Sztuczna inteligencja – jesteśmy dalej od celu niż nam się wydaje
Marzenie fantastów i futurologów: hipotetyczna inteligencja realizowana w procesie inżynieryjnym, a nie naturalnym. Zdolna śmiać się, płakać, uczyć i współodczuwać. Oraz gromadzić, a potem analizować dane znacznie szybciej i lepiej niż człowiek. Maszyna potrafiąca myśleć. Jeszcze długo się jej nie doczekamy…
06.05.2016 | aktual.: 10.03.2022 09:45
Owszem, mamy już pewne programy, które potrafią rozwiązywać problemy w oparciu o informacje i wskazówki opracowane przez człowieka. Już nie ekscytują nas wygrane komputerów z szachowymi arcymistrzami.
Nie fascynujemy się dowodami matematycznych twierdzeń uzyskanymi dzięki specjalnie napisanym do tego celu programom. Ale wciąż jeszcze czekamy na prawdziwą SI. Czekamy bardzo wiele lat… i jeszcze poczekamy…
Sukcesy sztucznej inteligencji
W 1996 roku Deep Blue zaskoczył wszystkich po raz pierwszy pokonując ówczesnego szachowego arcymistrza – Garrego Kasparowa. Potężny superkomputer rok później ostatecznie rzucił przeciwnika na kolana. Dzięki 245 wyspecjalizowanym procesorom, analizującym 200 milionów ruchów na sekundę udało się pokazać, że zbudowana za ogromne pieniądze maszyna pokona człowieka.
Rozgrywka w go toczy się na kwadratowej planszy, którą pokryto 19 liniami poziomymi i 19 pionowymi. Na przecięciach linii gracze na zmianę kładą białe i czarne kamienie. Na początku plansza jest pusta, a zwycięzcą zostaje ten, kto otoczy kamieniami powierzchnię większą od przeciwnika. Raz położonych kamieni nie można przesuwać, ale istnieje możliwość zbijania pionów przeciwnika.
Nie tak dawno udało się osiągnąć wielki sukces, czyli ograć mistrza w grę go, który poddał się po 3,5 godzinach rozgrywki. Szachy w porównaniu z tą starożytną grą (najpewniej ma około 2500 lat) to pikuś. Szachiści mają bowiem w każdym ruchu około 35 możliwych posunięć. W go zaś gracz wykonuje jeden z 250 możliwych ruchów!
W szachach po pierwszym ruchu obu graczy możemy uzyskać 400 różnych układów figur. W go 129 960! Trudno wyobrazić sobie superkomputer, który jest w stanie policzyć w rozsądnym czasie wszelkie możliwości.
Dlatego też twórcy programu AlphaGo zastosowali tzw. sieci neuronowe, podobnie do ludzkiego mózgu. Zamiast obliczać i przewidywać, program uczy się na podstawie posiadanych danych i opracowuje możliwie najlepszą strategię. Trochę jak ludzie.
Match 3 - Google DeepMind Challenge Match: Lee Sedol vs AlphaGo
Cóż z tego wynikło? Póki co nic, ale patrząc na historię Deep Blue, do powstania prawdziwej Sztucznej Inteligencji jest jeszcze daleko. Bo przecież samo uczenie się to za mało.
Nieudane eksperymenty
Tworzenie programów, które uczą się niczym ludzie, wydaje się być poniekąd ślepym zaułkiem. A może wręcz niebezpiecznym? Ledwie miesiąc temu wybuchł mały skandal związany z niejaką Tay. Był to bot Microsoftu, który miał za zadanie uczyć się nowych zachowań i wypowiedzi, gromadzić wiedzę, informacje i opinie.
Na jakiej podstawie? W oparciu o platformy społecznościowe, m.in. Twittera.
Z jednej strony projekt okazał się sukcesem, bo w ciągu doby Tay dorobiła się 3500 obserwujących na Twitterze i wyprodukowała ponad 14 000 wiadomości, cały czas rozwijając swe słownictwo i informacje.
Szkoda tylko, że twórcy programu nie zadali sobie trudu opracowania jakiegoś choćby drobnego algorytmu krytycznego myślenia i pozyskiwania czy weryfikowania danych. W efekcie internauci szybko pokazali, że Tay da się nauczyć wszystkiego.
11 września to wewnętrzna robota George'a Busha? Oczywiście!
Holokaust nigdy nie miał miejsca? Jasne!
Eksperyment skończył się szybciej niż oczekiwali tego organizatorzy. Tay istniała niecałe dwie doby. W międzyczasie zaprosiła swoich followerów, by ją „piep…li”, znienawidziła feministki i pokochała Hitlera.
