Pracownicy Google pomogli chińskim hakerom w ataku na Gmaila?
18.01.2010 16:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Praktycznie codziennie w sieci pojawiają się nowe rewelacje dotyczące "Operacji Aurora" - niedawnego ataku chińskich hakerów na gmailowe konta należące do obrońców praw człowieka. Dziś okazało się, że pracownicy filii Google w Państwie Środka najpewniej pomogli cyberprzestępcom.
Praktycznie codziennie w sieci pojawiają się nowe rewelacje dotyczące "Operacji Aurora" - niedawnego ataku chińskich hakerów na gmailowe konta należące do obrońców praw człowieka. Dziś okazało się, że pracownicy filii Google w Państwie Środka najpewniej pomogli cyberprzestępcom.
O sprawie doniósł w poniedziałek popołudniu Reuters. Informację tę potwierdziły dwa niezależne źródła. Nie jest do końca jasne, czy sabotażysta działał sam, czy też było ich kilku. Wiadomo jedynie, że ktoś z Google pokazał hakerom jak najskuteczniej przeprowadzić atak.
Google nie skomentowało tych rewelacji - stwierdziło, że nie będzie odnosić się do plotek i spekulacji. Rzecznik firmy podała, że trwa wewnętrzne śledztwo, które ma ustalić jak doszło do włamania. Jeśli wśród winnych znajdą się pracownicy chińskiego biura spółki konsekwencje na pewno zostaną wyciągnięte.
Wiadomo, że podczas ataku wykorzystano zmodyfikowaną wersję konia trojańskiego znanego jako Hydraq. Pozwala on na zdalny, nieautoryzowany dostęp do kont i usług za pośrednictwem zainfekowanego komputera.
Sama metoda bazowała na dość prostych założeniach. Hakerzy wiedzieli jednak dokładnie kogo zaatakować. Takie informacje musiały - zdaniem niektórych ekspertów - wyciec z Google. Wiadomo, że niektórzy pracownicy filii stracili dostęp do swoich profili po 13 stycznia, inni zostali wysłani na przymusowe urlopy.
Być może więc Google już teraz podejrzewa, że doszło do przecieku. Nie ma jednak pewności - stąd brak komentarza. Prewencyjnie ogranicza ryzyko i stosuje ostrzejszy reżim w zakresie bezpieczeństwa.
Źródło: Reuters