Szalone pomysły radzieckich naukowców

Podtrzymywana przy życiu psia głowa
Podtrzymywana przy życiu psia głowa
Źródło zdjęć: © YouTube
Łukasz Michalik

30.03.2019 16:22, aktual.: 13.01.2022 10:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do czego jest zdolny człowiek przekonany o tym, że stoi za nim cała potęga radzieckiej nauki? Tworzenie superżołnierzy będących hybrydami ludzi i małp to tylko drobny przykład tego, nad czym pracowali radzieccy uczeni. Jakie były ich najbardziej szalone pomysły?

Krzyżówka człowieka i małpy

Herbert Wells pod koniec XIX wieku napisał "Wyspę doktora Moreau" – powieść przedstawiającą wyspę zamieszkiwaną przez Zwierzoludzi. Zapewne nie przypuszczał, że to, co dla niego było literacką fikcją, zaledwie kilkadziesiąt lat później zostanie potraktowane zupełnie serio.

Człowiekiem, który podjął się skrzyżowania własnego gatunku ze zwierzętami, był profesor Ilia Iwanow, specjalizujący się w sztucznych zapłodnieniach i krzyżowaniu gatunków. Ten radziecki naukowiec miał na koncie m.in. krzyżówkę myszy i szczura, oraz krowy i bizona. W latach 20. XX wieku postanowił w swoich eksperymentach posunąć się jednak znacznie dalej.

Ilia Iwanow
Ilia Iwanow© Wikimedia Commons

Ideą przyświecającą Iwanowowi było stworzenie istoty o ludzkiej inteligencji i zdolnościach motorycznych małp. Jej przeznaczenia możemy się tylko domyślać, ale tropem wskazującym na prace nad superżołnierzem jest nadzór, jaki nad badaniami Iwanowa objęło OGPU (poprzednik NKWD) - instytucja odpowiedzialna m.in. za wywiad i ówczesne radzieckie jednostki specjalne. Według niektórych źródeł efekt eksperymentu miał być jednak przede wszystkim robotnikiem, zdolnym do zapewnienia radzieckiemu przemysłowi dużej wydajności.

Od 1924 roku Ilia Iwanow prowadził swoje eksperymenty, bezskutecznie próbując zapłodnić małpy ludzkim nasieniem i kobiety nasieniem małp. W poszukiwaniu dogodnych warunków do pracy wyruszył nawet do Afryki, jednak gdy francuska administracja kolonialna dowiedziała się, na czym polegają eksperymenty radzieckiego uczonego, ten szybko stał się we francuskich posiadłościach osobą niepożądaną.

Jak wyglądałby owoc udanych eksperymentów z hybrydami?
Jak wyglądałby owoc udanych eksperymentów z hybrydami?© Pixabay, Lic. CC0

Wracając do Związku Radzieckiego, zabrał jednak ze sobą zapas małp, a na miejscu szybko się okazało, że pięć ochotniczek z Komsomołu (Komunistycznego Związku Młodzieży) jest gotowych na każde poświęcenie w imię rozwoju radzieckiej nauki. W tym miejscu wyczerpała się jednak cierpliwość protektorów Iwanowa, którzy mimo finansowania jego badań nie doczekali się obiecywanych rezultatów.

W 1930 roku uczonego aresztowano i zesłano do Kazachstanu – nie do łagru, jak podaje większość źródeł, ale po prostu do Instytutu Zoologii w Ałma Acie, gdzie Ilia Iwanow zmarł dwa lata później. Zakończyło to – przynajmniej oficjalnie – dalsze próby krzyżowania ludzi z małpami, jednak nie zakończyło prób wykorzystania tych zwierząt dla dobra nauki - postanowiono wykorzystać je do przedłużenia życia ludzi.

