Koniec kłamstw operatorów? Internet ma być szybki, jak w reklamie
Gdyby traktować serio wszystko, czym dostawcy Internetu usiłują przekonać nas do podpisania umowy, statystyczne polskie łącze byłoby najszybsze na świecie. Niestety, jak jest wie każdy, kto skuszony łączem 100 Mb/s ze zdziwieniem stwierdzi, że byle klip na YouTube buforuje mu się w nieskończoność. UKE postanowiło z tym skończyć.
15.09.2012 | aktual.: 10.03.2022 12:59
Gdyby traktować serio wszystko, czym dostawcy Internetu usiłują przekonać nas do podpisania umowy, statystyczne polskie łącze byłoby najszybsze na świecie. Niestety, jak jest wie każdy, kto skuszony łączem 100 Mb/s ze zdziwieniem stwierdzi, że byle klip na YouTube buforuje mu się w nieskończoność. UKE postanowiło z tym skończyć.
Fakt, że wartości, podawane przez operatorów w specyfikacji łącz internetowych nie zawsze odpowiadają rzeczywistości, nie jest żadną tajemnicą. Wytrychem, pozwalającym podać w reklamie dowolną bzdurę, jest magiczne słowo „do”, pisane zazwyczaj maczkiem tak, aby skusić mniej zorientowanych klientów.
Niestety, górna granica przepływności łącza pozostaje niekiedy abstrakcją. Problem został dostrzeżony już dawno. Jeszcze na wiosnę 2011 roku informowaliśmy o pierwszych przymiarkach Ministerstwa Infrastruktury, usiłującego zmusić operatorów, by dostarczali usługę, na którą dali się złapać klienci. Dopuszczalne odstępstwo miało wynosić zaledwie 10 proc. reklamowanej przepływności łącza.
Operatorzy, krytykując wówczas ten pomysł uznali go za nierealny. Choć postulowana wówczas zmiana prawa telekomunikacyjnego nie doszła do skutku, pojawiła się jednak inna możliwość egzekwowania od operatorów rzetelnego wykonywania usługi.
UKE uzyskał możliwość oceny jakości połączenia. W przypadku, gdy operator podaje publicznie prędkość transmisji danych, na żądanie prezesa UKE ma dostarczyć informacje, w jaki sposób zostało to zmierzone. UKE może ocenić, czy wyjaśnienie jest wiarygodne, a w przypadku wątpliwości samodzielnie dokonać pomiarów wybraną przez siebie metodą.
Jeśli wyniki będą odbiegać od tych, podawanych przez operatora, UKE może zażądać zwiększenia szybkości, zmiany oferty albo nałożyć na nierzetelnego usługodawcę karę.
Aby poprawić jakość usług telekomunikacyjnych, UKE postuluje również wprowadzenie nowego wskaźnika, oceniającego operatorów. Będzie on uwzględniał czas oczekiwania na podłączenie, dostępność infolinii, czas usuwania uszkodzeń, dostępność faktur i szereg innych czynników, które mają wpływ na realną wartość usługi.
Ostateczna wersja porozumienia pomiędzy UKE a operatorami ma zostać opublikowana do 21 września. Podpisanie dokumentu nastąpi prawdopodobnie w październiku.
Źródło: Wyborcza.biz