700 metrów blokuje wiatraki. 84 proc. MPZP może trafić do kosza
Nowa wersja ustawy odległościowej nadal blokuje budowę wiatraków. PSEW zauważa, że aż 84 proc. miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego uwzględniających elektrownie wiatrowe straci ważność przez zmianę odległości z 500 na 700 m.
07.02.2023 08:34
Energetyka wiatrowa mogłaby odgrywać istotną rolę w polskim systemie energetycznym. Rozwój lądowej energetyki wiatrowej jest jednak w naszym kraju utrudniony ze względu na restrykcyjne przepisy dotyczące ich lokalizacji. Niedawno pojawiła się nadzieja na to, że wiele pod tym kątem się zmieni - minimalna odległość od zabudowań mieszkalnych miała zostać zredukowana do 500 m. Najnowsza propozycja zakłada jednak 700 m, co znacząco zmienia sytuację.
Na temat tego, jak dużą różnicę robi 200 m, często informuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. W przypadku wielu projektów budowy elektrowni wiatrowych oznacza to brak możliwości ich realizacji. Zmiana odległości sprawia też, że miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego tracą ważność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgodnie z przekazanymi przez PSEW aż 84 proc. miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dopuszczających lokalizację elektrowni wiatrowych może stracić swoją ważność po wprowadzeniu zmiany minimalnej odległości wiatraków od zabudować. W przypadku czterech województw (mazowieckie, kujawsko-pomorskie, śląskie i małopolskie) oznacza to brak możliwości skorzystania z jakiegokolwiek MPZP dla lokalizacji farm wiatrowych w skali całego województwa.
Zmiana odległości z 500 na 700 m generuje też kolejny problem. Jak informuje PSEW, przed 2016 r. minimalna odległość wiatraków od zabudowań ustalona na 500 m nie była prawem, ale dobrą praktyką. W związku z czym często ustalano ją jako dopuszczalną w MPZP. Obszary oddalone od zabudowań o taką odległość to często miejsca przebadane środowiskowo z uzyskaną akceptacją społeczną, na których przez ostatnie lata nie planowano zabudowy mieszkaniowej.
Zmiana przepisów sprawi, że trzeba będzie dokonać podobnych ustaleń dla nowych miejsc, co z kolei znacząco wydłuży czas do budowy kolejnych farm wiatrowych. To zaś sprawi, że realizacja nowych inwestycji oddali się w czasie. A jak zauważa PSEW, dalsze czekanie z budową elektrowni wiatrowych może nas kosztować nawet siedem miliardów złotych rocznie.
- Przyjęcie poprawki o zmianie odległości minimalnej od wiatraków z 500 na 700 metrów to dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. Tylko szeroko konsultowane i zaakceptowane przez stronę rządową i samorządową 500 metrów gwarantowało nowe megawaty wiatru już w ciągu dwóch lat, a w kolejnych latach nawet do 22 GW - mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Utrzymanie odległości minimalnej na poziomie 700 m oznaczać będzie, że do 2030 r. powstaną maksymalnie 4 GW nowych mocy wiatrowych. Gdyby jednak zaakceptowano wcześniejsze ustalenia, tj. 500 m minimalnej odległości, w tym czasie moglibyśmy wybudować wiatraki o mocy ponad 10 GW, co oznaczałoby więcej niż podwojenie obecnych polskich mocy tego typu - informuje PSEW, powołując się na analizę Ember.
Karol Kołtowski, dziennikarz Gadżetomanii