"Krwawy aparat", który pomoże policji
Fani serialu CSI nazwaliby to kolejną sztuczką. Amerykańscy naukowcy pracują nad prototypem aparatu, który umożliwi robienie zdjęć nawet najmniejszym plamkom krwi.
Fani serialu CSI nazwaliby to kolejną sztuczką. Amerykańscy naukowcy pracują nad prototypem aparatu, który umożliwi robienie zdjęć nawet najmniejszym plamkom krwi.
Zespół badaczy z Uniwersytetu Południowej Karoliny postawił sobie za zadanie stworzenie urządzenia, dzięki któremu szukanie śladów krwi (zwłaszcza tych najmniej widocznych) na miejscu zbrodni będzie ograniczone do robienia zdjęć.
Dotychczas jedyna metoda umożliwiająca tę procedurę była pracochłonna i wymagała niezwykłego skupienia. Istniało przy tym ryzyko uszkodzenia inynych dowodów. Metodą obecnie stosowaną przez techników jest rozpylanie roztworu luminolu i substancji utleniającej żelazo.
Dzięki takiej mieszance krew (nawet te drobne ilości) zaczyna dawać niebieską poświatę (zasługa występującego w krwi Fe). Metoda ta jest jak najbardziej skuteczna, jednak toksyczny charakter luminolu może powodować rozcieńczenie próbki do takiego poziomu, w którym nie da się odzyskać DNA.
Inną wadą tej metody jest to, że aktywator żelaza może wchodzić w reakcje z innymi substancjami, takimi jak kawa, rdza itp., a co za tym idzie - wywoływać fałszywe alarmy. Wynalazek Amerykanów ma usunąć tę przeszkodę poprzez eliminację substancji pobocznych i skupienie się wyłącznie na analizowaniu płytek krwi.
Cała technologia jest oparta na podczerwieni wspartej filtrem z cienkiej (8 mikrometrów) warstwy albuminy, białka występującego w osoczu krwi. Autor projektu, Stephen Morgan, utrzymuje, że nie chce na tym poprzestać.
Uważa, że wystarczy stworzyć szereg odpowiednich filtrów, a będzie możliwe wykrywanie innych substancji (np. potu, leków albo materiałów wybuchowych). Jeżeli projekt się uda, to kto wie, może i nasze polskie służby (a nie tylko bohaterowie seriali) będą wyposażone w takie aparaty?
Źródło: New Scientist