Małpi eliksir młodości

Marzenia o wiecznej młodości towarzyszą ludziom od zamierzchłych czasów. To, o czym przed wiekami można było jedynie pomarzyć, dzięki rozwojowi nauki staje się w naszych czasach coraz bardziej realne. O przełomie marzono jednak znacznie wcześniej,j uż na początku XX wieku – a przynajmniej tak się wówczas wydawało. Co więcej, w Związku Radzieckim opracowano nie jedną, ale kilka metod oszukiwania czasu.

Pierwszą i najbardziej osobliwą był sposób opracowany przez doktora Siergieja Woronowa, który po emigracji do Francji zaczął nazywać się Serge’em Voronoffem i aplikował młodość każdemu, kto zgodził się zapłacić.

Siergiej Woronow
Siergiej Woronow© Wikimedia Commons

Metoda, której entuzjastą był m.in. polski poeta Bolesław Leśmian, polegała na wszczepianiu mężczyznom fragmentów małpich jąder (początkowo wszczepiano również jądra młodych, straconych kryminalistów), co miało zmieniać podstarzałych pacjentów w połączenie Casanovy z Terminatorem. Kuracja miała m.in. zwiększać siłę fizyczną, libido, zdolność koncentracji, a na dodatek niwelować wady wzroku.

Nic dziwnego, że chętnych nie brakowało. O skali zainteresowania wymownie świadczy fakt, że aby sprostać zamówieniom, Woronow założył nawet własną farmę małp dostarczających cennego surowca. Wśród jego pacjentów znalazł się - jak głoszą niemożliwe do potwierdzenia plotki - m.in. prezydent i twórca współczesnej Turcji, Mustafa Kemal Atatürk.

Tkanki potrzebne do eksperymentów pochodziły od szympansów
Tkanki potrzebne do eksperymentów pochodziły od szympansów© Pixabay, Lic. CC0

Choć nawet współcześnie pojawiają się sugestie, że kuracja Woronowa mogła, przynajmniej w niektórych przypadkach, przynosić pewne efekty, to już w latach 30. sprzedawca młodości został uznany za szarlatana. Zanim to nastąpiło, władze Związku Radzieckiego zabiegały o powrót Woronowa do ojczyzny. Ponieważ naukowiec mimo ponawianych ofert nie kwapił się ze zmianą Paryża na Moskwę, to, nomen omen, przeszczepieniem jego zabiegów na radziecki grunt zajął się Władimir Rozanow.

Trudno ocenić, jak bardzo nieudane były to próby, jednak usługi Rozanowa musiały cieszyć się powodzeniem wśród starzejących się dygnitarzy partyjnych. Według niektórych źródeł w roli dawców jąder postanowiono wykorzystać wówczas małpy używane do opisanych wcześniej doświadczeń Ilii Iwanowa. Ponieważ ten nie wykazał się zrozumieniem potrzeb najważniejszych osób w państwie, szybko zakończył zarówno swoje doświadczenia, jak i – po dwóch latach – życie.

Nieśmiertelność dla Stalina

Chęć przedłużenia sobie życia wyrażał również przywódca Związku Radzieckiego, Józef Stalin, jednak w poszukiwaniach skutecznej metody wykazywał się pokaźnym zasobem zdrowego rozsądku. Nawet do obiecujących zabiegów Władimira Rozanowa Stalin zachował spory dystans. Sam z nich nie skorzystał, choć według niektórych źródeł, raczej mało wiarygodnych, w roli królika doświadczalnego wystąpił szef ówczesnego OGPU, Wiaczesław Mienżynski.

Przeszczepy nie były jednak jedynym sposobem. Nietypową kurację proponował m.in. Aleksander Zalmanow, były osobisty lekarz Lenina. Zdaniem Zalmanowa doskonałym sposobem na przedłużenie młodości miały być kąpiele w terpentynie – palnej substancji otrzymywanej z żywicy drzew iglastych. Miało to pobudzać krążenie krwi, poprawiać natlenienie tkanek i w konsekwencji zapewnić dłuższą młodość.

