Jak oni szpiegują! Podsłucha nas nawet komunikacja miejska
Wielki Brat z Orwellowskiego „Roku 1984” wydawał się do niedawna uosobieniem masowej i niemożliwej do uniknięcia inwigilacji. Okazuje się jednak, że rzeczywistość przerosła słynną antyutopię. Prywatności nie znajdziemy już nie tylko w Internecie - podsłucha nas nawet... autobus.
23.11.2012 | aktual.: 10.03.2022 12:41
Jak oni szpiegują - 1
Narzekanie na brak prywatności wydaje się banałem – za korzystanie z Sieci i różnych ułatwiających życie technologii płacimy brakiem anonimowości. Nawet jeśli naszą aktywnością nie zainteresuje się ABW czy wyłudzające opłaty od użytkowników sieci P2P kancelarie prawne, to nasze działania w Sieci są monitorowane, co pozwala tworzyć coraz dokładniejszy profil odbiorcy reklam.
Nie sądzę, by było w tym coś złego – znamy zasady tej gry i korzystając z różnych usług czy urządzeń, z reguły je akceptujemy. Wiemy również, że każdy nasz krok może być śledzony przez kamery i - choć nie każdemu się to podoba - to o ile nie robimy niczego sprzecznego z prawem, w praktyce nie ma to dla nas większego znaczenia. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy inwigilacja zaskakuje nas tam, gdzie się jej nie spodziewamy.
Podsłuchujący autobus
Pilotażowy projekt ruszył w Baltimore. Rozmowy pasażerów są rejestrowane i analizowane pod kątem treści nawiązujących do przestępstw i – jak twierdzi gazeta „Baltimore Sun” – jakości obsługi klienta. Autobusy, w których uruchomiono podsłuch, zostały oznaczone naklejkami z informacją o rejestrowaniu obrazu i dźwięku. Oczywiście – jakżeby inaczej – dla bezpieczeństwa pasażerów.
Podsłuch uruchomiono na razie w dziesięciu autobusach. W ciągu najbliższego roku trafi do połowy autobusów miejskich Baltimore, czyli do 340 pojazdów.
Uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze!
Dużo większym rozmachem charakteryzuje się kolejny program. Jest nim uruchomiony w Stanach Zjednoczonych NGI (Next Generation Identification), będący rozszerzeniem systemu IAFIS, odpowiedzialnego za identyfikowanie na podstawie odcisku palca. NGI przypomina nieco kontrowersyjny INDECT, który wywołał falę protestów na początku 2012 roku.
Wdrażany od jesieni tego roku przez FBI program NGI przewiduje możliwość identyfikacji każdego Amerykanina za pomocą systemu rozpoznawania twarzy. Co istotne, nie jest to po prostu rozszerzenie bazy daktyloskopijnej o zdjęcia, ale - jak wynika z komunikatu FBI - stworzenie możliwości stałego dozoru zidentyfikowanych osób za pomocą kamer. Do tego mają zostać wykorzystane również zbiory powszechnie dostępnych danych, czyli np. zdjęcia z Facebooka oraz śledzenie takich cech, jak tatuaże, znamiona czy blizny.
Jak wynika z analizy Jima Harpera z Cato Institute, korzystanie z zasobów sieci społecznościowych wiąże się z faktem, że użytkownicy często umieszczają tam pokaźne galerie własnych fotografii. Umożliwia to szybkie uaktualnienie bazy zdjęć stosowanych do identyfikacji.
Władze i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie są jednak jedyną grupą zainteresowaną skuteczną inwigilacją. Pomysł, by śledzić nasze poczynania, jest równie atrakcyjny dla marketingowców. Nie chodzi tu jednak o śledzenie działań w Sieci, do czego chyba wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Jak oni szpiegują - 2
Dzięki takiemu rozwiązaniu, opisywanemu szczegółowo w jednym z naszych artykułów, sklep był w stanie odtworzyć drogi, którymi poruszają się klienci, jak również sprawdzić m.in. czas spędzany przez każdego z nich przed różnymi stoiskami czy wystawami.
Choć o śledzeniu telefonów informowały naklejki umieszczone w sklepie, klient – przynajmniej w teorii -pozostawał anonimowy.
EyeSee - gdy patrzysz na wystawę, wystawa patrzy na ciebie
O krok dalej idzie nowa propozycja firmy Almax, która wzięła sobie do serca słowa Nietzschego „kiedy patrzysz w otchłań, otchłań może zacząć patrzeć w ciebie”. Almax dokonał twórczej parafrazy tego zdania, w miejsce otchłani wstawiając sklepową wystawę, a konkretnie manekin.
Manekin został wyposażony w urządzenie o nazwie EyeSee i nie tylko prezentuje najnowszą kolekcję odzieży, ale przy okazji rejestruje rozmowy klientów i nagrywa ich za pomocą kamery. Same nagrania to jednak nie wszystko!
Klienci są nie tylko nagrywani przez kamery umieszczone w oczach manekinów. System zapisuje bardziej szczegółowe dane – na podstawie rejestrowanego obrazu EyeSee tworzy charakterystykę dostrzeżonej osoby. Z nagranym wizerunkiem kojarzone są rasa, płeć i wiek, po czym informacja przekazywana jest do firmowej bazy danych.
Co istotne, EyeSee nie jest tylko demonstratorem technologii, ale rozwiązaniem wdrażanym już na rynku. Jak wynika z informacji producenta, manekiny EyeSee są testowane nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również w trzech europejskich krajach.
Batonik powie, gdzie jesteś
Urządzenie pozostaje nieaktywne do czasu, aż klient zdecyduje się na otwarcie opakowania. Informacja o jego położeniu zostanie wówczas wysłana do Nestle, co umożliwi firmie wysłanie na miejsce ekipy z nagrodą w wysokości 10 tys. funtów. Jak widać, nawet inwigilacja może mieć swoje dobre strony.