10 najlepszych końców świata

Jak najporządniej obmyślić i opisać rozwałkę świata – oto zadanie godne pisarza z wizją. Każdego kiedyś nachodzi myśl, żeby wszystko to, co wokół, po prostu rozmontować raz na zawsze. Umiejętności i okazji zwykle nie starcza, żeby zrobić to w praktyce, więc chociaż słowem człowiek odrobi to, co mu po głowie chodzi.

10 najlepszych końców świata
Nieskończona Opowieść

08.08.2013 | aktual.: 13.01.2022 10:56

Jak najporządniej obmyślić i opisać rozwałkę świata – oto zadanie godne pisarza z wizją. Każdego kiedyś nachodzi myśl, żeby wszystko to, co wokół, po prostu rozmontować raz na zawsze. Umiejętności i okazji zwykle nie starcza, żeby zrobić to w praktyce, więc chociaż słowem człowiek odrobi to, co mu po głowie chodzi.

Dlaczego pisarze mają być inni?

Najlepszy koniec świata to taki, po którym nie ma już co zbierać. I tutaj można wedle życzenia – prokurować katastrofę teologiczną, naturalną, demograficzną, atomową, co tam kogo bardziej straszy albo intryguje. Chętni nie muszą skupiać się na demontażu scenografii, a mogą pogrążyć się w uwypuklaniu psychicznego upadku człowieka, grupy ludzi lub całej ludzkości. W końcu tą czy inną drogą całkowita zagłada przychodzi często z wewnątrz człowieka.

Zebrane poniżej tytuły wydają mi się dobrze prezentować tę tematykę. Są tu i katastrofy naturalne, i spowodowane przez człowieka, a nawet byty wyższe. Czegoś brak?

1. Apokalipsa św. Jana

To z pewnością najbardziej klasyczny koniec świata. Jak przystało na przepowiednię, niewiele w niej twardych faktów, nieźle oddziałuje natomiast nastrojem, wprowadzając pomysłowe rekwizyty, plagi i postaci. Jest to też wizja najbardziej totalna, bo kończy się Sądem Ostatecznym, na którym stawią się nie tylko żywi, ale też martwi. Doprawdy trudno byłoby wymyślić coś, co by taki wynik przeskoczyło.

2. Śmierć trawy, John Christopher

Koniec świata nie zawsze musi być spektakularny, z ogniem z nieba i trzęsieniami ziemi. Może się zacząć od detalu, tak powszechnego, że w zasadzie niedostrzegalnego. Gdy jednak go zabraknie, wszystko zacznie się szybko i nieodwracalnie rozpadać. Masowe obumieranie roślin trawiastych zachwiałoby całym łańcuchem pokarmowym ludzkości.

Taka katastrofa nie byłaby w stanie wybić wszystkich ludzi, bo są na świecie kultury, które radzą sobie niemal bez roślin – ale cywilizację w kształcie i rozmiarze, jaki znamy, z pewnością by zniszczyła.

3. Kocia kołyska, Kurt Vonnegut

Klasyk zderza ludzkość z substancją znaną jako lód-9. To specyficzna odmiana lodu o ekspansywnej strukturze krystalicznej, który po zetknięciu z wodą błyskawicznie ją krystalizuje. Lód-9, raz wypuszczony na świat, zamrozi każdy zasób wody, z którym się zetknie. Dotyczy to także wody w ludzkim ciele.

Autor nie pochyla się jednak zbytnio nad technikaliami i nie epatuje obrazami apokalipsy – zamiast tego ciekawie pokazuje to, co w takiej sytuacji najbardziej przemawia. Reakcje ludzi zderzonych z końcem cywilizacji.

4. Jestem legendą, Richard Matheson

Ludzkość wyniszcza nienaturalny fenomen czy efekt źle zastosowanej technologii – tutaj ludzie wyniszczają się sami, zarażeni wirusem zmieniającym ich w krwiożercze bestie. To metoda dużo bardziej brutalna niż poprzednie, zmieniająca świat w miejsce niebezpieczne dla każdego, kto przetrwał epidemię. A każdy, kto przetrwał, sam się w pewien sposób zmienia i trudno powiedzieć, żeby pozostał człowiekiem w pełnym rozumieniu tego słowa.