Mimo poszukiwań skutecznej metody, nie udało się zapewnić nieśmiertelności przywódcy ZSRR
Mimo poszukiwań skutecznej metody, nie udało się zapewnić nieśmiertelności przywódcy ZSRR© Wikimedia Commons

Inną metodą, której opracowanie przypisywano Aleksandrowi Bogdanowowi (poza pracą naukową miał on także na koncie powieść science fiction), było odmładzanie za pomocą transfuzji krwi. Dłuższe życie miało zapewnić przetaczanie krwi pobranej od młodych dawców.

Co więcej, według relacji świadków – w tym m.in. Leonida Krasina – po przeprowadzeniu 11 takich transfuzji naukowiec miał być w znacznie lepszej kondycji, niż wskazywałby na to jego wiek. Niestety, kolejna transfuzja zakończyła się dla Bogdanowa tragicznie – zmarł w 1928 roku.

Aleksandr Bogdanow
Aleksandr Bogdanow© Wikimedia Commons

W kontekście śmierci naukowca często mówi się o tym, jakoby zgon wynikał z faktu, że nie znano wówczas grup krwi. To mało prawdopodobne – podstawowe informacje na temat grup krwi znano od 1901 roku. Trudno również przypuszczać, by Aleksandr Bogdanow, który założył m.in. pierwszy na świecie Instytut Hematologii i Transfuzji Krwi, nie miał pojęcia o pracach Polaka, Ludwika Hirszfelda, dotyczących systematyki grup krwi i zjawiska konfliktu serologicznego.

Duże nadzieje wiązano również z czymś, co zapowiadało się jak magiczny napój. Specyfik o nazwie Grawidan miał zapewniać ustąpienie demencji starczej czy depresji. W rzeczywistości Grawidan okazał się mocno pobudzającym narkotykiem, który przy dłuższym stosowaniu prowadził do uzależnienia. Mimo starań eliksiru życia nie udało się opracować - radzieccy przywódcy umierali jak wszyscy inni.

Głowa to podstawa!

Dziwne eksperymenty prowadzone przez radzieckich naukowców wykraczały poza kwestie zdrowia i nieśmiertelności. Jednym z badanych na wiele sposobów zagadnień była rola głowy w organizmie, a raczej przekonanie, że ciało nie jest głowie niezbędne. Nie był to czysto radziecki pomysł – taką tezę postawił jeszcze na początku XIX wieku francuski lekarz Julian Jean Cesar Legallois.

Pod koniec XIX wieku eksperymenty z podłączaniem świeżo uciętych głów skazańców do psiego krwiobiegu prowadził inny Francuz, Jean-Baptiste Vincent Laborde. Podczas jednego z doświadczeń udało mu się doprowadzić w odciętej głowie do skurczu mięśni twarzy. Doświadczenia, w których za pomocą gilotyny uśmiercono setki psów, prowadzono z zaangażowaniem na paryskiej Sorbonie, ale najbardziej znane są dokonania Siergieja Briuchonienki.

Ten radziecki naukowiec ucinał, a następnie usiłował utrzymać przy życiu psie głowy. Brzmi to dość makabrycznie, jednak miał na tym polu pewne sukcesy – w przypadku jednej z głów udało się podtrzymać w niej oznaki życia przez ponad trzy godziny, a jego eksperymenty były pokazywane publicznie m.in. w 1928 roku podczas Trzeciego Kongresu Fizjologów ZSRR.

Widzowie mogli się przekonać między innymi, jak odcięte głowy psów reagują na bodźce, np. niespodziewane głośne dźwięki. Źrenice psich głów reagowały zwężeniem na światło, a jedna z nich przełknęła nawet kawałek sera, który natychmiast wypadł z odciętego przełyku, i zlizywała krople kwasu cytrynowego.

Doświadczenia Bruchonienki stały się znane w całej Europie. To właśnie na ich podstawie m.in. George Bernard Shaw rozważał istnienie instytutów naukowych, w których zamiast schorowanych z powodu wieku i różnych chorób badaczy znajdowałyby się tylko ich głowy.

