Desktop sprzętem niszowym - przyszłość należy do ultrabooków?
Nie jest tajemnicą, że udział desktopów na rynku PC maleje. Jednocześnie trwa zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna ultrabooków. Czy zatem blaszaki w niedalekiej przyszłości staną się niszowe? A może nadal warto zainwestować w komputer stacjonarny, nie ulegając modzie?
07.10.2011 | aktual.: 11.03.2022 10:35
Nie jest tajemnicą, że udział desktopów na rynku PC maleje. Jednocześnie trwa zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna ultrabooków. Czy zatem blaszaki w niedalekiej przyszłości staną się niszowe? A może nadal warto zainwestować w komputer stacjonarny, nie ulegając modzie?
Desktop do lamusa? Na razie nie, ale...
Liczby są dla komputerów stacjonarnych nieubłagane. Według raportu IDC w ubiegłym roku sprzedano 145,8 mln desktopów. Nie jest to mało, ale w tym samym czasie użytkownicy nabyli 201,2 mln komputerów przenośnych. W roku bieżącym dysproporcje te jeszcze wzrosną. Według wstępnych prognoz sprzedaż blaszaków wzrośnie zaledwie o 1,2 mln sztuk.
Tymczasem nabywców znajdzie ponad 14 mln laptopów więcej. Szacunkowo liczba sprzedanych notebooków w 2015 roku będzie blisko 2-krotnie większa niż w 2010, zaś stacjonarek zaledwie o ~10%. Prognoza nie jest zatem zbyt optymistyczna. Tymczasem ultrabooki według prognoz Intela mają opanować nawet 40% rynku komputerów przenośnych już w przyszłym roku.
Chcemy być mobilni czy modni i wygodni?
Jeszcze kilka lat temu sytuacja, kiedy blaszaki przegrywają walkę o klienta z laptopami była nie do pomyślenia. Wydawało się, że jeśli znikną one z rynku, to za sprawą bardziej zaawansowanych technologii, jak to miało miejsce w przypadku dyskietek i płyt CD/DVD. Obecnie jesteśmy świadkami walki w segmencie PC między sprzętem przenośnym i stacjonarnym.
Batalię, niestety, coraz częściej przegrywają desktopy. Dlaczego? Po odpowiedź udałem się kilkukrotnie do pobliskich marketów/sklepów z elektroniką - Media Markt, RTV Euro AGD i Komputronika. Praktycznie za każdym razem ruch przy laptopach był spory, natomiast marketowe alejki z komputerami i podzespołami PC niemal świeciły pustkami.
Zobacz także
Między 1. a 6. października bieżącego roku przepytałem blisko sto osób zainteresowanych laptopami z różnych przedziałów cenowych, czy nie lepiej byłoby kupić PC typu desktop. Odpowiedzi były różne, mniej lub bardziej wyczerpujące, ale zazwyczaj skupiały się na dwóch istotnych elementach - rozmiarach i natychmiastowej gotowości do pracy.
Po co mi blaszane pudło? (Kobieta w wieku ok. 25 lat)
Desktop jest duży i ciężki. Laptop łatwiej schować. (Małżeństwo w wieku ok. 35 lat z dzieckiem w wieku szkolnym)
Laptop ma wszystko, co potrzebne, do stacjonarki musiałbym dokupić monitor, klawiaturę, mysz, głośniki może i system. W sumie pewnie wyszłoby drożej. (Mężczyzna w wieku średnim)
To tylko niektóre z odpowiedzi, jakich udzielili mi respondenci. Zaledwie kilka z przepytanych osób potrzebowało laptopa do pracy w terenie. Mobilność pozostałych ograniczała się do przenoszenia komputera między biurkiem, stołem a łóżkiem. Pytani nie byli zainteresowani stosunkiem wydajności do ceny, możliwościami rozbudowy czy poborem energii.
Zdecydowana większość (za wyjątkiem kilku geeków ;) ) nie wiedziała też o istnieniu ultrabooków. Jednak po przybliżeniu promowanej przez Intela koncepcji prawie wszyscy wykazywali mniejsze lub większe zainteresowanie tym typem komputera. Kluczowa jednakże była cena - większość jest skłonna kupić laptop do 3000 zł.
Dlaczego warto kupić desktopa?
Laptopy kupują teraz niemal wszyscy, uparcie ignorując szereg korzyści płynących z posiadania desktopa. Ba, mało kto zastanawia się, do czego będzie się nadawał za rok czy dwa laptop kupiony dziś za ciężko zarobione 2000 czy 3000 złotych. Ważne, że można go wziąć do łóżka czy postawić na stole obok porannej kawy.