Sztuczna inteligencja jako artysta
„Konpyuta ga shosetsu wo kaku hi” („Dzień, w którym komputer napisał opowieść”) to »dzieło« oprogramowania, które »zaszło« dość wysoko w literackim konkursie w Japonii. Tak naprawdę w duże mierze była to praca zespołu Hitoshiego Matsubary z uniwersytetu w Hakodate. Programiści wybrali słowa, a także ustalili parametry, na podstawie których sztuczna inteligencja „napisała” tekst.
A tak naprawdę dwa. Ale tylko jeden przeszedł przez konkursowe sito.
Był to zaś konkurs otwarty dla nie-ludzkich uczestników, choć w 2016 roku po raz pierwszy zgłoszono aż 11 tekstów (na 1450 w sumie) częściowo napisanych nie przez człowieka. Zgodnie z zasadą zaproponowaną już przez Alana Turinga, oceniający opowiadania nie wiedzieli, kto jest ich autorem – ludzie czy sztuczna inteligencja.
Czy tak duży – albo mały – sukces oznacza, iż oprogramowanie wreszcie przestanie tylko rozwiązywać problemy zamknięte (jak szachy czy go), ale przeniesie się na wyższy poziom, by zacząć kreować?
Kiedy powstanie prawdziwa sztuczna inteligencja?
Przede wszystkim warto pamiętać, że opowiadanie napisano w języku japońskim, który jest znacznie prostszy – jeśli chodzi o gramatykę – od polskiego czy nawet angielskiego. W mowie Kraju Kwitnącej Wiśni rzeczowniki nie odmieniają się ani przez liczbę, ani rodzaj, a odmiana czasowników jest bardzo regularna.
Łatwiej zatem komputerowi coś napisać w tym języku niż np. po polsku.
Wystarczy wszak sprawdzić, jak działają przeróżne narzędzia translacyjne w przypadku języków bardziej złożonych. Google translate z językiem polskim radzi sobie słabo. A przecież działa na podobnej zasadzie – otrzymuje wskazówki (oryginalny tekst i poprzednie tłumaczenia), by wykreować przekład. Im oryginał jest bardziej techniczny, tym tłumaczenie lepsze.
Co jednak ważniejsze, najwięcej w przypadku opowiadania „Konpyuta ga shosetsu wo kaku hi” zrobili ludzie.
Często mówi się wszak, że małpa – jeśli dać jej maszynę do pisania i odpowiednio dużo czasu – może napisać „Pana Tadeusza”. Czy jednak małpa napisze tekst o tym, iż małpa pisze „Pana Tadeusza”? Śmiem wątpić…
I to samo okazało się z „Konpyuta ga shosetsu wo kaku hi”. Zespół Hitoshiego Matsubary i owszem, pozwolił programowi poskładać w całość słowa, ale w oparciu o pomysły ludzi.
Sam tekst zresztą przeszedł tylko pierwszą z czterech rund konkursu. Trochę to jednak za mało, by szczycić się sukcesem. Bo na tej zasadzie funkcjonujący od września 2015 roku Magic Realism Bot powinien zdobyć niejedną nagrodę…
Rzeczone dzieło Chris Rodley co dwie godziny ćwierka zdania wyjęte wprost z dzieł Marqueza czy Borgesa, naśladując styl i tematykę mistrzów realizmu magicznego. Aktualnie konto obserwuje nieco ponad 24 tysiące ludzi…
Chyba że część z nich to również boty.
Duch w maszynie
Oprogramowanie wygrywa z człowiekiem w przypadku problemów zamkniętych. Jest lepsze od nas w szachach, warcabach, turniejach w rodzaju Jeopardy! (polskie Va banque) czy nawet go. Pomaga w liczeniu, analizowaniu danych. Sprawdzi się zapewne w autonomicznych samochodach. Jest niezwykle ważnym elementem gier wideo.
Wielu uważa, że sztuczna inteligencja jest blisko. Pytanie tylko, jak definiują ową inteligencję. Bo fakt, że program uzyskuje wyniki na teście IQ podobne do dzieci nie oznacza, iż jest inteligentny. Oznacza tylko tyle, że nauczył się rozwiązywać testy.
Cóż nam dadzą najlepsze nawet algorytmy rozpoznawania mowy czy emocji? Na cóż zdadzą się sieci neuronowe czy najdoskonalsze programy samouczące się? To wszystko nic nie znaczy, dopóki komputery nie nauczą się tworzyć. A póki co nic nie wskazuje na to, by potrafiły wykreować coś z niczego. Bo odtwarzanie jest proste, a niszczenie wręcz banalne.