Ekstremalny test autonomicznego samochodu. Wpuścili ciężarówkę do ciemnej kopalni!
Autonomiczna ciężarówka Volvo FMX radzi sobie w nietypowych warunkach: bazując wyłącznie na własnych czujnikach przemierza ciasne korytarze kopalni 1300 metrów pod ziemią.
Szybkie tempo rozwoju autonomicznych maszyn
Tempo rozwoju autonomicznych pojazdów jest niesamowite. Choć historia samochodów bez kierowcy jest zaskakująco długa, a pierwsze pojazdy nieźle radziły sobie na publicznych drogach jeszcze w czasach przed GPS-em, to największy postęp w tej dziedzinie mieliśmy szansę obserwować w ciągu zaledwie jednej dekady.
Wystarczy wspomnieć pionierski konkurs DARPA Grand Challenge z 2004 roku, którego autonomiczne samochody nie były w stanie ukończyć. Rok później pokonywały już całą trasę, a konkurs zorganizowany dwa lata później zakończył rywalizację pod patronatem DARPA. Maszyny radziły sobie na tyle dobrze, że organizowanie kolejnych edycji nie miało już sensu z punktu widzenia potrzeb Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności.
Nieco później pojawiły się pomysły, jak wypuścić pojazdy bez kierowców na publiczne drogi, ujawniono pierwsze transportowe, wojskowe pojazdy autonomiczne, następnie pierwsze pomysły Google’a… Zanim się spostrzegliśmy, autonomiczny samochód z futurystycznej ciekawostki stał się obowiązkową pozycją w planach niemal każdej liczącej się firmy związanej jakoś z motoryzacją.
Autonomiczny samochód w kopalni
Pojazdy doświadczalne z powodzeniem jeżdżą po publicznych drogach, co sprytniejsze koncerny omijają przepisy proponując nam samochody półautonomiczne, a w rozwoju samochodów bez kierowcy nadszedł kolejny etap – wykorzystanie tych maszyn w coraz bardziej nietypowych warunkach.
Tym właśnie tropem podąża koncern Volvo, który postanowił przetestować swoją autonomiczną ciężarówkę nie w zwykłym, ulicznym ruchu, ale pod ziemią, w należącej do koncernu Boliden kopalni rudy miedzi i cynku w osadzie Kristineberg. Wykorzystał w tym celu zmodyfikowany model FMX.
Jaki pojazd jest w pełni autonomiczny?
Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że pojazd, który w jakiś sposób pomaga sobie za pomocą GPS-u, nie jest w pełni autonomiczny, a przynajmniej – gdybyśmy ściśle traktowali terminologię – nie powinien być tak przedstawiany. Bazuje bowiem nie tylko na własnych czujnikach, ale na informacjach dostarczanych z zewnątrz przez niezależną usługę.
Taka komunikacja może zostać łatwo przerwana lub zakłócona, a na dodatek nie można (a przynajmniej nie bezpośrednio) skorzystać z niej w miejscach, z których nie widać nieba. Kopalnia jest ekstremalnym przykładem takiego miejsca. Głęboko pod ziemią jest raczej ciasno i nie ma miejsca na pomyłki.
1300 metrów pod ziemią
Aby ich uniknąć ciężarówka Volvo została wyposażona w sześć czujników różnych rodzajów, w tym (jednak!) GPS, radar i Lidar. Jej zadaniem jest pokonywanie 7-kilometrowej trasy na głębokości 1300 metrów pod ziemią.
Co istotne, samochód nie zna rozkładu kopalni. Na podstawie danych z czujników ma rozpoznawać swoje otoczenie i tworzyć mapę, która będzie udoskonalana i wzbogacana o dodatkowe detale podczas kolejnych przejazdów tak, aby zoptymalizować wydajność samochodu i spalanie paliwa. Samochód ma przy tym reagować na dynamicznie zmieniającą się sytuację – przykładem tego jest widoczna na filmie próba, gdy na drodze jadącej ciężarówki staje Torbjörn Holmström z Volvo.
The world's first self-driving truck in an underground mine
Behind the Scenes - The world's first self-driving truck in an underground mine
Zrobotyzowany przemysł to ikona popkultury
Nie ukrywam, że ten test, czy może raczej pokaz zrobił na mnie duże wrażenie. Chodzi nie tylko o sam fakt, że ciężarówka radzi sobie w takich warunkach, ale też o popkulturowe skojarzenia – nie zliczę, w ilu filmach, grach czy książkach SF pojawiał się motyw kopalni, obsługiwanych w całości przez roboty, czy jakichś gigantycznych, zrobotyzowanych kompleksów przemysłowych.
Autonomiczna ciężarówka Volvo, przemierzająca ciemne korytarze 1300 metrów pod ziemią idealnie wpisuje się w tę konwencję i jest kolejnym krokiem, przybliżającym nas do wizji klasyków science fiction.
Autonomiczna rewolucja: gdzie zobaczymy ją najwcześniej?
Ma również całkiem praktyczne znaczenie. Zdaniem Volvo pozwoli zwiększyć wydajność pracy w kopalniach i zoptymalizuje logistykę. W przeciwieństwie do ludzi maszyny mogą działać bez przerwy, nie potrzebują odpoczynku, a dotarcie do określonych miejsc w powtarzalnym, ściśle określonym czasie skróci czas za- i wyładunku i wyeliminuje powstawanie zatorów.
A przy okazji pozwoli uniknąć ryzykowania życia ludzi – warto pamiętać, że właśnie w kopalni Kristineberg w 2013 roku wybuch pożar, który uwięził pod ziemią i naraził życie 22 górników.
Patrząc na dokonania Volvo nie sposób uniknąć pytania, czy może autonomiczna rewolucja, która już zaczęła się na naszych drogach, zostanie najszybciej zrealizowana nie na nich, ale w jakichś zamkniętych obiektach przemysłowych, terminalach przeładunkowych i centrach logistycznych? W porównaniu z nieprzewidywalnymi drogami publicznymi takie obiekty wydają się znacznie przyjaźniejszym miejscem dla autonomicznych maszyn.