Fisher Space Pen - długopis astronautów. Cud techniki, który pisze w każdych warunkach
Jak to jest trzymać w dłoni legendę? Codziennie obcować z arcydziełem, które zapisało się w historii ludzkości? Każdy z nas może się o tym przekonać za sprawą długopisu, Fisher Space Pen, od dziesięcioleci towarzyszącego astronautom podczas misji kosmicznych.
02.05.2021 | aktual.: 08.03.2022 14:07
Popularna historia głosi, że przygotowując się do pierwszych misji podboju kosmosu NASA wydała grube miliony dolarów na opracowanie długopisu, piszącego w stanie nieważkości. W tym samym czasie Rosjanie, nie tracąc czasu ani pieniędzy, użyli po prostu ołówków.
Jak to często bywa z popularnymi historiami, również i ta jest bzdurą. Jedyne, co w niej prawdziwe to fakt, że w pionierskiej epoce podboju kosmosu zarówno astronauci, jak i kosmonauci korzystali z ołówków.
Ołówek w kosmosie to problem
Problem polegał na tym, że ołówek nie jest idealny do pisania w stanie nieważkości. Grafit łamie się i kruszy, a jego unoszące się drobinki mogą być przyczyną wielu problemów, od zagrożenia dla oczu astronautów po ewentualne zwarcia. Problemów nastręcza również czynność temperowania ołówka, a także fakt, że jest on wykonany z palnego drewna. A na dodatek powinien być zaostrzony, co w warunkach mikrograwitacji oznacza dodatkowe, niepotrzebne ryzyko.
Próbę rozwiązania problemu podjęła NASA, usiłując rozwiązać go za pomocą zamówionego specjalnie na potrzeby misji kosmicznych, automatycznego ołówka. Opracowany przez Tycam Engineering Manufacturing automatyczny ołówek spełniał wprawdzie wymagania, ale kosztował ponad 120 dol. za sztukę. Zdaniem decydentów z agencji rodziło to ryzyko zarzutów dotyczących marnowania pieniędzy podatników.
Prywatna firma tworzy superdługopis
W tej patowej – na pozór – sytuacji wybawieniem okazała się prywatna firma. Fisher Pen Company prowadziła bowiem badania nad długopisem, który mógłby działać w każdych warunkach. Prywatne przedsiębiorstwo zainwestowało w program badawczy spore środki, wydając na ten cel w latach 60. ubiegłego wieku ponad milion dolarów.
Założenia były ambitne – długopis miał znosić różne poziomy ciśnienia, nieważkość, pisanie do góry nogami, pod wodą, a także w ekstremalnych temperaturach. A do tego miał zapewniać możliwość obsługi w rękawicach.
Fisher Space Pen – długopis, który działa w każdych warunkach
Inżynierowie z Fisher Pen Company stanęli na wysokości zadania i sprostali wyzwaniu. Kluczową innowacją okazało się zastosowanie wkładu ze zbiornikiem azotu. Sam wkład był zamknięty – jego zawartość nie miała styczności z powietrzem, a wewnątrz utrzymywane było stałe ciśnienie.
How it's Made - Fisher Space Pen
Specjalny był także zastosowany tusz, zapewniający stale właściwości niezależnie od warunków (w bardzo wysokich temperaturach zmieniał jedynie kolor na zielony). Rozprężający się gaz odpowiadał za wypychanie z wkładu tuszu, dzięki czemu długopis mógł działać w każdych warunkach.
Długopis dla Rosjan i Amerykanów
Testy NASA wykazały przydatność długopisu i w 1968 roku agencja zamówiła u producenta pierwszą partię. Co ciekawe, w następnym roku zgłosili się Rosjanie, którzy również zamówili partię długopisów i wkładów.
Jak po latach wspominał założyciel Fisher Pen Company, Paul C. Fisher, zarówno NASA, jak i Rosjanie, otrzymali taki sam rabat należny za zakupy hurtowe, płacąc po 2,39 dol. za długopis.
Legenda dla każdego
Długopisy Fisher Space Pen, w niezmienionej od dziesięcioleci formie, są nadal produkowane, a producent opracował również kolejne modele, stworzone m.in. dla załóg wahadłowców.
Dokładnie te same długopisy są również dostępne dla każdego z nas. Jeśli jednak chcemy pisać długopisem astronautów, nie mamy co liczyć na rabaty, jakie dostali przedstawiciele agencji kosmicznych – za długopis przyjdzie nam zapłacić około 230 zł. Sporo, jak za długopis, ale raczej niewiele, jak za możliwość obcowania z legendą.