Czarne chmury nad Oculus Rift. John Carmack ukradł kluczową technologię?
25.05.2014 13:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oculus Rift został niedawno kupiony przez Facebooka. Twórca gogli VR, Palmer Luckey, ma zapewne wiele powodów do radości, jednak nad projektem zebrały się czarne chmury. Do amerykańskiego sądu wpłynął pozew od firmy, która twierdzi, że technologia, dzięki której powstał Oculus Rift, jest jej własnością.
Co jest symbolem branży IT? Biorąc pod uwagę historię największych firm, dla wielu z nich wspólnym mianownikiem jest garaż. Zarówno w sensie dosłownym, jak i w przenośni, rozumiany jako stan ducha, gdy młodzi pasjonaci, zazwyczaj bez zaplecza finansowego, ale za to z głową pełną świeżych pomysłów robią coś, co z czasem okazuje się produktem, który zmienia świat.
Palmer Luckey ten etap ma już za sobą. Zaczynał jako student dziennikarstwa i pasjonat elektroniki, zaliczając w międzyczasie epizod z odpłatną naprawą telefonów, reperowaniem łodzi i pracą dla amerykańskiej armii, gdzie zajmował się wirtualną rzeczywistością. W międzyczasie skompletował prawdopodobnie największą na świecie kolekcję wyświetlaczy nagłownych i gogli VR, a z czasem zaprojektował własny, pozbawiony wad poprzedników, sprzęt tego typu.
Dalszy ciąg znamy - prezentacja prototypu Oculus Rift, oszałamiający sukces na Kickstarterze, zainteresowanie dużych firm i dwa miliardy powodów do zadowolenia po niedawnym kupieniu startupu przez Facebooka. Byłaby to zapewne kolejna, wzorcowa historia o tym, jak pasjonaci wychodzą z garażu i zmieniają świat, gdyby nie pewien drobny zgrzyt.
Pamiętacie Johna Carmacka z id Software? Ten legendarny twórca gier, a przy okazji socjopata, ma na koncie takie kamienie milowe komputerowej rozrywki jak Wolfenstein 3D, Doom czy Quake. Czyli FPS-y, które - na równi chyba jedynie z symulatorami - idealnie nadają się do zabawy z wykorzystaniem gogli VR.
Nic dziwnego, że Carmack szybko zainteresował się pracą Palmera Luckeya. Zainwestował w jego projekt i zapewnił finansowanie na wczesnym etapie, umożliwiając m.in. pokazanie prototypu na targach E3 2012. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ogromne zainteresowanie, jakie zdobył Oculus Rift to częściowo zasługa Carmacka, który popchnął projekt do przodu i zainicjował efekt śnieżnej kuli.
W tym właśnie miejscu pojawi się dość poważny problem. Są nim oskarżenia, że John Carmack wniósł do projektu coś więcej, niż tylko pieniądze. Oskarżającym jest koncern ZeniMax - właściciel m.in. Bethesdy i id Software. Zdaniem oskarżenia Oculus Rift mógł zostać zaprezentowany dzięki technologii, stworzonej przez Carmacka jeszcze w czasie pracy w id Software i należącej do ZeniMaksa:
Pozew został złożony w związku z bezprawnym wykorzystaniem własności intelektualnej, w tym objętego tajemnicą handlową kodu i technicznego know-how z zakresu wirtualnej rzeczywistości. (...)
Luckey buduje sobie publicznie wizerunek wizjonera, który wynalazł rzeczywistość wirtualną. Tak naprawdę kluczowa technologia, użyta do stworzenia Oculus Rift powstała w ZeniMaksie.
Na domiar złego kupienie Oculusa przez Facebooka oznacza, że rozwiązania należące do ZeniMaksa zostały udostępnione firmie Marka Zuckerberga, co dodatkowo gmatwa tę sprawę. Otwarte pozostaje pytanie, czy zarzuty pod adresem Carmacka i Luckeya są zasadne. Sam fakt, że ktoś chce się sądzić nie oznacza przecież, że ma rację.
Z drugiej strony nie sposób przewidzieć, co - w przypadku potwierdzenia zarzutów - mogłoby to oznaczać dla Oculusa. Być może nic, bo cała batalia rozegra się na poziomie podziału zysków i nie wpłynie na bieżące prace nad sprzętem. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której sądowe spory mogłyby zatrzymać rozwój urządzenia i wprowadzenie go na rynek.
Pamiętajmy przy tym, że Oculus Rift - choć najbardziej znany - nie jest wcale jedynym sprzętem tego typu, a nad własnymi rozwiązaniami pracują tacy giganci branży elektronicznej, jak choćby Samsung. Może to właśnie on będzie największym wygranym sądowego sporu o Oculus Rift?