5. Ostatni brzeg, Nevil Shute

Był taki moment w dziejach, nawet więcej niż jeden, kiedy wojna atomowa wydawała się niebezpiecznie realna. Skończyłaby się raczej całkowitym zniszczeniem, ale wizja Shute’a z odroczeniem nieuniknionego końca wydaje się uzasadniona i przejmująca. Bohaterowie uwięzieni w Australii doskonale wiedzą, jak niewiele czasu im zostało i co nastąpi potem. Czytając o ich ostatnich myślach i czynach, trudno się nie zastanawiać, co samemu by się zrobiło w takiej sytuacji.

6. Przestrzeni! Przestrzeni! Harry Harrison

Świat się niby nie kończy. Ludzkość istnieje i szybko nie przestanie istnieć. Ale to istnienie to nie życie, tylko wegetacja. Przegęszczony świat, w którym racjonowanie zasobów osiągnęło stadium skrajne, a zapasy niemal nie istnieją – to wizja cywilizacji umierającej. Planeta została ograbiona do cna i ludziom, którzy tłoczą się na całym globie, nie ma już nic do zaoferowania. Uciekać też nie ma już gdzie. Życie jest tak nieznośne, że eutanazja jest rodzajem sakramentu.

7. Droga, Cormac McCarthy

Ojciec z synem, podróżujący przez wyludnione i niebezpieczne bezdroża po wielkiej katastrofie, nie mówią nic na temat tego, co się zdarzyło. I nie muszą, bo ta wiedza w żaden sposób nie wpływa na to, jak postrzegają rzeczywistość i siebie nawzajem. Świat widziany ich oczami rozpadł się już na drobne kawałki, a to, co zostało, nie jest ani bezpieczne, ani przyjemne. Od świadomości nieodwracalnej katastrofy bardziej prześladuje ich to, że ktoś po drodze może ich zabić i zjeść. Lub odwrotnie.

8. Dzień Tryffidów, John Wyndham

Ludzkość, niemal w całości oślepiona w wyniku katastrofy naturalnej, nie jest już zdolna panować ani nad swoim życiem, ani nad tym, co stworzyła w przypływie pychy. Wyhodowane, i to najwyraźniej metodami GMO, demoniczne tryffidy, które dotąd były dla cywilizacji użytecznym surowcem, teraz stają się dla niej zagrożeniem, jeśli nie konkurencją.

Niewidomi ludzie raczej nie mają szans.

9. Bastion, Stephen King

Ludzkość znowu nabroiła. Wyhodowała sobie niesterowalną broń biologiczną, a potem pozwoliła jej się wyrwać spod kontroli. Rezultat to dokumentne przerzedzenie populacji, z której zostało ostatnie 0,6%. Cywilizacja pada pod takim ciosem i wegetuje niewielkimi grupkami to tu, to tam. Jak to zwykle w sytuacji zagrożenia wracają do łask wszelkie podziały i uprzedzenia. Społeczeństwo musi walczyć o fizyczne przetrwanie i opierać się kiełkującej przy tej okazji tyranii. Jak to u Kinga – do końca nie wiadomo, czy się jej uda.

10. Koniec dzieciństwa, Arthur C. Clarke

Można przyjąć, że koniec ludzkości jest w zasadzie równoważny końcowi świata. U Clarke’a nikt nie zostaje ranny, nie wybuchają wulkany, ziemia nie zamarza. Ale bez dzieci nie będzie cywilizacji. Jak powszechnie wiadomo, rodzice i dzieci różnią się trochę od siebie wiedzą, doświadczeniem, zainteresowaniami. Dzięki temu zmienia się świat. Co stałoby się z naszym światem, gdyby ta różnica okazała się zbyt wielka?

Grzegorz Wiśniewski

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.