Dramat zaczyna się, gdy owa mała czarna wyleje się na klawiaturę. W desktopie można ją bezproblemowo zastąpić nową, nie wydając przy tym zbyt wiele. Tymczasem większość laptopów źle znosi obecność płynów, domagając się w następstwie kontaktu z nimi kosztownej naprawy. Nie, nawet te z klawiaturami odpornymi na zalanie często nie mogą się oprzeć 200 ml gorącej cieczy.
Zobacz także
Energiczne uderzanie w klawisze np. podczas emocjonującej rozgrywki może się skończyć uszkodzeniem zarówno jej jak i dysku twardego, a w skrajnych przypadkach również innych podzespołów. Poza tym gracze i tak niejednokrotnie muszą zakupić zewnętrzną klawiaturę. Słaby bufor, ograniczona funkcjonalność i żywotność potrafią zniechęcić nie gorzej niż touchpad.
Możliwości konfiguracji przy zakupie oraz rozbudowy laptopa również są ograniczone, a wydajność mimo wszystko gorsza. Do tego wiele nowoczesnych maszyn ma problemy z przegrzewaniem i hałasuje tak, że trudno przy nich pracować. Tym samym trzeba inwestować w podstawki chłodzące i słuchawki, by dało się jako tako pracować.
Zobacz także
Co mocniejsze maszyny nie są również zbyt mobilne - sporo ważą, a ich czas działania na baterii pod obciążeniem nie przekracza dwóch godzin. Nadal jednak kosztują więcej od równorzędnych wydajnościowo blaszaków, mają ograniczone możliwości tuningu (ukłon w stronę gadżeciarzy) i overclockingu, i w większości kiepskie, błyszczące matryce.
Te argumenty jednak przegrywają z modą, wygodnictwem i ekologią. Cool & trendy są sprzęty przenośne, gotowe do pracy natychmiast po wyjęciu z pudełka, nie wymagające zakupu dodatkowych akcesoriów i pobierające małe ilości energii. Dlatego zdecydowanie łatwiej jest w ciągu minuty zainteresować klienta ultrabookiem niż desktopem w ciągu godziny.
I tak nawet mając duże, przestronne mieszkanie chętnie kupujemy laptop z segmentu DTR, który nie jest, bądźmy szczerzy, ani zbyt mobilny, ani wygodny, a często niemało kosztuje. Wolimy go zamiast wydajnego komputera stacjonarnego z dużym, dobrym jakościowo monitorem, zestawem niezłych głośników i wygodnymi klawiaturą i myszą. A może warto tę decyzję lepiej przemyśleć?
Przyszłość według Intela i AMD
Potrzeby ludzi doskonale wyczuł Steve Jobs, CEO Apple. Dzięki niemu na rynku zadomowiły się supercienkie, lekkie i stosunkowo wydajne minilaptopy, choć inni próbowali tego dokonać już wcześniej. Obecnie inicjatywę przejął Intel ogłaszając nową kategorię komputerów przenośnych i precyzując stosowne założenia, które, jak mogłem się przekonać, trafiają do ludzi.
Jeden z przedstawicieli firmy Intel w wywiadzie udzielonym dla redaktora PCR-Online posunął się dalej twierdząc:
Jesteśmy świadkami, jak rynek desktopów staje się coraz bardziej niszowy, z urządzeniami coraz wydajniejszymi, ale jednocześnie większymi i droższymi. Przyszłość należy do ultrabooków.
Odmienne zdanie ma AMD. Według konkurenta Chipzilli przyszłość należy do tanich, multimedialnych komputerów przenośnych wyposażonych, oczywiście, w APU. Zieloni nie wierzą w sukces ultrabooków na rynku zdominowanym przez Apple. Niemniej jednak jeśli prognozy Intela sprawdzą się AMD zaprezentuje rzecz jasna własne, niskonapięciowe APU, o wydajności zbliżonej do układów z serii Core.
Desktop czy laptop?
Odsuwając na bok spory dotyczące ultrabooków widzimy, że obaj producenci są zgodni w jednej kwestii - czas desktopów minął. Jedni i drudzy coraz intensywniej pracują nad kolejnymi generacjami platform mobilnych. Oczywiście blaszaki nieprędko znikną ze sklepowych półek. Wciąż istnieje wiele grup docelowych, które potrafią docenić zalety blaszaków i nie porzucą ich dla laptopów.
Niemniej jednak wybierając PC warto dobrze sprecyzować swoje potrzeby i nie ulegać owczemu pędowi za laptopami. Nie wszyscy żyjemy w biegu, ciągle zmieniamy miejsce zamieszkania i pracujemy w terenie. Może warto zamiast mainstreamowego laptopa kupić blaszaka wraz z porządnym monitorem, spełniającą wymagania klawiaturą oraz porządnymi głośnikami?
Zobacz także:
Zobacz także
Zobacz także
Zobacz także