08.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:32
Technologie ze wstydem ubieralne
Fitnessowe funkcje obecnych na rynku smartwatchów i opasek sportowych mają swoje ograniczenia. Najpoważniejszym z nich jest niedokładność pomiaru, wynikająca z konstrukcji i przeznaczenia popularnej technologii ubieralnej. Jako gadżety, a nie urządzenia medyczne, mają nas one wspomóc w treningu i zachęcić do aktywnego stylu życia. W przypadku nieprawidłowości wciąż jesteśmy jednak zdani na siebie.
Na rynku zaczęły się więc pojawiać różnego rodzaju urządzenia osobiste monitorujące stan zdrowia i umożliwiające wezwanie pomocy. Do ich produkcji włączyły się m.in. ogromne koncerny pokroju Philipsa, jednak za każdym razem popełniano podobny błąd. Tworzono urządzenia, które fatalną stylistyką bardziej pasowały do szpitala niż codziennego ubioru. To z kolei wywoływało niechęć do ich noszenia, utrzymując problem któremu usiłowano zaradzić.
Osobisty opiekun na nadgarstku
Startup iBeat z San Francisco postanowił to zmienić, w maju 2016 prezentując światu koncepcję zaawansowanego smartwatcha. Idea produktu była prosta: ratować życie nie skazując nikogo na produkt przypominający antykradzieżowy klips do odzieży. Wyzwaniem było połączenie stylowego wyglądu z precyzyjnym monitorowaniem pracy serca. Nie na tym jego funkcjonalność ma się kończyć: w razie stwierdzenia zaburzeń zegarek ma alarmować użytkownika, a w razie braku reakcji – zawiadamiać najbliższych i służby ratunkowe.
Możliwości zapowiadanego urządzenia faktycznie wykraczają ponad dotychczasowe rozwiązania w smartwatchach. Pomiar ma się odbywać dwukrotnie w ciągu sekundy i nie ograniczać się wyłącznie do weryfikowania pulsu i tętna. Urządzenie spełni także funkcję pulsoksymetru, mierząc stopień wysycenia hemoglobiny tlenem. Pełny zakres możliwości zegarka od iBeat zostanie podany na kolejnych etapach projektu, jednak już obecnie prezentuje się świetnie.
Na ratunek designem i technologią
Ogromne zainteresowanie inwestorów pozwoliło na zgromadzenie w niewiele ponad dwa miesiące imponującej kwoty 1.5 mln $. Złożyło się na to kilka czynników: zapowiadana funkcjonalność produktu oraz kompetencje twórców startupu. Duża część autorów iBeat do dawni pracownicy Practice Fusion, firmy oferującej lekarzom i pacjentom internetową platformę dokumentacji stanu zdrowia. Ich doświadczenie w niemałym stopniu zbudowało zaufanie do firmy.
Działaniom iBeat warto się więc przyglądać – choroby serca wciąż odpowiadają za ogromną liczbę zgonów, a wielu z nich można uniknąć reagując odpowiednio wcześnie na pojawiające się objawy. Środowisko lekarzy jest zgodne: im skuteczniejsza profilaktyka, tym mniej inwazyjne późniejsze leczenie. Już wkrótce możemy więc w diagnostyce zyskać potężnego sprzymierzeńca, którego wygląd będzie zachęcał do noszenia. A któregoś dnia, w razie potrzeby, ocali nam życie.