Ustawa wiatrakowa. Nowa propozycja jak kij w szprychy
Od miesięcy toczą się intensywne dyskusje na temat zmian przepisów dotyczących energetyki wiatrowej. Chodzi o zmniejszenie minimalnej odległości turbiny od zabudowań mieszkalnych. Początkowo mówiono o dystansie 500 m, teraz proponuje się 700 m, a to duża różnica.
27.01.2023 08:08
Polski rząd miał zająć się odblokowaniem energetyki wiatrowej. Branży zależało na zniesieniu tzw. zasady 10 H, która mówiła, że elektrownie wiatrowe muszą być oddalone od zabudowań mieszkalnych co najmniej o równowartość dziesięciokrotności własnej wysokości. Domagano się, by nowe przepisy pozwalały budować wiatraki w odległości nie mniejszej niż 500 m.
Na ostatniej prostej wprowadzono poprawkę, która przekłada się na drastyczne zmiany w perspektywie rozwoju energetyki wiatrowej. Odległość zmieniono z 500 m na 700 m. Wydawać by się mogło, że różnica nie jest duża, ale znacząco wpłynie na możliwości w kontekście budowy elektrowni wiatrowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według udostępnionych przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej informacji zmiana reguły z 10 H na 500 m miała przenieść się na 25-krotne zwiększenie dostępności terenów pod inwestycje wiatrowe (z 0,28 proc. do 7,08 proc. powierzchni Polski). Przy 700 m czekają nas znaczne ograniczenia.
- Bez 500 metrów ustawa wiatrakowa jest bublem - przez dziesięć lat nie powstanie żadna nowa farma wiatrowa. Zmiana minimalnej odległości elektrowni wiatrowych na 700 m niesie za sobą tragiczne dla energetyki wiatrowej konsekwencje. Uniemożliwi ona wykorzystanie potencjału jaki drzemie w polskim wietrze. Zamiast kilkunastu, powstanie co najwyżej kilka GW mocy w wietrze. To de facto dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. To niezrozumiałe w obliczu kryzysu energetycznego i dramatycznie wysokich cen energii - mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
700 a nie 500 metrów - 60-70 proc. mniej mocy w wiatrakach
PSEW poddało analizie 30 projektów nowych farm wiatrowych, które zakładały możliwość stawiania turbin wiatrowych w odległości co najmniej 500 m od zabudowań. Po zwiększeniu minimalnej odległości od budynków do 700 m możliwości instalacyjne drastycznie spadły. Z analizy wynika, że możliwa moc zainstalowana została zredukowana o ok. 60-70 proc.
- Odejście od zasady 500 m oznacza istotne zmniejszenie możliwości inwestycyjnych w nowe źródła wiatrowe - każdy metr zwiększenia tej odległości to nieproporcjonalnie większe ograniczenie potencjalnych lokalizacji - to oznacza brak możliwości budowy silnego polskiego przemysłu, nowych, innowacyjnych miejsc pracy, a także oznacza dalsze uzależnienie polskiej energetyki od importu paliw - dodaje Janusz Gajowiecki.
Karol Kołtowski, dziennikarz Gadżetomanii