Dwugłowy pies Demikowa

Psy i ich głowy były również obiektem zainteresowania Władymira Demikowa, który kilkadziesiąt lat po Bruchonience stworzył m.in. dwugłowego psa, wszczepiając nad głową dorosłego owczarka niemieckiego głowę wraz z fragmentem tułowia znacznie mniejszego szczeniaka.

Dwugłowy pies Demikowa
Dwugłowy pies Demikowa© YouTube

Zwierzęta były połączone wspólnym krwiobiegiem, istniała również zależność neurologiczna – gdy głowa owczarka piła wodę, głowa szczeniaka wykonywała podobne ruchy. Poza tym psy były jednak do siebie nieprzyjaźnie nastawione – duży pies usiłował pozbyć się przeszczepu, a głowa małego próbowała się bronić. Prezentacja dwugłowego czworonoga przeprowadzona w 1954 roku wywołała sensację w świecie naukowym.

Warto przy tym pamiętać, że choć te eksperymenty wydają się makabryczne, to dzięki nim udało się zdobyć cenną wiedzę, pozwalającą m.in. na rozwój transplantologii. Znaczenie badań Demikowa podkreślał m.in. Christiaan Barnard - lekarz, który jako pierwszy na świecie przeprowadził udaną transplantację serca.

Łysenko obala genetykę

Przeciwieństwem radzieckich badaczy, którzy choć prowadzili kontrowersyjne eksperymenty, to jednak byli światowej klasy naukowcami, był Trofim Łysenko. Ten ceniony przez władze ignorant na długie lata postawił na głowie radziecką biologię, a jednym z rezultatów jego działań było rozwiązanie w Związku Radzieckim ośrodków zajmujących się genetyką. Tę dziedzinę nauki w samokrytyce, jaką złożyli zastraszeni badacze, nazwano "reakcyjną pseudonaukową zgnilizną, którą rozprzestrzeniają za granicą wrogowie".

Łysenko osiągnął sukces, wmawiając władzom Związku Radzieckiego, że genetyka to wymysł zgniłego Zachodu. Jak jednak wyglądały jego dokonania na polu nauki? Swoją pozycję Łysenko oparł na prostym fakcie - gdy władze potrzebowały np. zwiększyć plony zbóż, prawdziwi naukowcy stwierdzali, że będzie to możliwe w perspektywie 10-letniej. Łysenko obiecywał efekt w przyszłym roku.

Trofim Łysenko
Trofim Łysenko© Wikimedia Commons

Początkowo władze bez oporów przyjmowały nawet najbardziej idiotyczne pomysły. Jednym z nich było wysłanie na radzieckie pola uprawne 800-tysięcznej armii, która po uzbrojeniu w pęsety w 1934 roku wyrywała z kłosów zbóż pręciki, co miało chronić rośliny przed samozapyleniem.

Łysenko obiecywał również zmianę jednych gatunków w inne – np. żyta w pszenicę – czy wyhodowanie roślin odpornych na mrozy, choroby i wszystko, co tylko przyszło mu do głowy. Samozwańczy autorytet rozprawił się również z "mitem kukułki", autorytatywnie stwierdzając, że kukułki wykluwają się nie z podrzuconych jaj, ale z jaj gospodarzy. Potwierdzało to - jego zdaniem - tezę o możliwości zmiany jednego gatunku w inny.

Kariera Łysenki zakończyła się – na szczęście – w 1953 roku, choć jeszcze w 1956 roku wyróżniono go wysokim odznaczeniem państwowym. Odkrycie DNA ostatecznie wykazało, że tezy, na których przez niemal dwie dekady opierała się radziecka biologia, były jedynie stekiem bzdur, wymyślanych na poczekaniu przez naukowego ignoranta.

Osiągnięcia Łysenki w bardzo dyplomatyczny sposób podsumował niegdyś prof. Kazimierz Petrusewicz:

Na genetyce się nie znał, we wszystko wierzył, jego brak kompetencji nie stanowił dla niego żadnego problemu.
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Komentarze (0)