Fotowoltaika - zmiany od 1 kwietnia. Jak działa net‑billing?
Od 1 kwietnia fotowoltaika w Polsce spotka się z dużymi zmianami. Znany od lat net-metering zastąpi net-billing. Zmiana ta, niestety, nie będzie korzystna dla prosumentów.
31.03.2022 13:24
1 kwietnia fotowoltaika w Polsce przejdzie prawdziwą transformację. Wszystkie instalacje (poza przewidzianymi w ustawie nielicznymi wyjątkami), które zostaną zgłoszone do przyłączenia do sieci od początku drugiego kwartału bieżącego roku, będą rozliczane na innych, nowych zasadach. Niestety dla większości będą one mniej korzystne.
Funkcjonujący dotychczas net-metering był prosty w zrozumieniu i korzystny dla prosumentów. W przypadku niewykorzystania wyprodukowanej energii elektrycznej właściciel instalacji mógł odzyskać 70 lub 80 procent nadwyżki. Dzięki temu instalacje takie były łatwe w projektowaniu. Najprostszą metodą było zaplanowanie jej w taki sposób, by roczne uzyski były o około 20 proc. wyższe niż roczne zużycie. Od kwietnia sytuacja będzie bardziej złożona.
Net-billing od 1 kwietnia. Jak działa?
Net-billing, czyli nowe zasady rozliczania energii z fotowoltaiki, nie zakładają już jej "magazynowania" w sieci. Zamiast tego energia niewykorzystana musi zostać sprzedana. Z kolei wówczas, gdy energia z sieci będzie potrzebna, prosument zawsze będzie musiał za nią zapłacić.
Problem pojawia się wówczas, gdy przyjrzymy się warunkom zakupu i sprzedaży energii elektrycznej. Kupno będzie obowiązywać po standardowych, detalicznych cenach. Z kolei sprzedaż nadwyżek będzie dużo mniej opłacalna. Sprzedawać prąd będziemy mogli po cenach hurtowych, które będą blisko dwa razy niższe, niż ceny zakupu.
Zobacz także
Fotowoltaika po 1 kwietnia. Dla kogo stare zasady?
Stare zasady rozliczania energii elektrycznej w systemie opustowym (net-metering) będą obowiązywać wszystkich, których instalacje zostały zgłoszone do przyłączenia do końca marca 2022 roku. W tym przypadku system opustów będzie funkcjonować przez 15 lat.
Czy fotowoltaika będzie opłacać się po 1 kwietnia?
Fotowoltaika po 1 kwietnia będzie w znacznej większości przypadków mniej opłacalna, niż miało to miejsce do tej pory. Do lipca 2024 roku ceny sprzedaży energii będą opierać się o średnią miesięczną cenę energii elektrycznej. Od 1 lipca 2024 roku ceny będą bazować na godzinowej cenie giełdowej. Bartłomiej Jaworski z firmy Eaton w rozmowie ze Strefą Biznesu zauważył, że stawki nie zawsze będą korzystne.
- W rozliczeniu miesięcznym lub godzinowym ceny energii nie zawsze będą korzystne dla prosumenta. Trzeba pamiętać, że moc produkują nie tylko instalacje przydomowe, ale też duże farmy. Jeśli w danym momencie do sieci trafi dużo energii z fotowoltaiki, cena sprzedaży będzie spadała. Jej właściciele za oddane nadwyżki dostaną więc mniej - mówi Jaworski.
Mimo to trzeba przyznać, że inwestycja w fotowoltaikę nadal może się opłacać. Dłuższy będzie jednak czas zwrotu z inwestycji. W optymistycznym scenariuszu instalacja fotowoltaiczna powinna zwracać się w około 10 lat, przy założeniu, że użytkownik odpowiednio dostosuje swoje codzienne nawyki tak, by jak stawiać na jak największą autokonsumpcję produkowanej energii.